Notka jak zawsze dzięki uprzejmości Zetsu7 i Zailena. Postanowiłam podzielić ją na mniejsze party, po pierwsze, żebyście nie musieli tak długo czekać, a po drugie dla Waszej wygody czytania... Ostatni komentarz:
"Boże.. co za ściana tekstu"
przekonał mnie że tak będzie lepiej ;P. nie chce spoilerować, więc powiem tylko, że wkrótce dołączy ktoś jeszcze... Tak więc czekajcie ^^
- Z informacji odautorskich.. dodawanie komentarzy było niemożliwe dla niezarejestrowanych czytelników, jednakże teraz uległo to zmianie, tak więc zapraszam do komentowania. Może w końcu ktoś się odważy ;P
- Jeśli zaś ktoś ma pomysł na siebie, bądź chce dołączyć do pisarskiego teamu zapraszam na mail, który gdzieś tu jest podany (nokomiis.mabinogi@gmail.com) albo bezpośrednio w grze, Alexina Nokomiis :)
***
Zatrzymała konia z dala od szkoły. Podkradła się do drzwi. Na szczęście nie było nikogo. Ruszyła więc do głównych komnat Zailena. Nagle usłyszała czyjeś kroki na korytarzu... Schowała się w cieniu jednej z rzeźb, mag przeszedł dalej niczego nie zauważywszy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, wysuwając się cicho, podjęła marsz. Odetchnęła głębiej sprawdzając czy cylinder jest naładowany. Bała się, że może spotkać kogoś jeszcze, i że niekoniecznie tak łatwo niebezpieczeństwo dałoby się zażegnać.
Od gabinetu dyrektora dzieliło ją zaledwie kilka metrów, gdy zza załomu muru wyłonił się Stewart
- Witaj Nok... - Nie zdążył się nawet zdziwić, gdy dziewczyna przyskoczyła do niego, zwalniając cyngiel. Chłód frozen blasta omiótł ciało maga, który momentalnie przemienił się w bryłkę lodu. Z trudem przesunęła go w mniej widoczne miejsce. Miała kilka minut nim Stew się ocuci.Wiedziała, że musi działać szybko. Alchemiczka ostatnie metry dzielące ją od drzwi minęła w biegu. Drzwi jednak były zamknięte...Heat buster poradził sobie z nimi pozbywając się szybko kłopotu. Przywarowała czekając czy przypadkiem nikogo nie zaalarmował hałas. Nikt się jednak na szczęście nie pojawił, więc zajęła się poszukiwaniami. Zbędne książki i notatki spadały z półek.Nie miała czasu układać ich ani sprzątać. Tu liczyły się sekundy. W biurku też nie znalazła nic interesującego. Jednak bardziej zainteresowała ją szkatułka stojąca na jego blacie. Ta była zamknięta... Noki załadowała frozena raz jeszcze, kierując strumień lodu na zamek. Po czym jednym wprawnym ruchem zerwała go, otwierając szkatułę. Uśmiechnęła się do siebie wertując pisma... Znalazła trop, po który przybyła. Otwarła okno wzywając Ametysta i szybko ulotniła się w stronę północnych gór
***
- Somewhere over the rainbow - donośny baryton rozbrzmiewał w jaskini znajdującej się na północny-wschód od Vales. Wysoki mężczyzna w średnim wieku, lekkim krokiem szedł w stronę windy prowadzącej na niższe poziomy kopalni. - Way up high - W międzyczasie odbezpieczył i naładował jeden z cylindrów.
- Stój. Bez pozwolenia nie wpuszczę cię na dół. - tymi słowami gigant strzegący windy zatrzymał przybysza.
- Dzień dobry. Ehh młodzież w tych czasach nie ma za grosz szacunku do starszych. - odchrząknął przybyły i kontynuował - A może po prostu wpuścisz mnie tam, ja zrobię swoje i wszyscy będą zadowoleni? - Strażnik zastanawiał się przez moment nad lekkomyślnością przybysza i zaprzeczył
- Nie wiem o czym bredzisz starcze, bez pozwolenia nie wpuszczam, takie rozkazy. - po dłuższym kontakcie wzrokowym "starzec" zachichotał a wraz z nim zdezorientowany gigant
- And the dreams that you dreamed off - słychać było dźwięk cyngla oraz cichy szum ulatniającego się gazu. Wszyscy obecni w jaskini padli bez życia na ziemię. - No chłopaki pozbądźcie się ciał, reszta niech zniesie sprzęt na najniższy poziom. - podszedł do giganta, z którym niedawno rozmawiał, trącił go czubkiem buta i uważnie mu się przyjrzał - Once in a lullaby
***
Noki wraz ze smokiem, wylądowali u podnóża góry. Dziewczyna musiała zmrużyć oczy, gdyż biel śniegu oślepiała nienawykłe do tego widoku oczy. Przystanęła, czekając aż wzrok jej się przyzwyczai, jednocześnie nasłuchując. O ile zwykle słychać było donośny śmiech znudzonych służbą gwardzistów, o tyle teraz jedynie wiatr świszczał spomiędzy skał.
- Dziwne- Mruknęła, gestem dłoni odwołując smoka. Odetchnęła głębiej lodowatym powietrzem, jeszcze raz sprawdzając czy na pewno niczego nie zapomniała i udała się w stronę wejścia. Jakież było jej zdziwienie, gdy nie zobaczyła nikogo kto strzegł bramy. Im bardziej zaś się zagłębiała, tym jej zdziwienie było większe... Wewnątrz jedyne co ją przywitało, to echo topiącego się śniegu. - co do chol...? - szepnęła, patrząc na porozrzucane narzędzia. - czyżbym trafiła?
Porównując sytuację z zapiskami Zailena, jak również ze wspomnieniem Zeta, że poprzednie starcie rozgorzało w sercu Shyllien, postanowiła zacząć poszukiwania tego kundla od samego dna, i najwyżej kierować się w coraz wyższe partie. Już już miała wezwać windę, by szybko się tam znaleźć, jednak poniechała tego zamiaru, przypomniawszy sobie jak bardzo skrzypi to ustrojstwo. Zdecydowała, że bezpieczniej będzie udać się tunelem, wyrytym w twardej skale przez gigantów. Jak pomyślała, tak też zrobiła, szła tak dłuższą chwilę, jednak im bliżej dna była tym ciszej i ostrożniej się poruszała. Serce biło jej coraz szybciej, proporcjonalnie do zbliżającego się wylotu tunelu....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz