wtorek, 29 września 2015

Gdy budzi się ciemność

 

Post napisany przy współudziale Zailena



 - Dyrektorze... - Jeden z magów, wszedł do komnaty Zailena - em.. przybył koń Alchemiczki.. Ognisty. Jednak nikomu nie pozwala się do siebie zbliżyć. Ma przy sobie jakąś wiadomość. Mówiący ze Zwierzętami, byli w stanie się z nim porozumieć. Koń twierdzi, że wiadomość jest dla Twojej osobistej wiedzy. Rżał, żeby jak najszybciej po ciebie posłać.

Znużony Zai wystawił głowę zza sterty papierów. Stewart wziął sobie wolne, więc to na niego spadła odpowiedzialność sprawdzania testów. Jak na swój poziom, uczniowie radzili sobie całkiem dobrze, ale dla niego, czytanie takich prostych rzeczy w kółko, było tak interesujące, jak obserwowanie krowy żującej trawę. Przez cały dzień.

- Cooooo.. co znowu zepsuła.? - wymamrotał dobity sytuacją, po czym zsunął się z fotela i dziwnym giętkim ruchem wyprostował. Poprawił na  sobie robe i ruszył na zewnątrz.

Gdy Mag zblizył się do zwierzęcia, położył dłoń na jego pysku. Koń przestąpił parę razy z jednego kopyta na drugie ale pozwolił Zailenowi na zdjęcie wiadomości przywiązanej do jego lejców:

"Zai...
Nie mów prosze nikomu o tym co jest tu napisane. Potrzebuję Twojej pomocy. Tylko na Tobie mogę teraz polegać. Zrozumiem, jeśli się ode mnie odwrócisz, ale nad Erinn zawisło spore niebezpieczeństwo, a jedynie Ty masz dość siły aby mu zapobiec. Dlatego błagam Cię spełnij moją prośbę i nie zaniechaj żadnych środków ostrożności. Weź proszę swój najlepszy staff, przywdziej zbroję i zabierz ze sobą najsilniejszy środek usypiający jaki jesteś w stanie stworzyć. Gdy będziesz gotów, Ognisty poprowadzi Cię do mnie. Tylko proszę nie bierz ze sobą nikogo. Ognisty dostał jasne przykazania, jeśli nie spełnisz moich warunków, nie poniesie Cię. Nie chcę pisać zbyt wiele w liście. Zet.. nie żyje...

Prosze pośpiesz się

Noki"


Zai przeczytał list 2 razy zanim do niego dotarło, że tym razem to poważna sytuacja

- Środek usypiający? Na co jej to... - zastanawiał się. Przeczytał list jeszcze raz, dla upewnienia się, po czym spalił go w dłoni, nie pozostawiając nawet popiołu. - Velo, miałym prośbę, skocz no do składziku na 2 piętrze i przynieś mi do gabinetu po kilka herbów każdego rodzaju oraz kwiat białego aratu.

- Oczywiście - ukłonił się ten drugi i ruszył do środka.

Zai pogładził konia po pysku - niedługo wrócę - na co, ten jakby przytaknął, sygnalizując, że rozumie.
Elf pospiesznym krokiem wrócił do siebie, cisnął testy gdzieś do kąta i wyjął na stół przyrządy do tworzenia mikstur. Velo w międzyczasie przyniósł to, o co Zai prosił

- Dzięki. Jak skończe to tutaj to wychodzę i nie wiem czy dziś wrócę. Daj znać innym w razie czego.

Velo przytaknął - potrzebuje Pan czegoś jeszcze, dyrektorze?

- Nie nie, poradzę sobie - odparł z nieco wymuszonym uśmiechem

- Rozumiem, a więc za przeproszeniem... - wyszedł zamykając za sobą drzwi

Zai odrazu wziął się do roboty. Po paru chwilach powstało coś, czego konsystencja przypominała nieco proszek, ale nadal była płynne. Wstrząsnął nieco zawartością, która leniwie zaczęła się obracać wewnątrz fiolki - powinno się nadać- mruknął do siebie, krytycznie oceniając zawartość. Podszedł do szafy stojącej w rogu i ją otworzył - zbroja eh? Naprawdę aż tak źle sytuacja wygląda? - wyjął swój najlepszy sprzęt i wrócił do stajni.
Ognisty pochylił łeb, stojąc spokojnie, tak by mag szybko mógł go dosiąść. Poczekał aż pozostali magowie otworzą boks i pognał przed siebie. Biegł na południe. Nie zatrzymując się po drodze. Minął Bangor i zwolnił dopiero wjeżdżając do dawno zamkniętego portu Ceann. Skręcił w stronę drzew za plażą. Wówczas pod klifem Zai mógł spostrzec małą rudowłosą dziewczynkę. Siedziała nie podnosząc nawet głowy, gdy przybył.

- Cieszę się, że jesteś Zai.. masz wszystko? - spytała błagalnie. Mógł dostrzec, że jej robe znaczą ślady zaschniętej na pomarańczowym materiale krwi. W dłoniach obracała amulet, który został stworzony do wykrywania mroku, jednak tym razem nie świecił jak kiedyś.

Mag rozejrzał się wokół, by upewnić się, że nie są obserwowani - tak - wyjął z kieszeni flakonik - a teraz mów co się stało. Ten list brzmiał zbyt poważnie, nawet jak na ciebie.
Dziewczynka westchnęła, nie patrząc nawet na niego. Otuliła kolana dłońmi, chowając w nich twarz. - Nie podchodź zbyt blisko Zai.  - głos jej zadrżał - Zet nie żyje... Zai.. to ja go zabiłam. - wybuchnęła płaczem, zacieśniając ręce jeszcze mocniej, jakby chcąc się ukryć - Zabiłam własnego brata. Nie pamięam jak do tego doszło. Ale obudziłam JEGO. - podniosła na niego mokre od łez oczy. Wówczas, mógł spojrzeć w ślepia samego Chaosu. Białe spojrzenie pozbawione było źrenic, powodowała nim furia i szał. Niichan póbował pokonać Szaleństwo przemawiające przeze mnie, ale.. nie poradził sobie. ZAI!!!  - ukryła znów twarz w dłoniach - Zbroja nie pozwoli się zniszczyć. Dlatego prosiłam o środek usypiający. Jeśli... Jak zasnę, nie będę w stanie w geście obrony wezwać Rycerza. Powinieneś miec możliwość pozbyć się go... Zet.. Jego.. on.. uh.. zostawiłam go w Ab Neagh.. Przepraszam - wyszeptała - przepraszam, że musze cię o to prosić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz