TU BĘDZIE OBRAZEK. JAK BĘDZIE MABI (wyobraźcie sobie salę gildii i Lidera na miejscu Lidera) O.. taki obrazek będzie
Luk siedział sam w gabinecie
Lidera Gildii. Był zamyślony. Nigdy nie spodziewał się, że kiedykolwiek może
znaleźć się w tym miejscu. Oparł brodę na dłoni, jego jasne spojrzenie
lustrowało ściany. Proporce, mapy, plany.. westchnął, zaplótłszy dłonie za głową.
Przeciągnął się, zamykając oczy. Hałas jednak szybko zmusił go do otwarcia ich
na powrót. Noki właśnie wpadła do gabinetu. W dłoniach trzymała tacę. Na niej
filiżanka z herbatą i jego ulubione ciastka. Z uśmiechem postawiła mu to
wszystko na biurku. Nie zapomniała nawet o cukrze i cytrynie, choć nie
wiedziała czy słodzi. Odsunęła się, salutując.
- Przyniosłam herbatę, pamiętam,
że nie pijasz kawy
Luk wstał, odsalutowując jej,
jednak jego zaskoczone spojrzenie zdradzało, że niewiele z tego rozumie
- Nie jadłeś śniadania.. – dodała
ciszej
- a tak... – westchnął – nie
wiedziałem, to należy do twoich obowiązków?
– zapytał z uśmiechem
- nie należy – dziewczyna tylko
wzruszyła ramionami – ale jak widzę jak tu siedzisz, to wiem, że sam o siebie
nie zadbasz. Nigdy tego nie robisz.. a jest masa papierkowej roboty, którą
powinieneś przejrzeć. Alchemik tylko westchnął przeciągle, zanurzając się znów
w czeluściach miękkiego fotela. Przeczesał dłonią włosy, mierzwiąc je między
palcami.
- Dużo tego... – zmarszczył brwi,
przerzucając kolejne dokumenty. Jedne odkładał na lewo, inne na prawo. Czynił
to z jedynie sobie znana metodologią. W końcu znów podniósł wzrok na dziewczynę
- Może zjesz ze mną?
Dziewczyna tylko pokręciła głową
– dzięki, jestem już po. Przygotuję resztę papierów. Wpadnę za pół godzinki –
uśmiechnęła się – mogę się odmeldować? – strzeliła obcasami
- Jasne... – machnął tylko dłonią,
nie otwierając nawet oczu. Gdy zamknęła za sobą drzwi, wcisnął się bardziej w
fotel, chrupiąc powoli słodkie ciastka. Sięgnął po spis członków, który
Alchemiczka „niechcąco” zostawiła mu na biurku – będzie trochę sprzątania – sięgnął
po pióro aby od razu wydać odpowiednie decyzje. Gdy skończyły się ciastka, a
ostatnia kropka atramentu zaczęła schnąć na świeżo podpisanym dokumencie,
uśmiechnął się. W końcu chwila
zasłużonego odpoczynku. Jakże się jednak pomylił, gdy ruda znów
wpakowała mu się do gabinetu. Tym razem taszczyła ze sobą stertę papierów,
która swoim ciężarem niemal ją przygniatała. Wypuściła powietrze z głośnym „ufff”
gdy złożyła mu je na stole. Odgarnęła grzywkę z czoła.
- Ccco tto jest? – Luk zapytał nieco
zmieszany
- Lidera często nie było, więc
prowadziłam dokumentację gildii. Przychodne, wychodne, ludzie, plany, działania, osiągi, lvling,
finanse – twarz Luka robiła się coraz bardziej zaskoczona z każdym jej słowem –
bank, pomysły, obserwacje...
- Lennox nie ma takiego archiwum!
– był pod wrażeniem
- Byłam prawą ręką Varranta.
Zależało mi na tym aby gildia była prowadzona poprawnie – spojrzała na niego
niepewnie – Fajnie byłoby gdybyś to przeczytał, ale jak chcesz, to mogę
przygotować ci wyciągi z najważniejszych danych i podsumowania. Tylko
potrzebuję na to trochę czasu. Myślę, że jak przysiądę nad tym tej nocy, to na
jutrzejsze popołudnie miałbyś to gotowe. Chcesz jeszcze herbaty? – wypaliła
jednym tchem
- yyyyyyeeeem... – Nowy Lider tylko złapał się za głowę –
dlaczego to robisz?
- Ale, że co? Coś nie tak? –
zamrugała oczyma przestraszona
- nie.. nie to.. tylko –
uśmiechnął się tym swoim uśmiechem – mam wrażenie, że starasz się mi coś za
wszelką cenę udowodnić
Dziewczyna spłonęła rumieńcem,
cofając się kilka kroków dalej od niego. Spojrzała na buty, obawiając się
podnieść wzrok na swojego Lidera – ja.. yem... – czuła, że jej uszy znów płoną.
Zacisnęła dłonie, starając się ukryć ich drżenie. Luk nie spuszczał z niej
wzroku, zaplótłszy dłonie na piersi
-hm?
Spojrzała gdzieś w bok
- HM?
- Boję się, że możesz mnie
odsunąć od obowiązków – powiedziała cicho, opuszczając głowę jeszcze niżej – a
bardzo mi zależy na tej pracy
Chłopak tylko się roześmiał.
Alchemiczka podniosła na niego oburzone spojrzenie, ten jednak nie przestawał
się śmiać. Noki poczerwieniała jeszcze bardziej. W końcu chłopak nieco się
uspokoił, tak, że był w stanie mówić, choć iskierki wesołości wciąż tańczyły w
jego zielonkawych oczach
- Nie mam żadnych podstaw, ani
powodów, aby to robić, przynajmniej na
razie – starał się być tak poważny jak tylko było to w tej sytuacji możliwe,
ale nie mógł sobie odpuścić – ale
ciastka chcę widzieć co rano – uśmiechnął się. Noki odpowiedziała uśmiechem,
tak radosnej chyba jej jeszcze nie widział
- Tak jest Taicho! Ciastko i
herbata każdego ranka! – zasalutowała nieco zbyt energicznie, a po chwili już
jej nie było
Huh?
OdpowiedzUsuńI mean...huh? Noki, nie przesadziłaś z tymi raportami? No bo...huh?
I chyba masz coś do wyznania nowemu Liderowi...albo i nie, nie wiem...
nie mam Liderowi ABSOLUTNIE nic do powiedzenia Nel.... DD:
OdpowiedzUsuń