sobota, 12 września 2015

Prawdziwa niby-misja cz 1

http://tomo.forunesia.com/wp-content/uploads/2014/11/n-141588611884gkn.jpg 


 Weszła na swój HS z dziwnym przekonaniem, że ktoś się na nim znajduje. Spojrzała na księżyc i dostrzegła jakieś dyndające nóżki obute w niebieskie kalosze. Zadarła łepek bardziej w górę i wówczas spostrzegła niewielką dziewczynkę, która wesoło pomachała do niej rączką

- Złaź natychmiast z mojego księżyca! Co Ty robisz na MOIM HSie? - złapała się pod boki by przydać sobie wzrostu i zrobiła gniewną minę. Przestraszyła tym drugą dziewczynkę, która pospiesznie zsunęła się z niebieskiego rogala Ladeci. Hizo uśmiechnęła się w duchu. Nikt nie będzie deptał jej trawy, bez jej pozwolenia. Druga dziewczynka stanęła na przeciw niej spłoszona. Miała nie więcej niz dziesięć lat. Jak Hizo. Była Elfem. Jak Hizo. Niebieskie loczki związane miała z tyłu główki. prawie.. jak Hizo. Spojrzenie niebieskich tęczówek wbite było w ziemię ze strachu. Nie. Nie jak Hizo. Niebieskie oczy Hizo ciskały małe niebieskie gromiki.

- Kim jesteś?! Dlaczego wyglądasz prawie jak ja!?  - prychnęła gniewnie spoglądając na niebieskie nieco wystrzępione robe, w które ubrana była druga dziewczynka. Ta splotła dłonie na podołku, zaś wargi drżały jej jakby zaraz miała płakać

- Przepraszam..  Jestem Lori. Właściwie Loryana, ale możesz mówić mi Lori. Lubię niebieski

- To ja lubię niebieski! - Hizo wsunęła sobie całe ciastko do ust, dzięki czemu zaczęła przez chwile przypominać małego niebieskiego chomiczka. Podeszła bliżej dziewczynki, tak, że ich zadarte noski niemal sie stykały.

- nie chciałam Cię zdenerwować Hizo. Chciałam Cię poznać. Wiele o tobie słyszałam

- O mnie? - zaskoczona, szybko przełknęła ciastko, którym, niewiele brakowało, by się zakrztusiła

- yhm! Jesteś wielką wojowniczką! Prawdziwą ninja! bardzo silną. Chciałam cię poznać!

Niebieska poczuła się mile połechtana zapewnieniami dziewczynki. Wyjęła swojego shurikena, niby od niechcenia kręcąc nim bączki na palcu - eee tam.. każdy tak potrafi - starała się dać dziewczynce do zrozumienia, że te pochwały nic dla niej nie znaczą, ale zmusić ją też by nie poprzestała na tej jednej.

- Ale to najprawdziwsza prawda!!! - Zakrzyknęła dziewczynka. - Jesteś też wielkim magiem! I nie boisz się bazyliszków

- Bazyliszków? - Hizo zamrugała szybko - dlaczego bazyliszków?

- Chciałam kiedyś być odważna jak ty! i poszłam do Shadow Realmu. I tam był taki wielki okropny bazyliszek

- One są śliczne - roześmiała się dziewczynka z shurikenem

- NIE! One są wstrętne i maja okropne zęby - odpowiedziała dziewczynka bez shurikena - chciał mmnie zjeść! a miał taką wielką paszczę!!! - Uniosła łapki by pokazać Hizo jak wielką miał paszczę i jak dużo w niej zębów. - Zjadłby mnie. Ale na szczęście pojawił się Pan RA, który wyciągnął mnie z pyska tego okropnego bazyliszka - uśmiechnęła się wesoło do Hizo

- Pan RA?

- YHM! - zawołała. Jednak równie szybko posmutniała - tylko bardzo się spieszył.. wyciągnął mnie na powierzchnię i powiedział, że: "musi iść c;",a ja nie zdążyłam mu podziękować

- Pan RA mówisz... - Hizo zamyśliła się, zlizując lukier z kolejnego ciasteczka - a pamiętasz jak wyglądał?

- TAAAK!!!! - zawołała Lori - Miał takie białe robe z zielonymi wstawkami!!!!

Źrenice Hizo rozszerzyły się - i blond włosy?

- NIIIOOOOOM!!!! takie jakby trochę w nieładzie, ale fajne bardzo!

- I takie dziwne okulary? - gnębiła dalej niebieska, na co druga dziewczynka przyklasnęła

- TAK TAK!!! Miał okulary

Hizo połknęła kolejne ciastko - aaaaa.. to nie znam
Lori znów zrobiła się ponuro niebieska. Hizo przykucnęła przy niej, szturchając ją nieco

- Nooo juuuuż.. może kiedyś go spotkasz i podzięku... - zerwała się szybko, bacznie przeszukując wzrokiem krzaki. Mogłaby przysiąc, że ktoś jeszcze wszedł na jej homestead. Podbiegła szybko do jednej kępki kwiatów, za ucho wyciągając zza niej kolejną elfią dziewczynkę

- CO TY ROBISZ NA MOIM HSIE?! - krzyknęła. - Nikt nie nauczył cię pukać?

Dziewczynka jęknęła z bólu, gdy Hizo wyciągała ją z petunii - aaaaaj... nie wiedziałam w co mam pukać. Tu nie ma żadnej bramki

- To nie jest powód by wszystkie dziewczynki mogły mi tu łazić, Axira!

- Dobrze.. - białowłosa Elfka mruknęła smutno, oddychając z ulgą, gdy Hizo w końcu puściła jej i tak długie ucho.

Oczy Lori zrobiły się jeszcze większe ze strachu i podziwu, gdy patrzyła na działania Hizo. Niebieska (ta Pierwsza i jedyna oryginalna) westchnęła, odgarniając włosy - wiecie co? coś mi mówi, że Alchemik może być na altarze w Tarze. Oni zawsze tam stoją szukając zarobku - prychnęła - jakby byli komukolwiek potrzebni

- a nie są? - spytała szeptem Niebieska (Ta druga, podróbka, oszustka, która bezprawnie depcze stokrotki na trawie Hizo)

- a po co? - Niebieska (Narrator ma juz nieco dość, opisywania, która Niebieska jest która, a nie może sobie pozwolić na ciągłe używanie imion, bo to zaburzy spójność opowiadania, więc postanawia obrać takie przydomki: Hizo - Niebieska, Archerka <przez wzgląd na to, że ninja brzmi idiotycznie a ninja girl jeszcze gorzej, zaś Hizo ma czarny pas także w łucznictwie, pozostaje więc archerką>, Lori- Błękitna <bo niebieska może być tylko jedna {Hizo już nie gryź mi nogi, rozumiem!!!!! a sio!!!!}>, dziewczynka <bo to początkująca postać, a nic za bardzo jeszcze nie umie {rozumiem Hizo.. Ty też jesteś dziewczynką.. ale zrozum.. ona musi mieć jakiś drugi przydomek.. piszemy dalej? ... ok}>) wzruszyła ramionami - ja sobie radzę sama - uśmiechnęła się, stając prawie na palcach, gdy Błękitna znów zaczęła opiewać jej umiejętności i odwagę. - to jak, idziemy sprawdzić? - Obydwie dziewczynki pokiwały energicznie głowami

***

Hizo zmrużyła niebieskie oczka, słońce świeciło dziś wyjątkowo jasno. Nagle z zaskoczeniem poczuła, jak Lori chwyta ją w pasie, starając się ukryć w jej cieniu

- Ej! co robisz!! Pobrudzisz! - krzyknęła Archerka

- to on... - szepnęła dziewczynka

- kto? - Hizo rozejrzała się po błoniach przed altarem, ale spostrzegła jedynie swojego brata (AJJJ!!!!! nie gryź narratora Hizo!!! Nie mogę dodać "denerwującego ją brata" ... bo tak nie wypada Hizo... tak, zostawmy tak jak jest, dobrze?)

- no ON - Dziewczynka powtórzyła nieco głośniej, głową wskazując stojącą parę metrów przed nimi postać - TEN alchemik, który mnie uratował

- ale, że ten tutaj? - Hizo wskazała palcem na blondyna w białym robe. Błękitna pokiwała energicznie główką, na co Archerka wybuchła niekontrolowanym spazmatycznym (to taki trudny do utrzymania śmiech Hizo... taki co to się śmieje śmieje i nie może przestać) śmiechem - żartujesz!!!!

Lori z przerażeniem spostrzegła, że Alchemik też ich spostrzegł. Starała się więc bardziej ukryć za Hizo

- Przestań mnie ciągnąć!!!!

Chłopak uśmiechnął się - c: - zbliżając się do trzech Elfiątek. - co tu robicie? Hizo? - spojrzał troskliwie na swoją młodszą siostrę (AAAAJJJJJJJJJ!!!!!! Nie gryź tak mocno narratora!!!! nie wolno, Hizo!! ... Na pewno spojrzał troskliwie, to przecież Twój brat ... jesteś jego młodszą siostrzyczką, musi się troszczyć  ... ja wiem, że sobie poradzisz, on na pewno też ... po prostu źle to odbierasz ... ) Archerka wypchnęła przed siebie Lori

- Chciała się z tobą spotkać

- Ze mną? - Luk, spojrzał zaskoczony na przerażoną dziewczynkę, która pod jego wzrokiem skuliła się jeszcze bardziej

- bo ja.... - zaczęła nieśmiało

- ? c:

- No mów!!! - krzyknęła Hizo, tupiąc nogą

- ? c:

- Byłam kiedyś w Szadoł Rilmie... - starała się poprawnie wymówić trudne dla niej słowa

- Naprawdę? - Alchemik kucnął przy niej, tak, że ich twarze znajdowały się teraz na jednej wysokości - mam nadzieję, że nie wpadłaś na pomysł, aby iść tam sama? Takie miejsca są bardzo niebezpieczne dla małych dziewczynek

- Właśnie wpadłam.. - Lori pochyliła nisko główkę zawstydzona, poczuła, że jej policzki znów się robią czerwone pod uważnym spojrzeniem Kapitana - chciałam być taka jaki Hizo - bąknęła cichutko. Odważyła się podnieść wzrok na Luka. Wówczas spostrzegła w jego oczach, że nie pochwala takiego działania. Odważyła się jednak kontynuować - Pewnie mnie Pan nie pamięta Panie RA...

- to my się znamy? - Luk potarł brodę usiłując sobie przypomnieć dziewczynkę

- yhm.. - szepnęła - szłam tak korytarzami Szadoła Rilma i... zza jednych drzwi wypełzł bazyliszek - pisnęła na samo wspomnienie. Zacisnęła małe rączki, które zaczęły jej drżeć - chciał mnie zjeść - szepnęła, zaś po jej policzkach popłynęły łzy. Luk położył dłoń na jej główce, by dodać małej nieco otuchy - Miał takie wielkie i białe i ogromne i ostre zęby - wymieniła jednym tchem - widziałam je z bardzo bliska.. Otworzył paszczę i prawie zamknął  ją na mnie ale wtedy pojawił się Pan Panie RA - zaczęła szlochać, łamiąc w sobie wszelkie opory i chowając się w połach płaszcza Alchemika, jakby w obawie, że okropny stwór znów może ją pożreć. Hizo przypatrywała się temu z cierpkim wyrazem niezadowolenia - wyciągnął mnie Pan jego pyska, zanim te okropne zębiska się zamknęły, potem go Pan oślepił, a potem nie wiem, bo nie patrzyłam.. Spojrzałam dopiero, jak mnie Pan przytulił do siebie i poprosił, że mam się już nie bać, bo.. bo jego już nie ma.. a potem wezwał Pan chmurę i zabrał mnie Pan stamtąd..  i i i i powiedział Pan, żebym więcej sama tam nie szła i powiedział Pan, że musi Pan już iść. A ja zapomniałam Panu podziękować... Potem Pana bardzo długo szukałam, ale nikt nie potrafił mi powiedzieć gdzie można Pana znaleźć. Ale teraz już znalazłam i... - błękitne wielkie mokre jeszcze od łez oczy utkwiła w swoim wybawicielu - i chciałam Panu powiedzieć: dziękuję Panu, Panie RA

1 komentarz:

  1. Reklamacja time o/
    Lucjusz robi c; a nie c:

    I nie chcialo mi sie z kontami bawic wiec anon o/
    >zai~

    OdpowiedzUsuń