środa, 15 kwietnia 2015

Księgarska Molica z Sen Mag



Łokciem z trudem otwarłam drzwi do niewielkiego domku, gdyż ręce miałam zajęte papierzyskami
- Den? – spytałam, nie słysząc kroków właścicielki – DENNOU?! – wydarłam się głośniej. Wówczas w drzwiach pojawiła się twarz o fioletowych oczach, nieco jakby nieobecnych. Pewnie znów oderwałam ją od jakiegoś tomiszcza. Potargane włosy okrywał czepek. Jak zawsze.. Świat mógłby umrzeć i powstać na nowo. Zailen mógłby okazać się gigantem o blond czuprynie wyrywającym laseczki na swoje muły, ale Dennou nie zmieniłaby się.. Nigdy się nie zmienia.



- Chcesz herbaty Noki? – spytała spoglądając na mnie. Jak… zwykle.. Nie.. nie dostrzegła tego, że uginałam się pod stertą papierów, ledwie oddychając. Nie, nie zapytała czy mi pomóc, tylko czy wstawić herbaty.. Taka była Dennou… Ale nikt tak nie parzył liści jak ona.
- Jasne Denn! Gdzie Ci to położyć? – Machnęła tylko ręką wychodząc do kuchni. Westchnęłam, odkładając księgi na pierwszy wolny stół. No.. prawie wolny.. Szklaną figurkę kotka szlag trafił, tzn. róg jakiejś knigi. W pierwszym odruchu, chciałam jej strzępy wepchnąć pod szafkę.. Tak zawsze było najbezpieczniej, przynajmniej w przypadku mojego brata..  Skorupy pod szafę i ja nic nie wiem…. Taktyka r1.. Wystarczyło słodko wyglądać a można było mu wkręcić wszystko. Ale to Denn…. Jej nie wypadało. Ruszyłam więc do kuchni.
- Dennou? – spytałam niepewnie. Słodki wygląd można zaryzykować też w tym wypadku…
- hm?- spytała nie odrywając się od czajniczka
- Kotek…
- ten niebieski?
- nom…
- ogon?
- i uszy…
- brzuszek?
- też.. ale nos…
- na pół?
- nawet drobniej..
- mhm.. – wykonała jakiś gest ręką, nawet nie patrząc w moją stronę. Fioletowa mgiełka otuliła moją dłoń. Była.. łaskocząca… Ale po chwili, gdy zniknęła, kotek był cały
- Yay! Że też nie było cię kilka lat temu, Denn… To znacznie ułatwiałoby mi rozmowy z Zetem…  - Uśmiechnęła się? Po Dennou ciężko było cokolwiek powiedzieć jednoznacznie… Zaniosłam kotka z powrotem, po chwili dołączyła do nas Dennou z tacą, na której parował imbryczek. Były tam też dwie filiżanki, talerzyki i ciasteczka owsiane. Chciałam jej zrobić miejsce, aby miała gdzie to wszystko postawić, ale ona tylko mrugnęła okiem, a porządek sam zaczął się robić… Dlaczego nie było jej w początkowych latach mojego życia? Wtedy, kiedy tak bardzo jej potrzebowałam… Usiadłyśmy przy herbatce. Mojej ulubionej, z bergamotką….
- Mam dla ciebie nowe tomy Denn.. Ale to chyba ostatni raz.. Zaczynają coś podejrzewać.. Będę ci mogła przynosić co najwyżej po kilka sztuk… Już krzywo na mnie patrzą, że raporty składam z opóźnieniem… Ale patrz co mam!
Wygrzebałam jedną z ksiąg, zapisaną jakimś dziwnym pismem. To nawet nie przypominało liter. Dennou wzięła ją ode mnie zagłębiając się w lekturze. Oczy jej zabłyszczały, uśmiech wpłynął na jej twarz. TAK! Teraz na pewno się uśmiechnęła! Ona…. Zaczęła się śmiać…. Musiałam mieć naprawdę głupia minę, gdy ocierała mokre oczy, patrząc na mnie
-?!?
- Noki..
-?!!??!?@#?!?
- Gdzie to znalazłaś?
- W Shadow Realmie.. Tara, samo centrum zamku,.. powiedz.. to TO czego szukałaś?
- nie do końca… - znów zaczęła się śmiać. Przyznam, że zaczęło mnie to irytować… Ryzykuje głową, żeby jej donieść te książki nim ujrzy je Arzhela, świecę oczyma przed przełożonymi. Dobrze, że wykonując rozkazy dla Tary najczęściej wpadam pod rozkazy Luka.. jemu opóźnienia w raportach nie przeszkadzają tak bardzo jak innym służbistom.
- to co cię tak rozbawiło? O czym jest ta książka
- znalazłaś ją w kuchni, prawda? – Musiałam się zastanowić.. Jak widzę książkę, to po prostu ją biorę.. nie bardzo potem pamiętam gdzie takowa leżała… - Może i tak.. nie pamiętam.. a co?
- to – nie mogła przestać się cieszyć – to naprawdę stara książka.. Jeszcze z czasów Partholonian. Koniec II ery, albo początek III… ale.. to książka kucharska
- COOOO?!?!? – wyrwałam jej ją z rąk – pokaż! To ja głowę nadstawiam dla przepisów sprzed paru setek lat? – spoglądam na nią nieco skołowana – nie żartujesz?
- nie…
- hmm… - zamyśliłam się – myślisz, że to jadalne?
- jak najbardziej…
- przetłumaczysz mi ją? – Skinęła tylko głową – pojutrze będziesz ją mieć. Ale to co masz możesz spokojnie odnieść Arzheli.. to nie to czego szukam
- A czego Ty właściwie szukasz Denn?
- nie wiem..– uśmiechnęła się
- Jak można szukać i nie wiedzieć czego się szuka? – spytałam nie rozumiejąc
- jak znajdę to będę wiedzieć.. – rzekła,  upijając łyk herbaty. – to jak zbieranie grzybów.. szukasz grzyba.. ale dopiero jak go znajdziesz.. to wiesz czy szukałaś maślaka czy borowika…
- mhm… - dokończyłam herbatę – to ja już pójdę.. czeka mnie kolejny wypad do SR jutro.. ale nie wiem jak będzie z książkami.. Luk ma jutro wolne…
- wpadnij pojutrze. Może coś ugotuję…

1 komentarz:

  1. Wyobrażenie o Zailenie rozłożyło mnie na łopatki. Czekam na dalsze wypociny z Den :P

    OdpowiedzUsuń