Uwaga uwaga. Opko napisane przy współudziale Dennou :) Nie będę owijać w bawełnę by nie przedłużać wstępu. Ten ma być krótki. Miłego czytania!
Usiadła na łóżku, rozglądając się po niewielkim pokoiku, który od dziś miał być jej domem. Westchnęła, wyglądając przez okno. Nigdy nie lubiła Tary... Ogromne miasto, pełne ciasnych uliczek. O ileż bardziej wolała mieszkać w wiejskich klimatach Tailteann. Niestety było to już teraz niemożliwe. Zamknęła oczy wracając do wspomnień..
***
- Nie rozumiem...
- Przykro mi, ale nie możesz dłużej wynajmować tego domu - Pierrick poprawił kapelusz. Widać było, że jemu ta decyzja także nie odpowiada
- ale co się tak nagle stało? - Noki nie potrafiła zrozumieć, jak po tylu latach, miałaby zrezygnować z ukochanego domku
- jesteś dzieckiem.. zaczął niepewnie - dzieci nie mogą wynajmować domów... - Noki wybuchnęła śmiechem
- Czy ty siebie słyszysz Pierr? - od kilku lat tu mieszkam i nagle przeszkadza Wam, że tepło mnie parę lat wstecz? Mówią, że nie wygląd świadczy o człowieku
- Wiem.. ale prawo jest prawem Noki, przykro mi.. nam też się to nie podoba. Dorren już nie przestaje płakać
- to co ja mam teraz zrobić? - Dziewczynka spoważniała, gdy nagle uderzyła w nią powaga sytuacji - przecież ja nie mam się gdzie podziać.. Nie mam żadnej rodziny... a na dokładkę uważa się mnie za dziecko...
- Andrasta wystarała się dla ciebie o przydział na pokój w koszarach w Tarze, a nie było to proste
- Uhm.. - Dziewczynka przygryzła wargę. Nie miała zamiaru mówić mu o swoich kłopotach z Królewskimi, którzy wciąż jej nie akceptowali, a tym bardziej o Grostkowskim, który będzie ją miał na wyciągnięcie ręki. No i pozostawała też kwestia Kapitana, który jak tylko nie będzie miał człowieka do projektu, będzie wiedział do kogo pukać, choć to akurat najmniej jej przeszkadzało.
***
Połowę rzeczy musiała wyrzucić, bądź pozostawić, a niewielki dobytek i tak ledwie mieścił się w ciasnej klitce. Ronve, rozejrzał się krytycznie, ale nic nie powiedział.
- Oj Ron.. nie jest tak źle.. - Noki próbowała przekonać samą siebie - zawsze narzekałeś, że jest za dużo sprzątania - Duch nie dał się wciągnąć w dyskusję. Dziewczynka zaś opadła na łóżko, chowając twarz w poduszki - będę twarda Ron.. obiecuję! - zaczęła cicho szlochać - tylko od jutra, dobrze? - Spirit usiadł obok niej, kładąc dłoń na jej rudej główce. Noki przyjęła ten gest z wdzięcznością.
- Wszystko się jakoś ułoży Noki - powiedział cicho, choć mówił to już chyba setny raz w ciągu ostatniego miesiąca, a z każdym kolejnym zdawało się być gorzej - w końcu karta musi się odwrócić - zielone mokre od łez oczka wpatrywały się w niego uporczywie
- jestem Alchemikiem Ron, do tego Królewskim. Kto ma sobie dać radę jak nie ja? - on tylko westchnął, uśmiechając się nieznacznie
- Najlepszym Noki.. najlepszym.. Jestem dumny, że jestem akurat twoim duchem
***
- Keeeee?!?
- Nic na to nie poradzę Noki, prawa nie przeskoczę - Keith rozłożył bezradnie ręce
- ale to znaczy, że nie mogę podjąć ani golda z moich własnych oszczędności? - Dziewczynka nie przestawała drążyć tematu- przecież ja tam mam DWADZIEŚCIA MILIONÓW!
- i właśnie o to chodzi - chłopak westchnął, mierzwiąc swoją rudą czuprynę - to nie do pomyślenia, aby dziecko zarządzało taką fortuną
- to niech dziecko zdechnie z głodu, bo nie może wyciągnąć nawet 5 golda! - wrzasnęła - poza tym nie jestem dzieckiem! - zreflektowała się równie szybko
- ale tak wyglądasz Noki...
- należę do regimentu Królewskich Alchemików!
- ale masz dziesięć lat...
- mogę brać udział w wojnach, a nie mogę wziąć 10 golda na lizaka? TFU bułkę?!
- no takie mamy prawo... możesz znaleźć osobę pełnoletnią, która będzie zarządzała twoim funduszem.. jeśli wyda ci pozwolenie na pobieranie golda bez limitów, no to tak jakby nic się nie zmieniło, nie? - spytał z uśmiechem, jednak ten równie szybko zniknął z jego twarzy, gdy zobaczył zatrzaskujące się drzwi, zaś po dziewczynce nie było już ani śladu - chyba jednak nie do końca... - jęknął
Noki szła wściekła ulicami Tary analizując swoje położenie. - Hizo, to dzieciak.. na dokładkę kazać jej pilnować golda to jak psu warować przy kiełbasie.. odpada.. Zai.. on przewali wszystko na pierdoły.. pamiętam jak ostatnio przyleciał z super zapalniczką za 500k golda.. - zmarszczyła brwi - wystarczyło pokręcić kółeczkiem a pojawiał się płomień.. czysta magia.. - dodała z ironią - kogo mamy dalej.. Luk? - równie szybko odpędziła od siebie tę myśl. Po pierwsze i tak za dużo mu zawdzięczała, po drugie to jej dowódca, po trzecie wstyd okrutny, po czwarte, nie chciałaby aby i on widział w niej szczeniaka - więc kto?! - tupnęła nogą i nagle ją olśniło... Chwilę potem szukała już domku na Sen Mag...
W małym mieszkanku na polanie panowała niemal zupełna cisza i spokój. Gdyby nie głuche uderzenia od czasu do czasu, można by pomyśleć, że jest zupełnie opuszczone.
Wewnątrz, w bibliotece, na niewielkiej drabince, przy jednym z regałów stała właścicielka.
***
- Nie rozumiem...
- Przykro mi, ale nie możesz dłużej wynajmować tego domu - Pierrick poprawił kapelusz. Widać było, że jemu ta decyzja także nie odpowiada
- ale co się tak nagle stało? - Noki nie potrafiła zrozumieć, jak po tylu latach, miałaby zrezygnować z ukochanego domku
- jesteś dzieckiem.. zaczął niepewnie - dzieci nie mogą wynajmować domów... - Noki wybuchnęła śmiechem
- Czy ty siebie słyszysz Pierr? - od kilku lat tu mieszkam i nagle przeszkadza Wam, że tepło mnie parę lat wstecz? Mówią, że nie wygląd świadczy o człowieku
- Wiem.. ale prawo jest prawem Noki, przykro mi.. nam też się to nie podoba. Dorren już nie przestaje płakać
- to co ja mam teraz zrobić? - Dziewczynka spoważniała, gdy nagle uderzyła w nią powaga sytuacji - przecież ja nie mam się gdzie podziać.. Nie mam żadnej rodziny... a na dokładkę uważa się mnie za dziecko...
- Andrasta wystarała się dla ciebie o przydział na pokój w koszarach w Tarze, a nie było to proste
- Uhm.. - Dziewczynka przygryzła wargę. Nie miała zamiaru mówić mu o swoich kłopotach z Królewskimi, którzy wciąż jej nie akceptowali, a tym bardziej o Grostkowskim, który będzie ją miał na wyciągnięcie ręki. No i pozostawała też kwestia Kapitana, który jak tylko nie będzie miał człowieka do projektu, będzie wiedział do kogo pukać, choć to akurat najmniej jej przeszkadzało.
