sobota, 21 lutego 2015

Kobiece problemy


W związku, ze ślubem mojego brata znów nieznacznie odbiegamy od głównego wątku... Jak ja lubię pisać fillery XD

***

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Biagała w jedną i drugą stronę, chaotycznie rozrzucając różnokolorowe ubrania po całym pokoju - W CO JA MAM SIE UBRAĆ!?!??!?!

Ronve siedział niewzruszony w kącie, spoglądając z politowaniem na rozczochraną dziewczynę. Jej zaróżowione policzki i błyszczące oczy dawały jasna oznakę "nie zbliżaj się do mnie, jestem wściekła. Nie odzywaj się nawet." Więc z uwagi na własne bezpieczeństwo milczał.

- No i czego sie nie odzywasz?! - krzyknęła na niego - Poradziłbyś coś,a nie tylko siedziesz i sie uśmiechasz! - Spirit natychmiast wziął głęboki oddech aby ukryć zmieszanie. Czyli znów popełnił błąd.. trzeba się było jednak odezwać..

- no cóż.... a może tę? - podniósł pierwszy z brzegu różowy fatałaszek

- Zwariowałeś? to zwykłe robe! Zet ostatnio mnie w tym widział... Koszmar.. stwierdził, że to szlafroczek.... - Ronve z uczuciem przerażenia wypuścił różową szmatkę z rąk, która w bezładzie klapnęła obok tysiąca innych. Myślał gorączkowo, co powinien teraz zrobić. pokazać coś innego, a może uciec? Jakoś nie potrafił się zdecydować, która opcja będzie właściwsza. w końcu jednak sama Noki wyciągnęła go z tej beznadziejnej sytuacji rozpoczynając narzekania dalej

- Przecież ja nic nie mam.. kompletnie nic.. żadnej sukienki, same mundury! Ronv.. czy ja w ogóle jestem kobietą? - spojrzała na niego smutno - Duch przełknął ciężką gulę, która nie wiedzieć czemu zaległa w jego gardle.

- EEEEEE.... - zaczął nieśmiało, aby nie było, że się znów nie odzywa - eeeeee... - modlił się by nagle spłynęło na niego natchnienie. JAKIEKOLWIEK - eeeee...... wiesz.. jesteś alchemikiem... - zaczął ostrożnie, badając grunt - Tu nie ma czasu na bale...... - skończył równie szybko, dumny ze swojej wypowiedzi. Której wkrótce jednak pożałował, gdyż Noki zamieniła się w fontannę łez.

- Właaaaaaaśnie o to chooooodziiii - zaniosła się szlochem - Zet się żeniiiiii, znooooooowuuuu... a naaaaaa mmnieeeeee niiiikt naweeeeeet nie spoooojrzyyyyy, boooo jesteeeeem alcheeeeemiiiikieeeeeem........ Niiiiiikt nieeeeee wiiiidziii weeee mnie koooooobiiieeeeeeeeetyyyyyyyyyy - rzuciła się na łóżko załamana. Ronve pobladł,  był niemal pewien, ze to jest TEN WŁAŚNIE MOMENT, żeby wiać. I że teraz to już nic go nie uratuje.. Jako, że jednak był związany z Nokomiis powiedzmy to kontraktem, wiedział, że zostawienie jej w tym momencie samej, tylko odwlecze burzę... a tak może uda mu się jeszcze cos ugrać. Usiadł koło niej (po tym jak udało mu sie odgruzowac z ubrań kawałek łóżka, na którym mógł przysiąść) i pogładził jej włosy.

