Tekst napisany wspólnie z Dawidem :)
- "ja nie jestem zła" - powtórzył za nią z sarkazmem. Dziewczynka poczuła się osaczona. Jej rozbiegane spojrzenie szukało jakiegokolwiek sojusznika.
- uhm... co jest w tym zabawnego? - dodała cicho.
- Ty. - roześmiał się, a jego śmiech sprawił, że poczuła dreszcze paniki - Proszę cię, zabiłaś własnego brata!- W tym momencie spojrzenie dziewczynki zrobiło się nagle zupełnie pozbawione życia. Pobladła, zaś jakiekolwiek emocje zniknęły z jej twarzy jak śnieg pod wpływem wiosennego słońca. Pozostała jedynie nienaturalna bladość - S...sss..kąd o tym wiesz? - spytała łamiącym się głosem - oprócz mnie wiedział o tym jedynie mag...
- Piękny widok - westchnął mężczyzna, podchodząc do niej. Jednym palcem wsparł jej podbródek, unosząc głowę. Nie miał zamiaru odpowiadać na oczywiste pytania..
- To był wypadek! SKĄD TO WIESZ?! - dziewczynka krzyknęła, podnosząc na niego wzrok pełen bólu i nienawiści - kim jesteś?!
- Twoim najgorszym koszmarem - szepnął, przesuwając palcem, po jej policzku. Zimny kciuk musnął jej wargi, jakby starał się zapamiętać każdy ich centymetr
- Nnie rozumiem... - jęknęła czując, że jej gardło ściska przemożony strach, wyrwała mu się, cofając o parę kroków
- Będę za każdym razem przypominał ci o tym co zrobiłaś - Uśmiechnął się, ukazując zęby
- Nie możesz... powiedziała jeszcze ciszej, czując, że traci siłę do walki z nim. Rękoma zasłoniła uszy. Skuliła się w sobie, zaciskając powieki, ale łzy, których nie chciała mu pokazywać i tak płynęły po policzkach dziewczynki - nie możesz.. ja.. ja nie chciałam tego..
- ...O tym jak zostawiłaś jego ciało na pastwę kruków i robactwa - wysyczał, rozkoszując się jej cierpieniem. Niemal spijał słone łzy z jej powiek. Nie zwracał uwagi na jej zaprzeczenia, czerpiąc satysfakcję z jej poniżenia i poczucia win.
PRZESTAŃ!!!! - Dziewczynka krzyknęła, jeszcze mocniej zaciskając rękoma uszy, jakby to miało ją odgrodzić od jego spokojnego głosu - To nie było tak!!! bałam się!!! - usiłowała się usprawiedliwić
Mężczyzna zachichotał po raz kolejny, kościstą dłonią chwytając jej ramię i niczym lalkę unosząc dziecko do góry, tak, że musiała wstać - Głupia! - krzyknął jej prosto w twarz - Myślałaś, że pozbędziesz się mnie tak łatwo? Że będziesz mogła dalej beztrosko żyć? - pogładził ją po policzku, wciąż trzymając jej ramię w uścisku niczym w imadle - jakie to słodkie...
- Że pozbędę? - spojrzała na niego zaskoczona - ja nie pamiętam czym jest beztroska.. Ciągle mam w pamięci jego gasnące spojrzenie.. Nie każ mnie.. Nie zmuszaj bym musiała to przeżywać jeszcze raz.. kim jesteś?
- Kim? - szepnął czule.. - Jestem twoim wewnętrznym bólem, żalem i nienawiścią. - gładził jej twarz, zaś jego płonące spojrzenie utkwione było w jej spojrzeniu. - Wspomnieniami których nie można wymazać.
To niemożliwe.. niemożliwe.. nie możesz istnieć.. - kręciła głową jak w amoku, mając nadzieję, że zjawa zniknie - zabiłam w sobie te uczucia.. One nie istnieją, rozumiesz?! nie możesz tu być! - krzyczała, czując, że z każdym słowem pogrąża się w coraz gęstszym bagnie kłamstwa.
- Ostrzegał cie przede mną i samym sobą. - mówił spokojnie - ale ty byłaś tak dumna i nie słuchałaś go - drwina spływała z każdego jego słowa niczym cuchnąca ropa
Ja.. - jęknęła dziewczynka - ja po prostu tak bardzo chciałam żyć... Bałam się umrzeć.. nie chciałam tego... Nie wierzyłam... wciąż nie wierzę.. nieszczęścia sprowadzamy na siebie sami.. nie generuje ich los czy bogowie.. - drobnymi dłońmi usiłowała otrzeć mokre oczy, jednak gorące łzy nie przestawały płynąć - Zai mówił, że nie miałam innego wyboru.. przecież nie miałam.. prawda? - gdy jednak mężczyzna nie odpowiadał dłuższą chwilę, kontynuowała - kochałam go.. - rozpłakała się znów- i on na pewno kochał mnie.. w końcu nie jeden raz mnie uratował.. musiał mnie kochać! - z trudem składała słowa przez łzy - wierzę, że tamtego dnia, też mnie uratował.. dlatego umarł.. bo.. bo on chciał mnie uratować.. ta myśl sprawia, że to nie boli aż tak mocno..
- więc zrozumiałaś.. - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. Dziewczynka podniosła na niego wzrok
- zrozumiałam? - powtórzyła za nim cichutko - on.. on pozwolił mi żyć zamiast siebie... - lśniące od łez rzęsy opadły na blade policzki
- Więc teraz spełnij moje ostatnie życzenie. Choć raz mnie posłuchaj i nigdy więcej nie wykorzystuj potęgi czarnego pancerza - jego miękka dłoń opadła na jej głowę, gładząc delikatnie jej włosy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz