Łokciem z trudem otwarłam drzwi do niewielkiego domku, gdyż
ręce miałam zajęte papierzyskami
- Den? – spytałam, nie słysząc kroków właścicielki –
DENNOU?! – wydarłam się głośniej. Wówczas w drzwiach pojawiła się twarz o
fioletowych oczach, nieco jakby nieobecnych. Pewnie znów oderwałam ją od
jakiegoś tomiszcza. Potargane włosy okrywał czepek. Jak zawsze.. Świat mógłby
umrzeć i powstać na nowo. Zailen mógłby okazać się gigantem o blond czuprynie
wyrywającym laseczki na swoje muły, ale Dennou nie zmieniłaby się.. Nigdy się
nie zmienia.
- Chcesz herbaty Noki? – spytała spoglądając na mnie. Jak…
zwykle.. Nie.. nie dostrzegła tego, że uginałam się pod stertą papierów, ledwie
oddychając. Nie, nie zapytała czy mi pomóc, tylko czy wstawić herbaty.. Taka
była Dennou… Ale nikt tak nie parzył liści jak ona.
- Jasne Denn! Gdzie Ci to położyć? – Machnęła tylko ręką
wychodząc do kuchni. Westchnęłam, odkładając księgi na pierwszy wolny stół.
No.. prawie wolny.. Szklaną figurkę kotka szlag trafił, tzn. róg jakiejś knigi.
W pierwszym odruchu, chciałam jej strzępy wepchnąć pod szafkę.. Tak zawsze było
najbezpieczniej, przynajmniej w przypadku mojego brata.. Skorupy pod szafę i ja nic nie wiem…. Taktyka
r1.. Wystarczyło słodko wyglądać a można było mu wkręcić wszystko. Ale to
Denn…. Jej nie wypadało. Ruszyłam więc do kuchni.
- Dennou? – spytałam niepewnie. Słodki wygląd można
zaryzykować też w tym wypadku…
- hm?- spytała nie odrywając się od czajniczka
- Kotek…
- ten niebieski?
- nom…
- ogon?
- i uszy…
- brzuszek?
- też.. ale nos…
- na pół?
- nawet drobniej..
- mhm.. – wykonała jakiś gest ręką, nawet nie patrząc w moją
stronę. Fioletowa mgiełka otuliła moją dłoń. Była.. łaskocząca… Ale po chwili,
gdy zniknęła, kotek był cały
- Yay! Że też nie było cię kilka lat temu, Denn… To znacznie
ułatwiałoby mi rozmowy z Zetem… -
Uśmiechnęła się? Po Dennou ciężko było cokolwiek powiedzieć jednoznacznie… Zaniosłam
kotka z powrotem, po chwili dołączyła do nas Dennou z tacą, na której parował
imbryczek. Były tam też dwie filiżanki, talerzyki i ciasteczka owsiane.
Chciałam jej zrobić miejsce, aby miała gdzie to wszystko postawić, ale ona
tylko mrugnęła okiem, a porządek sam zaczął się robić… Dlaczego nie było jej w
początkowych latach mojego życia? Wtedy, kiedy tak bardzo jej potrzebowałam…
Usiadłyśmy przy herbatce. Mojej ulubionej, z bergamotką….
- Mam dla ciebie nowe tomy Denn.. Ale to chyba ostatni raz..
Zaczynają coś podejrzewać.. Będę ci mogła przynosić co najwyżej po kilka sztuk…
Już krzywo na mnie patrzą, że raporty składam z opóźnieniem… Ale patrz co mam!
Wygrzebałam jedną z ksiąg, zapisaną jakimś dziwnym pismem.
To nawet nie przypominało liter. Dennou wzięła ją ode mnie zagłębiając się w
lekturze. Oczy jej zabłyszczały, uśmiech wpłynął na jej twarz. TAK! Teraz na pewno
się uśmiechnęła! Ona…. Zaczęła się śmiać…. Musiałam mieć naprawdę głupia minę,
gdy ocierała mokre oczy, patrząc na mnie
-?!?
- Noki..
-?!!??!?@#?!?
- Gdzie to znalazłaś?
- W Shadow Realmie.. Tara, samo centrum zamku,.. powiedz..
to TO czego szukałaś?
- nie do końca… - znów zaczęła się śmiać. Przyznam, że
zaczęło mnie to irytować… Ryzykuje głową, żeby jej donieść te książki nim ujrzy
je Arzhela, świecę oczyma przed przełożonymi. Dobrze, że wykonując rozkazy dla
Tary najczęściej wpadam pod rozkazy Luka.. jemu opóźnienia w raportach nie
przeszkadzają tak bardzo jak innym służbistom.
- to co cię tak rozbawiło? O czym jest ta książka
- znalazłaś ją w kuchni, prawda? – Musiałam się zastanowić..
Jak widzę książkę, to po prostu ją biorę.. nie bardzo potem pamiętam gdzie
takowa leżała… - Może i tak.. nie pamiętam.. a co?
- to – nie mogła przestać się cieszyć – to naprawdę stara
książka.. Jeszcze z czasów Partholonian. Koniec II ery, albo początek III…
ale.. to książka kucharska
- COOOO?!?!? – wyrwałam jej ją z rąk – pokaż! To ja głowę
nadstawiam dla przepisów sprzed paru setek lat? – spoglądam na nią nieco
skołowana – nie żartujesz?
- nie…
- hmm… - zamyśliłam się – myślisz, że to jadalne?
- jak najbardziej…
- przetłumaczysz mi ją? – Skinęła tylko głową – pojutrze
będziesz ją mieć. Ale to co masz możesz spokojnie odnieść Arzheli.. to nie to
czego szukam
- A czego Ty właściwie szukasz Denn?
- nie wiem..– uśmiechnęła się
- Jak można szukać i nie wiedzieć czego się szuka? –
spytałam nie rozumiejąc
- jak znajdę to będę wiedzieć.. – rzekła, upijając łyk herbaty. – to jak zbieranie
grzybów.. szukasz grzyba.. ale dopiero jak go znajdziesz.. to wiesz czy
szukałaś maślaka czy borowika…
- mhm… - dokończyłam herbatę – to ja już pójdę.. czeka mnie
kolejny wypad do SR jutro.. ale nie wiem jak będzie z książkami.. Luk ma jutro
wolne…
- wpadnij pojutrze. Może coś ugotuję…
Wyobrażenie o Zailenie rozłożyło mnie na łopatki. Czekam na dalsze wypociny z Den :P
OdpowiedzUsuń