środa, 9 grudnia 2015

Enchanter


Zapukała do drzwi, nie bardzo będąc pewną kogo zastanie w środku. Polecili jej tego enchantera, choć i tak się bała, że coś popsuje. W końcu trudno oddać jeden ze swoich cylindrów byle komu. Otworzył jakiś mężczyzna. Twarz skrywał pod ciemnym kapturem nuadha robe. "rrrrewelacyjnie" - pomyślała - "jeszcze się ukrywa, żeby móc w spokoju łazić potem po mieście i przeżyć"

- eeeeem..... - zaczęła niepewnie dziewczynka. Wygląd mężczyzny, wydał jej się jednak jakiś taki znajomy. Nie była jednak pewna kogo jej przypominał - eeee.... - Nie wiedziała jak zacząć. Jak zwykle, gdy spotykała się pierwszy raz z kimś obcym. Koleś tylko podparł się na łokciu o framugę drzwi. Widać było, że jest setnie ubawiony.  - Czy Pan jest Panem Ginsakatą? - mężczyzna skinął tylko głową, zagarniając dziewczynkę do środka i zamykając za sobą drzwi. Noki chciała mu się wyrwać i uciec, ale rąbnęła plecami o zatrzaśnięte już wyjście - yghm.... - poczuła się jak mysz zamknięta w klatce. " Genialnie... to jakiś wariat... zabija każdego, kto pozna jego tożsamość" - dziewczynka była przerażona, na szczęście w porę sobie przypomniała, że należy do oddziału Luka, i po prostu nie wypada jej wpadać w panikę na widok zamkniętych drzwi. Wtedy jednak mężczyzna gestem zaprosił ją do pokoju. Weszła nieśmiało. On wówczas podszedł do okien i pozasłaniał dokładnie wszystkie zasłony. Noki pobladła. Usiadł w fotelu na samym środku roomu. Kiwnął ręką odzianą w czarną miękką skórzaną rękawicę, by podeszła w jego kierunku. Dziewczynka poczuła jak ze strachu uginają się pod nią nogi. Źrenice rozszerzyły się w przerażeniu, zaś oddech przyspieszył, tak jak jej rozszalałe teraz myśli. Bystre spojrzenie fioletowych oczu, prześliznęło się po jej sylwetce. Enchanter oparł łokieć na kolanie, podpierając palcami brodę. Srebrny kosmyk, wysunął się spod kaptura.

- !!!!!!! - dziewczynka cofnęła się parę kroków. Tamten przesunął palcem wskazującym po linii warg - ja.. em... chyba Pana z kimś pomyliłam Panie Ginsakato.. najmocniej przepraszam... - ukłoniła się najpiękniej jak potrafiła, i jednym czmychnięciem była już przy drzwiach. Szarpała się właśnie z klamką, gdy Enchanter wybuchnął śmiechem. Dziewczynka odruchowo puściła klamkę. Ciekawość wzięła górę. Wsunęła się nieśmiało do pokoju. Enchanter siedział wciąż na środku pokoju, jednak musiał trzymać się krzesła aby z niego nie spaść. Oczy miał mokre od łez. Kaptur opadł mu na plecy, tak, że Noki mogła się uważniej przyjrzeć jego twarzy. Zmarszczyła brwi. Był tak bardzo podobny do kogoś.. ale nie mogła jakoś dopasować do kogo. Uspokoiła się jednak nieco - Panie Ginsakato? - Spojrzał na nią mokrymi oczyma

- hm?

- em..... bo.. ja Panie Ginsakato.. bo  mnie.. Panie Ginsakato.. polecili Pana Panie Ginsakato...

- hm? - widac było, że nieco się pogubił, Noki zaś była wściekła, że jak zawsze nie potrafiła jasno przekazać swoich myśli - Dyrektor Dunbarton polecił mi Pana Panie Ginsakato, jako jednego z najlepszych Enchanterów

- Zai? - spojrzał na nią - Zai ci mnie polecił?

- yhm Panie Ginsakato

- I ty mu uwierzyłaś?

- Zai wie wszystko. Jemu naprawdę można zaufać - "choć teraz nie byłabym tego taka pewna" dodała w myślach

- no dobra - westchnął, wstając, podszedł do okna. Odsłonił je, wpuszczając na powrót promienie słońca do wnętrza.

 "Ten krok..." Pomyślała dziewczynka - LUK! - zakrzyknęła, gdy w końcu uświadomiła sobie kogo jej przypominał ten dziwny gość. Słysząc swój głos zarumieniła się - przepraszam... Cały czas myślałam, że kogoś mi Pan Panie Ginsakato przypomina. I teraz uświadomiłam sobie, że nie wiem dlaczego, ale jest Pan Panie Ginsakato bardzo podobny do Taicho

- Taicho?

- Kapitana Luka

- uh.. to Luk jest juz kapitanem? Ładnie się pnie ten mój chłopak w górę

- eee?! - spojrzała na niego pytająco

- hm?

- Jak to Pana chłopak Panie Ginsakato?

- Luk to mój syn - wzruszył ramionami - co ty tam masz do tego enchantowania?

- Luk to... - zrobiła wielkie oczy, jednak szybko sobie przypomniała, że to nie wypada - cylinder guarda, tu mam ench r5

- proszek?

- jest! - wyciągnęła pudełeczko białego proszku. Mężczyzna przyjrzał mu się krytycznie.

- Nie masz ancienta?

- tylko ten.. - szepnęła smutno

- to może nie wyjść

- wiem.. mówi się trudno..

- Siadaj tutaj - wskazał jej miejsce na którym sam uprzednio siedział. Dziewczynka wdrapała się na krzesło, przypatrując się temu co robi enchanter. Ten położył cylinder na stole, oprószył go dokładnie pudrem, obficie posypując też enchant - to mówisz, że znasz mojego syna, tak? Niezłe z niego ciacho, nie? - dodał niby od niechcenia

- eee? em.. ja.. no ten... - Dziewczynka była już czerwona jak piwonia - to mój dowódca.. można powiedzieć, że znam.. go.. troszkę.. - czuła, że robi jej się gorąco

- wiele tam dziewcząt się wokół niego kręci? - pytał nie przerywając pracy

- um.. em.. nooooo... - pochyliła głowę. Była wściekła, że umiejętność wysławiania się tak jakoś dziwnie zanika zawsze wtedy kiedy jest potrzebna - no.. są.. jak to zawsze.. Wie Pan Panie Ginsakato.. Ale on jest zajęty pracą! - odetchnęła gdy udało jej się wybrnąć z niezręcznego tematu

- no tak.. pracą.. - Enchanter wcierał uważnie pył w każde miejsce - tyle razy mu mówiłem, że praca może poczekać, a kobieta to już niekoniecznie, prawda? - rzucił jej rozbawione spojrzenie

- em.. ja tam.. no.. ja tam nie wiem Panie Ginsakato

- jak to? nie jesteś kobietą? Przyznam, że tego się nie spodziewałem

- oczywiście, że jestem! - zaperzyła się dziewczynka - nie wiem tylko czy kobiety czekają!

- a ty?

- co ja? - zamrugała oczyma

- Ty byś czekała na Luka?

- heeee?!?!??!! - poczuła, że uszy aż ją zaczęły piec ze wstydu - jjaak.. jak to na Luka.. ja .. em.. nie wiem... przecież.. ughm

- Przecież to proste pytanie, tak albo nie - wzruszył ramionami - chyba, że po prostu ci się nie podoba - przeczesał palcami srebrne włosy

- podoba! - nim zdążyła zasłonić łapkami usta, słowo zostało już wypowiedziane - tzn.. jako dowódca.. oczywiście.. jest najlepszym dowódcą - próbowała jakoś naprawić sytuację - słyszałam, że jest Pan Panie Ginsakato zabójcą smoków, to prawda? - mężczyzna znów zaczął się śmiać

- kilka w swoim życiu już zabiłem - ostatni raz przetarł cylinder - no! teraz musi się wchłonąć. Chcesz zobaczyć artefakty?

- no pewnie! - zakrzyknęła zeskakując z krzesła. Była przeszczęśliwa, że niewygodny temat sam się rozwiązał. Enchanter przeprowadził ją przez przedpokój wpuszczając do ogromnej sali.

- wooooaaaaaaa... - szepnęła dziewczynka, gdy zapalił światła. Ściany obwieszone były łbami pokonanych bestii, a były ich setki. Noki szła wzdłuż całej galerii - niesamowite... - szeptała - i to wszystko Pan Panie Ginsakato? - mężczyzna szedł obok niej, ręce miał splecione za plecami.

- większość.. o tego ubił Zai.. to jego pierwszy - Noki podeszła do ogromnego gada

- ależ on ma zęby... pierwszy raz widzę smoka z tak bliska

- Naprawdę? - Gin wydawał się zaskoczony. Kobietę najłatwiej upolować właśnie na smoka. Ja swoją żonę właśnie na takie wyrwałem. Mogłabyś się któregoś wieczora wybrać do Luka pooglądać.. Każda księżniczka chciałaby dosiąść smoka, a on jednego z nich ma szczególnie jurnego c; - uśmiechnął się tajemniczo. Noki zas poczuła, że znów robi się purpurowa

- eeeeeeeeeeem... może lepiej nie.... ughm... - Mężczyzna tylko się roześmiał

- no to mów, że wolisz inteligentów.. Zai też jest całkiem niczego sobie

- !!!!!!  ja.. ten.. no.. Zai jest moim bliskim znajomym...

- dobrze.. przecież w znajomościach chodzi o bliskość, prawda? A jeszcze do tego szanowany mag... Mało który potrafi wywijać różdżką jak on..

- eeeee.. mentalnym znajomym.. - Mężczyzna znów zaczął się śmiać

- dobrze.. rozumiem.. z tego co pamiętam uganiał się za jakąś fioletową czarodziejką

- chyba, żeby ją poczęstować fireballem - mruknęła Noki - dużo jeszcze do tego cylindra? - spytała z nadzieją. Nagle mężczyzna położył ciężką dłoń na jej głowie, mierzwiąc jej włosy

- możemy sprawdzić. Powinien już nadchodzić jego czas - ten gest bardzo przypominał jej Zailena. Dziewczynka uśmiechnęła się do siebie, podążając za Enchanterem. Mężczyzna podszedł do stołu, podniósł cylinder uważnie mu się przyglądając. Kilkanaście razy obracał go w dłoniach, zanim uznał, że można kontynuwać. Zdmuchnął z niego nadmiar pyłu, po czym rozwinął scroll. Przeczytał na głos słowa jakie były tam zapisane, a te zaczęły lśnić niebieskim blaskiem, który został wchłonięty przez item (muzyka towarzysząca enchantowaniu) - a teraz zamknij oczy. - polecił, co dziewczynka szybko uczyniła. - hmm.. nawet wyszło.. to ciekawe.. synowi zniszczyłem 6.. a tobie od razu.

- yaaaaaay!!! Dziękuje Panie Ginsakato!!!!!!! - rzuciła mu się na szyję nie posiadając się z radości

6 komentarzy:

  1. Jedno co mnie dziwi, to że przez cały ten czas Gin nie zrobił nic z "Panem" Ginsakatą.

    No i ciekawe, którą czarodziejkę mógł Zail gonić~
    (Spokojnie, dziewczęta... Na pewno chodziło o ten podpalony dziennik.)

    A tak poza tym, to pisząc ten komentarz wciąż szczerzę zęby :D
    Fajnie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  2. Papa jak zwykle mnie nie docenia <3333
    nom fajnie wyszło, jakbym słyszał Gina normalnie ;c

    OdpowiedzUsuń
  3. jak nie docenia? gdzie jest napisane, że nie docenia DD:

    OdpowiedzUsuń
  4. Tata jest niezwykłym wojownikiem. Zabił setki smoków i jest wspaniałym enchanterem. Fajnie mieć takiego tatę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Arara...coś mnie ciągnie do tych historii rodzinnych... Noki jak zawsze stuprocentowy focus na alchemii i pod żadnym pozorem zainteresowań romantycznych, broń cię panie boże, co to to nie!
    ...
    Nie dziwię się, że ludzie myślą, że jesteś urocza :) (powiedziała, przygotowując opis perfekcyjnej loli w zamku) Jeszcze trochę japońskiego potem siadam do mojego rozdziału, przysięgam!
    *random ramble end*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jakich romantycznych? D: Przy Panu Ginsakacie możesz zapomnieć o romantyzmie D: to czysta FIZYKA D:

      iiiii

      nie jestem urocza ehhhhhh Alchemik musi być skuteczny a nie uroczy

      Usuń