***
Połowę rzeczy musiała wyrzucić, bądź pozostawić, a niewielki dobytek i tak ledwie mieścił się w ciasnej klitce. Ronve, rozejrzał się krytycznie, ale nic nie powiedział.
- Oj Ron.. nie jest tak źle.. - Noki próbowała przekonać samą siebie - zawsze narzekałeś, że jest za dużo sprzątania - Duch nie dał się wciągnąć w dyskusję. Dziewczynka zaś opadła na łóżko, chowając twarz w poduszki - będę twarda Ron.. obiecuję! - zaczęła cicho szlochać - tylko od jutra, dobrze? - Spirit usiadł obok niej, kładąc dłoń na jej rudej główce. Noki przyjęła ten gest z wdzięcznością.
- Wszystko się jakoś ułoży Noki - powiedział cicho, choć mówił to już chyba setny raz w ciągu ostatniego miesiąca, a z każdym kolejnym zdawało się być gorzej - w końcu karta musi się odwrócić - zielone mokre od łez oczka wpatrywały się w niego uporczywie
- jestem Alchemikiem Ron, do tego Królewskim. Kto ma sobie dać radę jak nie ja? - on tylko westchnął, uśmiechając się nieznacznie
- Najlepszym Noki.. najlepszym.. Jestem dumny, że jestem akurat twoim duchem
***
- Keeeee?!?
- Nic na to nie poradzę Noki, prawa nie przeskoczę - Keith rozłożył bezradnie ręce
- ale to znaczy, że nie mogę podjąć ani golda z moich własnych oszczędności? - Dziewczynka nie przestawała drążyć tematu- przecież ja tam mam DWADZIEŚCIA MILIONÓW!
- i właśnie o to chodzi - chłopak westchnął, mierzwiąc swoją rudą czuprynę - to nie do pomyślenia, aby dziecko zarządzało taką fortuną
- to niech dziecko zdechnie z głodu, bo nie może wyciągnąć nawet 5 golda! - wrzasnęła - poza tym nie jestem dzieckiem! - zreflektowała się równie szybko
- ale tak wyglądasz Noki...
- należę do regimentu Królewskich Alchemików!
- ale masz dziesięć lat...
- mogę brać udział w wojnach, a nie mogę wziąć 10 golda na lizaka? TFU bułkę?!
- no takie mamy prawo... możesz znaleźć osobę pełnoletnią, która będzie zarządzała twoim funduszem.. jeśli wyda ci pozwolenie na pobieranie golda bez limitów, no to tak jakby nic się nie zmieniło, nie? - spytał z uśmiechem, jednak ten równie szybko zniknął z jego twarzy, gdy zobaczył zatrzaskujące się drzwi, zaś po dziewczynce nie było już ani śladu - chyba jednak nie do końca... - jęknął
Noki szła wściekła ulicami Tary analizując swoje położenie. - Hizo, to dzieciak.. na dokładkę kazać jej pilnować golda to jak psu warować przy kiełbasie.. odpada.. Zai.. on przewali wszystko na pierdoły.. pamiętam jak ostatnio przyleciał z super zapalniczką za 500k golda.. - zmarszczyła brwi - wystarczyło pokręcić kółeczkiem a pojawiał się płomień.. czysta magia.. - dodała z ironią - kogo mamy dalej.. Luk? - równie szybko odpędziła od siebie tę myśl. Po pierwsze i tak za dużo mu zawdzięczała, po drugie to jej dowódca, po trzecie wstyd okrutny, po czwarte, nie chciałaby aby i on widział w niej szczeniaka - więc kto?! - tupnęła nogą i nagle ją olśniło... Chwilę potem szukała już domku na Sen Mag...
W małym mieszkanku na polanie panowała niemal zupełna cisza i spokój. Gdyby nie głuche uderzenia od czasu do czasu, można by pomyśleć, że jest zupełnie opuszczone.
Wewnątrz, w bibliotece, na niewielkiej drabince, przy jednym z regałów stała właścicielka.
- Ech... No, nie mogę jej znaleźć. - powiedziała upuszczając z głośnym hukiem, na stojący nieopodal stolik, kolejną książkę – Pewnie Stewart jej jeszcze nie oddał.
Po zejściu z drabinki jeszcze raz przejrzała książki leżące na stoliku.
Już miała zacząć je znowu układać na półkach, ale zatrzymała się i poszła do kuchni.
Po postawieniu wody na piecu i nasypaniu herbaty zawołała, w chwilę przed tym, jak rozległo się pukanie do drzwi:
Już miała zacząć je znowu układać na półkach, ale zatrzymała się i poszła do kuchni.
Po postawieniu wody na piecu i nasypaniu herbaty zawołała, w chwilę przed tym, jak rozległo się pukanie do drzwi:
- Możesz wejść, jest otwarte.
W przedpokoju dało się słyszeć szuranie ściaganych butów - Ty to chyba specjalnie ten dom chowasz, dopóki herbata się nie zagotuje, co? - zaczęła narzekać, po chwili jednak nos zaprowadził ją wprost do kuchni - a co tak ładnie pachnie? - Musiała stanąć na palcach, by zobaczyć co takiego robiła Denn - ehh.. ten wzrost jest naprawdę irytujący - jęknęła
- Poza herbatką? Upiekłam wcześniej trochę ciasteczek, bo ostatnio coś szybko znikają. - powiedziała podsadzając Noki na taborecik - Zastanawiam się, czy tylko Fleta je podkrada, czy może ktoś jej pomaga...
- pewnie Rab - dziewczynka ledwie była w stanie się wysłowić, bo w buzi miała już dwa ciastka i 4 w rączkach - myślę, że to może byc on - powiedziała już wyraźniej, przełknąwszy większość. Oparła łokcie na stole, uważnie przyglądając się czarownicy. Długie fioletowe włosy miała teraz zebrane niedbale w dwie kitki , które opadały jej na plecy, umączonym palcem poprawiła okulary. Dziewczynka tylko się uśmiechnęła, sięgając po kolejne ciastko - Wiesz, że jestes śliczna Denn? Zawsze starasz się stać w cieniu i nikt cię nie zauważa.. dlaczego? Czy tylko ja robię tyle hałasu? - zaczęła sie śmiać, choć w jej perlitym śmiechu dało się wyczuć gorzką nutę
- A dziękuję~ - czarownica się nieco zarumieniła, ale i odrobinę zamyśliła – Jakoś tak się ułożyło, że ludzie za mną nie przepadali, więc i ja nauczyłam się nie zwracać na siebie uwagi, aby nie wchodzić im w drogę... I nie, nie tylko Ty. - szybko odwróciła się w stronę dziewczynki i palcem dotknęła końca jej noska – Ale Twoje szczebiotanie mi akurat nie przeszkadza. Ożywia nieco te ciche, chłodne mury.
Noki potarła łapką nosek, aby zetrzeć odrobinę mąki, którą nieopatrznie zostawiła na nim Denn - ja lubię, że tu jest tak cicho. Przy tobie można odpocząć Denn, i napić się herbaaaaaaaty - przeciągnęła specjalnie ostatnie słowo by dać do zrozumienia gospodyni, że chętnie zamoczyłaby ciastko w gorącym naparze. Zwykle Denn piekła ciastka, a Noki zajmowała się podaniem herbaty w salonie. Taki wyrobiły sobie jakiś podział obowiązków, ale przy obecnym wzroście, dziewczynka bała się tego co mogłoby się stać, gdyby spróbowała ściągnąć czajnik z wodą z ognia. - Denn myślisz, że jest mozliwość abym powróciła do poprzedniego stanu?
- Z pewnością. Pewnie łatwiej byłoby mi jakoś pomóc, gdybym miała dostęp do wszystkich swoich zbiorów… - gdzieś w Dun szukana książka właśnie spadła jednemu z magów na nogę.
Tymczasem czarownica podała Noki talerz pełen ciastek, a sama zdjęła czajnik z ognia i postawiła na tacy z filiżankami, którą wzięła i ruszyła za dziewczynką.
Chrupanie ciastek towarzyszyło ich krótkiej drodze do salonu. Noki postawiła talerz na środku stołu, gramoląc się na jeden z wysłużonych foteli - Denn.. z moim wzrostem wiąże sie też masa innych problemów - westchnęła - Luk ledwo postawił na swoim abym mogła zostać w jego oddziale. Każdy uważa mnie za dziecko, mimo iż mam tyle samo lat co wy, a co najgorsze mimo, że wszyscy mnie znacie. Nawet ty inaczej mnie traktujesz, choć pewnie tego nie zauważasz
- Ciekawe który nieznajomy uwierzyłby komuś, kto wygląda jak mała dziewczyna i twierdzi, że jest już dorosła? I chyba masz rację… Ale to tylko dlatego, że rozum nie radząc sobie ze sprzecznością działa na podstawie tego, co teraz widzi, zamiast opierać się na pamięci. Poza tym… - zaczęła mówić bardziej do siebie, przygotowując filiżankę pełną gorącego naparu - Trudno Cię nie rozpieszczać pod tą postacią…
- ugh.. - dziewczynka sięgnęła po herbatę, upijając pokaźny łyk - pisnęła, zaś w jej oczach pojawiły się łzy. Jak zawsze zapomniała, że herbata czarownicy jest idealnie gorąca. Nie to co te pseudoherbatki podawane przez wystraszonych młodszych magów Zailena "Nie pijam herbaty~ a jak już pijam, to ma być taka aby się ją dało wypić~". Dziewczynka uśmiechnęła się do własnych myśli, szybko jednak powróciła do rzeczywistości - zablokowali mi konta bankowe Denn.. mam dwadzieścia milionów a nawet nie mam jak zapłacić za naprawę cylindrów. Dzieci nie mogą mieć własnych pieniędzy. Wyląduję na ulicy jak żebrak (1k golda plix), jeśli nie ominę jakoś ich irracjonalnego prawa
- Hmm… No to rzeczywiście kłopot… Czyli pewnie musiałabyś znaleźć kogoś pełnoletniego, kto miałby zarządzać Twoimi oszczędnościami. Tylko, z tego co pamiętam, aby mieć do nich dostęp taka osoba musiałaby zostać twoim prawnym opiekunem.
Dziewczynka niemal wylała na siebie gorącą herbatę - jak to prawnego opiekuna?! - zawołała - przecież nie jestem dzieckiem! czy wyglądam na kogoś kto potrzebuje niańki? Denn ty sobie ze mnie żartujesz prawda? - pobladła - jak ja się pokażę w oddziale z opiekunem?! Przecież oni mnie śmiechem zabiją... - oparła czoło o blat stołu - tak długo walczyłam o swoją reputację, żeby teraz to wszystko stracić?
- Nie niańkę... – zachichotała Denn – Nikt nie będzie za tobą chodził. To musi być po prostu ktoś, kto będzie figurował w dokumentach jako osoba odpowiadająca za Ciebie. Wiem, że dzieckiem nie jesteś, ale dla pierwszego lepszego urzędnika na dziecko wyglądasz i żaden nie pozwoli Ci brać za siebie odpowiedzialności.
- to jest jakaś paranoja -warknęła - jak był Zet to nikogo nie interesowało, że wyciągam pieniądze, czy łażę sama po mieście, a wtedy naprawdę miałam kilka lat i pstro w głowie, ale TERAZ? przecież ci wszyscy ludzie mnie znają.. nie chcę aby ktoś wciskał nos w moje finanse.. to przecież moja sprawa ile zarabiam. Może mnie jeszcze do szkoły znowu wyślą? ugh...
- W sumie… Ładnie by Ci było w szkolnym mundurku… - jednak widząc wzrok rozdrażnionej dziewczyny, czarownica westchnęła tylko - Biurokracja, Noki. Biurokracja… Gdy był z Tobą Zet, to tak naprawdę miałaś opiekuna. Jako prawdziwa mała dziewczynka pewnie nie zdawałaś sobie sprawy z tego, ile się działo za kulisami.
- to co ja mam teraz zrobić? Przecież nie pójdę do Luka, bo mnie śmiechem zabije.. jeszcze ktoś się dowie i będę miała pozamiatane w oddziale. Zai? ZAI?! Sama wiesz jak to się skończy... Jestem w potrzasku Denn.. Nie wiem co mam robić. Nie chcę aby ktoś miał wgląd w moje źycie.. Już i tak za bardzo w nim naknociłam, nie chcę żadnych rad, użalań się nade mną, czy traktowania mnie jak słodkiego maleństwa - skrzywiła się - Jestem porucznikiem, który potrafi sam o siebie zadbać. Czemu za każdym razem każdemu muszę coś udowadniać? - opadła w fotel zmęczona
- Oj tam. Każdy popełnia błędy i powinien wyciągać z nich naukę. Poza tym, jesteś silną i niezależną kobietą, której nie trzeba prowadzić za rączkę, tylko – Denn rozmarzyła się nieco - chwilowo w nieco kompaktowej formie, przy której można się czasem zapomnieć… - delikatnie odchrząknęła i spoważniała – Choć to będzie głównie tylko na papierze, pewnie lepiej by było, gdyby była to osoba, która nie będzie zadawać niewygodnych pytań związanych z Twoim obecnym stanem. Nie wiem, czy masz zamiar rozmawiać o tym z kimś jeszcze, ale chętnie Ci pomogę.
- Naaaaaaapraaaaaawdę? - Oczy Noki zabłyszczały radośnie - Pomożesz mi znaleźć kogoś odpowiedniego?
- … - czarownica przez chwilę wpatrywała się pustym wzrokiem w zajadającą się ciasteczkami miniaturkę alchemiczki – Wiesz, miałam już na myśli pewną osobę, tylko właśnie się waha… - zaczęła się dąsać.
Noki patrzyła na nią przez dłuższą chwilę nie bardzo rozumiejąc dziwne zachowanie czarownicy. Wszystko było w porządku, aż tu nagle jakiś foch - ow... - odkryła po chwili co wpłynęło na zmianę humoru Dennou - Denn.. ja nie w tym sensie.. um.. - splotła dłonie przebierając palcami. Nie bardzo miała pojęcie jak przerwać to niezręczne milczenie - a.. nie przeszkadzałoby ci to? i czy.. um.. mogłoby to pozostać w ścisłej tajemnicy?
- No nieee wiem… - zerknęła na Noki kątem oka – Hm… Myślę, że nie miałabym nic przeciwko. Ale mam jeden warunek. - spojrzała na nią groźnie - Pomożesz mi to znów napełnić – uśmiechając się ciepło wskazała na talerz, na którym zostały już tylko okruszki. Dziewczynka tylko pokiwała głową.
- oke... - westchnęła - mów mi tylko, co powinnam robić. wiesz.. nie jestem Nel. Kobiece zajęcia nigdy nie były moją mocną stroną - wysunęła różowy języczek - jakoś zawsze lepiej szło mi na polu walki niż w kuchni
- O nic się nie martw. Wszystko Ci powolutku i dokładnie pokażę. - powiedziała układając na tacy talerz oraz puste już filiżanki – Tylko najpierw muszę dla Ciebie znaleźć swój stary fartuszek, bo w obecnym się przewrócisz… - ruszyła w kierunku kuchni.
Resztę popołudnia spędziły mieszając i ucierając ze sobą składniki. Wieczorem usiadły znowu z herbatą przy ciepłym kominku, a Noki miała okazję z zadowoleniem pałaszować ciastka, które przygotowały wraz z czarownicą.
Pomogę ci w twoich problemach z kontem. Zostanę twym prawnym opiekunem i będę domagać się nieograniczonego prawa, dla ciebie, do korzystania z twoich środków. Masz do tego pełne prawo. Życzę ci jak najlepiej. Risaoko.
OdpowiedzUsuń