- To na pewno nie tak Nokiś... - powiedział cicho, robiąc dłuższy odstęp. Dobra.. może i nie słuchała, ale przynajmniej nie przerywała. chyba, że właśnie myślała, którego cylindra użyć, by wyładować na nim swoją frustrację. - Nie powiedziałbym, że to wina twoich mundurów.... - zamknął oczy biorąc głęboki oddech - powiedziałbym raczej..... że to twoje nastawienie.... Wiesz.. chłopcy najzwyczajniej w świecie się ciebie boją - "a ja jestem tego najlepszym przykładem" dodał w myślach

- ŻE JAK!?!!??!?! - Zerwała się z łóżka niczym fryga, podrzucając wszystko co na nim było w powietrze. Łącznie ze spiritem. A nie.. on sam podskoczył, widząc co narobił... - BOJĄ SIĘ MNIE!??!?! M N I E ? !

- to nie tak... - zapiszczał duch, wiedząc, ze teraz jest już w nie lada tarapatach, i że jeżeli szybko czegoś nie wymyśli, to czeka go zagłada... a może i całego Tailteann, które miało nieszczęście wybudować się w miejscu, gdzie Noki miała swój dom. - jesteś niezależną dziewczynką i chłopcy moga mieć pewne oba....

- DZIEWCZYNKĄ !?!?!??!?!?!? - wrzasnęła alchemiczka. Duch tylko skulił się w sobie bardziej. - uważasz, mnie za dziecko?!!??!!??!

"Bogini, bogini, bogini.. uratuj moją duszę.. "- myślał spirit - "co ja teraz powinienem zrobić? Czego nie powiem jest gorzej. może w końcu znajdzie się ktoś kto ją utemperuje, a ja w spokoju będę mógł policzyć siwe włosy?!"

- Nie. Jestem. Dziewczynką! - Każde słowo akcentowała wyrzuceniem przez okno pluszowych: Leymoore'a, golema i kryształów lifedraina, które kiedyś dostała na urodziny od Yamakazu. - Nie jestem!

- nie jesteś.... - pisnął duch - nikt nawet, by o czymś tak okropnym nie pomyślał... - piszczał dalej

DziewczynA, usiadła spokojniejsza, z powrotem na łóżku, duch tylko odetchnął z nieśmiałym poczuciem ulgi

- może założę sukienkę Asuny? - zapytała spokojnie. Ronve wolał się nie odzywać. Jak się okazało miał rację, bo po chwili Noki kontynuowała konwersację ze sobą samą - Lu powiedział, że bardzo ładnie się w niej poruszam.... - Ron pokiwał głową - ale... przecież to taka zwyczajna codzienna sukienka.. nie mogę tak iść - Duch zaczął miarowo uderzać czołem w ścianę "wypuśćcie mnie!" jego umysł krzyczał.

- tylko, że ja nie mam innych sukienek... - posmutniała, chowając ubrania znów do szafy. Zawiesiła dłużej oko na starym różowym alchemist-in-training. z westchnieniem włożyła go pośród inne mundury. Po chwili dołączył tam royal knight armor. - ten jest ładny.. ale nie dość, że to zbroja, to jeszcze Zet tak bardzo jej nie lubi....  - Ronve drapał pazurami w okno, mając nadzieję, że się otworzy. - może pożyczyć od Yamakazu ubranie krówki? tak słodko w nim wyglądam... - Duch, zatrzymał się w pół szarpnięcia, gdyż mocował się z klamką okna. - Niee.... Brat mnie zabije, że ośmieszam mu poważną uroczystość... - Ronv zaczął szarpać się dalej. Gdy schowała już niemal wszystko, potknęła się o buty cressidy. Szybko wyłowiła pozostałą część setu. Przyjrzała się jej krytycznie, wygładając drobne fałdki na czerwonym materiale munduru. - Dziewczynka chyba znów przyjdzie w pełnym umundurowaniu - Westchnęła, podchodząc do lustra, przykładając do siebie ciuch. Pokręciła się trochę, przyjmując różnorakie pozy, na końcu pokazując sobie samej język. Rzuciła ubranie na łóżko, rzucając się obok niego

- Ronv? - spytała nieśmiało

- hm?

- uważasz, że jestem irytująca?

.... i znów zaczęło się wszystko od początku...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz