czwartek, 16 kwietnia 2015

Wspomnienia



I znów wracamy do podstawowego wątku. 

***


- Ty mi powiedz - Luk nie chciał rozmawiać z Zailem o swoich umiejętnościach. Przynajmniej nie teraz. Spojrzał na smoka w oddali. - Nie wygląda na stransmutowanego przy pomocy alchemii - zmrużył oczy - Może powinieneś spytać swojego znajomego o wyjaśnienia? - Zerknął z powrotem na dziewczynę. - Dałeś jej mocny towar widzę, nic jej nie będzie - uśmiechnął się lekko - Kto to jest i co ona tu robi?

- Moja stara znajoma. Siostra tego co z nim przyszliśmy.. i jak zapewne zauważyłeś, alchemik. Kiedyś była Royalem - wymamrotał mag nie odrywając wzroku od smoka - Ten "towar" powinien już zaskoczyć całkowicie - zerknął na dziewczynę, sprawdzając jej puls - Guh.. nie ma czasu na drzemki. Wstawaj! - wyczarował icebolta i rozpuścił go lekkim płomieniem, oblewając jej twarz lodowatą wodą.

Dziewczyna zamrugała powiekami, otwierając zmęczone oczy. ujrzała nad sobą dwóch zdenerwowanych Zailenów, i dwóch blond alchemików. Jęknęła, zamykając powieki na powrót, gdy otwarła je znów, byli już tylko w pojedynczych wersjach. - co tu robicie? Gdzie jest Resenlian? - spytała cicho, wysuwając się z koca. Odgarnęła mokre włosy na plecy, sprawdzając zabezpieczenia rebisa. Stanęła, wspierając się nieco na Luku, spoglądając na pobojowisko, ponad którym trwało starcie gigantów. Ogromny czarny smok, właśnie usiłował odgryźć łapę krystalicznemu golemowi. Nim jednak dziewczyna zdążyła zarejestrować tę sytuację, smok już oberwał ze smasha, lądując pod ścianą i rozpoczynając kolejną szarżę. Noki puściła się biegiem, dostrzegając w oddali jednego z martwych królewskich, na którego przedramieniu, lśnił cylinder bojowy. Dopadła go szybko, przez chwilę mocując się z zapięciami tidala.

- Ekhart.... - szepnęła, zaciskając zęby, podczas walki z zapadkami, które w końcu puściły. Zapięła cylinder na swoim przedramieniu,zamykając oczy byłego współtowarzysza broni - requiescat in pace Poruczniku Ragrama... - Spojrzała znów na smoka, którego wzięła za tego, który zabrał ją rok temu z Shyllien. Zmrużyła oczy, starając się pośród zawieruchy wypatrzeć postać znienawidzonego Alchemika. W końcu dostrzegła go w oddali... Zarzuciła na siebie manashielda, ładując od razu 5 kulek watera i puściła się biegiem w jego kierunku, mając nadzieję, że zdąży nim ten zauważy co się właściwie stało.

Elf złapał się za twarz - wiedziałem.. - szybkim ruchem skoczył do Noki i zatrzymał ją, łapiąc za ramię - poczekaj, nie po to cie ratowaliśmy, żebyś teraz dała się zabić ot tak - westchnął - ej Luk, weź jej przetłumacz jak alch alchowi, bo maga nie posłucha.

Kapitan uklęknął nad swoim poległym porucznikiem. Służył w jego dywizji niecałe dwa tygodnie. Miał tylko nadzorować badania. A teraz jest martwy. - ... Podniósł się i spojrzał na dziewczynę w której teraz, gdy wróciły jej kolory rozpoznał starą towarzyszkę z którą często rozmawiał i chodził z jej odziałem rozerwać się po służbie. Nie może pozwolić, aby więcej dobrych alchemików straciło życie w tej kopalni. - Poruczniku Nokomis! Proszę się natychmiast zatrzymać, to rozkaz!

Noki usiłowała wyrwać się z uścisku maga, jednak twardy głos kapitana zatrzymał ją niemal w miejscu. Odwróciła się w jego stronę, rozbezpieczając tidala. Zagryzła wargę, niemal ze złością spoglądając na Zailena, na ustach miała już jakąś kąśliwa uwagę w jego kierunku. W końcu on też wiedział, że Zet przeżył tamto zdarzenie... 

Nieco spokojniejszy jednak już wzrok przeniosła na Royala. - Tak jest Kapitanie.. - szepnęła opuszczając głowę. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić. Pstryknęła palcami deaktywując tarczę many.  Przyjęła pozycję na baczność, hardo patrząc w oczy, teraz, przełożonego - Przepraszam. Lu... Kapitanie.. miałam swoje powody... Ale.. jako niższy rangą oficer Ekspedycji oddaję się pod Twoje rozkazy Kapitanie Luka.

Kapitan uśmiechnął się lekko do alchemiczki - Uspokoiłaś się już? - Położył jej rękę na ramieniu, a drugą wskazał w kierunku Zeta - Podobno tamten szaleniec jest ci bliski... myślisz że byłby szczęśliwy, gdyby coś ci się stało?

Skinęła głową, spoglądając kapitanowi w oczy. Drgnęła, czując jego dłoń na swoim ramieniu - Tak. To smok mojego brata - spojrzała znów na walczące postacie - co się tu właściwie dzieje... - szepnęła, nieco łaskawszym okiem, zerkając w stronę maga, którego jednak nie było już nigdzie na horyzoncie.

Wykorzystując chwilę, gdy alchowie byli zajęci rozmową, Zai uaktywnił hide, kompletnie maskując swoją obecność i ruszył w kierunku świeżo upieczonego pół-boga. Z zaniepokojeniem zerknął na sklepienie kopalni.-  Zapewne niedługo zacznie się walić od tych wszystkich wstrząsów wywołanych walką - pomyślał - trzeba to przerwać. Zbliżył się do niego na wyciągnięcie ręki - pora zabrać co moje - aktywował zaklęcie anulujące moc, przerywając jednocześnie hide i sięgnął w stronę Resenliana. Ku jego zaskoczeniu, cel stał się łowcą. Zanim spostrzegł co się stało, alchemik stał do niego przodem trzymając go za szyję - jak?! tak szybko opanował moce boga?! - pomyślał przerażony mag, wpatrując się w rozpalone oczy przeciwnika.

- Dobrze że podszedłeś bliżej, będziesz mi potrzebny. Ta bezwartościowa kupa mięcha nie była w stanie zatrzymać dziewczynki, elfa i królewskiego sługusa. - Resenlian wyciągnął z kieszeni fragment memory tower i załadował do cylindra, po czym wycelował w głowę maga i odpalił. Wszystko działo się w ułamkach sekund, fragment po wystrzeleniu rozpłynął się w powietrzu a Zailen poczuł, jak jego mięśnie rozluźniają się. - Jeszcze tego nie testowałem, powinienem być ci wdzięczny elfie. Dzięki tobie dowiedziałem się o memory tower. A teraz idź i zmieć tę dwójkę z powierzchni ziemi. 

W międzyczasie Golem szarżował na smoka, stawiając go po ścianą. Nie było drogi ucieczki, a sama walka nie dawała żadnych rezultatów. Zetsu wykorzystał sytuację, ogonem podparł się o ścianę i chwycił golema pod ramiona. Napiął się do granic wytrzymałości i rzucił nim przez pół kopalni w stronę Luka i Noki. Bezwładne kryształowe cielsko leciało na nich z dużą prędkością.

Dziewczyna zrezygnowała z poszukiwań maga, gdy usłyszała jakiś dziwny świst... Wtedy dostrzegła to, co zmierzało w ich kierunku... Wyuczonym ruchem, obróciła się w stronę kapitana, kierując wprost w niego lufę cylindra. Nie patrząc mu w oczy od razu nacisnęła spust. Sprężone powietrze uderzyło z ogromna prędkością w pierś alchemika, posyłając go parę ładnych metrów poza obręb cielska golema. Z ulgą spostrzegła, że to pozwoliło jej zebrać dość duże ciśnienie, by odpalić heat bustera. Cielsko kryształowej maszkary, kładło się cieniem, ponad nią. Wyciągnęła rękę, odpalając jeszcze raz cylinder. Potężny wybuch nieznacznie zmienił trajektorię lotu kryształowej statui, jednak przede wszystkim, odrzut spowodował, że Noki została wypchnięta poza obręb, gdzie uderzyło kamienne cielsko. Gdy tylko przestało jej szumieć w uszach zerwała się. Pomiędzy nią leżał podnoszący się golem, a daleko po drugiej stronie stał smok.

- EKHAAAAAAAAARCIEEEEE!!!!!!!! - zakrzyknęła mając nadzieję, że ten ją dostrzeże

W tym samym czasie Luk podniósł się z ziemi i otrzepał z siebie pył. Znowu. - Szaleństwo to ma chyba po bracie - Poprawił okulary i zaczął analizować sytuację. Nie miał zielonego pojęcia skąd tu znikąd wziął się smok. Golem przeleciał aż tutaj, czyli sytuacja wcale się nie polepszyła. Jedyny plus to to, iż najemnicy latali teraz w kółko przerażeni widokiem smoka i nie byli zbyt skoncentrowani na alchemikach. - Wspominali coś wcześniej, że ten golem jest wzmocniony, ale to nadal tylko golem... chwila, gdzie jest Zail?! Wygląda na to , że właściciel golema jest czymś rozkojarzony i nie wydal rozkazu do ataku. Ale mag gdzieś znikł. Znalezienie go w tym chaosie zajęło Lukowi parę chwil, ominął stertę kamieni i podbiegł na odległość kilku metrów od niego oraz stojącego obok wrogiego alchemika.

W głowie elfa ukazywały się obrazy przeszłości. Widział ponownie dwukrotną stratę najbliższej rodziny. Najpierw dom stojący w płomieniach, oraz grupę elfów zabierającą go od rodziców. Martwych rodziców. Wojownicy wykrzykiwali coś w stylu "giń zdrajco rasy!". Obraz ten powoli przekształcił się w śnieżną krainę, zobaczył kilku ludzi stojących nad ciałem martwego giganta. Poczuł gniew. Straszliwy gniew i chęć zemsty - Jak oni mogli to zrobić?! - przyjrzał się ich twarzom..... Dotarł do niego głos alchemika, przywracając go do rzeczywistości. Powoli podniósł głowę. I zobaczył osobę, na której poprzysiągł zemstę powziętą pośród śnieżnych pól - Ty... TO BYŁEŚ TY! - twarz maga pokrył przerażający cień i w jego oczach zawitała żądza mordu. Nie myśląc kompletnie nad konsekwencjami, podniósł rękę. W krótkiej chwili pojawił się nad nim sopel średnich rozmiarów, który natychmiast rzucił w kierunku royala

- Tsk! - Luk był na to przygotowany. Widział już wiele razy jak ludzie tracili zmysły w SR. Widział również jak fomory robią to samym sobie, przejmując władze nad słabszymi sprzymierzeńcami. Nawet wśród elity się o tym nie mówi. Wiedział też, że Zailen jest mistrzem magii. Ale magia lodu w jego przypadku to zupełnie inna bajka. Obydwoje od zawsze woleli chłodniejsze klimaty. ..Zdążył załadować tylko dwa kryształy skompresowanej przy pomocy alchemii gliny. W momencie gdy zaklęcie leciało już w jego kierunku, młody alch postawił przed sobą coś, co nawet nie przypominało barierki. Była to zdeformowana gliniana masa. Jednak była na tyle wysoka, że pochłonęła większość lodu. Chwilę potem lodowy blok rozkruszył się na kawałki. Luk rozgniótł jeden z odłamków stopą i zaczął mierzyć obydwu mężczyzn wzrokiem chłodniejszym niż zaklęcie Zailena.

Smok zbierał siły po rzucie golemem, powoli kroczył w stronę z której usłyszał wołanie. Lekko stąpał, krok po kroku, zbliżając się do Resenliana odwróconego tyłem. Idealna okazja na zabójczy cios przywróciła trzeźwość myślenia i chęć działania.

 - Dalej magu! Nie oszczędzaj nikogo. Tych bezużytecznych gamoni też wybij. 

"Niemożliwe, nie mógł tak po prostu stracić czujności" pomyślał Zetsu. A może jednak? Pod postacią pół-boga mógł zyskać zbyt wielką pewność siebie. Smok zerwał się i zamachnął łapą, wbijając alchemika w ścianę. Spod gruzu wciąż pobłyskiwała boska poświata. "No tak i co teraz". Wziął głęboki wdech i zionął nieprzerwanym strumieniem błękitnego płomienia. Nie był prawdziwym smokiem toteż i płomień nie był tak gorący jak powinien, zdołał jedynie scalić mniejsze skały w jednolitą masę, więżąc alchemika w środku. Zailen pozostawał jednak w transie. Bez wahania smok skoczył pomiędzy niego i Luka.

Elf odskoczył do tyłu by uniknąć staranowania przez smoka - nie wiem kim jesteś i czego chcesz, ale radzę odejść w tej chwili - rzucił chłodno w stronę bestii - chyba że chcesz podzielić jego los! - niebieskie światło rozbłysło wokół maga z akompaniamentem specyficznego świstu odpowiedniemu snap castowi i sekundę później stał tam, z ogromną kulą ognia, wiszącą nad jego głową. Żar i jasność bijące od kuli były na tyle intensywne, że było je czuć na całym piętrze kopalni. Bez zastanowienia mag rzucił fireballem w miejsce gdzie wcześniej stał Luk, ignorując ogromnego gada.

1 komentarz: