Padan zmęczony, uniósł brwi - Spocznij Kapitanie. - westchnął, podchodząc do Luka - dobrze, że cię widzę Kapitanie, bo właśnie doszły nas niepokojące słuchy - Zniżył głos, tak aby Elfiątka nie słyszały (tzn aby Elfiątkom miało się wydawać, że mają tego nie słyszeć. W gruncie rzeczy postarał się o to, aby nie ominął ich żaden dźwięk) Trzy pary długich uszu nastroszyły się, by uważniej chłonąć każde słowo
- Coś poważnego Generale? - Luk zrobił bardzo zatroskaną minę
- Znów straciliśmy zachodnie skrzydło zamku po drugiej stronie. A jak wiesz, to bardzo strategiczny punkt na mapie Królewskich. - Padan zachmurzył się - Wiem, że masz dziś wolne, ale widzę, że jesteś także w posiadaniu doborowego i w pełni przygotowanego oddziału do misji
Luk zdawał się bardzo zaskoczony i jakby nieco przestraszony - Ale Generale.. to jeszcze dzieci!
- Być może od tych dzieci zależy dobro całego Erinnu Kapitanie, a ja widzę tu świetnie wyszkolony oddział a nie bandę smarkaczy - Elfiątka wyprostowały się bardziej, Kapitan za to jakby skurczył się w sobie - Masz alchemika, ninja wojowniczkę i healera, a do tego twoje dowództwo Kapitanie. Wierzę, że zamek znów będzie nasz. Przekaż mój rozkaz żołnierzom
- Tak jest Generale - burknął Kapitan, salutując przełożonemu. Po chwili odwrócił się do dziewczynek - Elfiątka! - Trzy pary błyszczących wielkich oczek, spojrzały na niego, co spowodowało, że nieznacznie się uśmiechnął - Myślałem, że pokażę Wam Shadow Realm, okazuje się jednak, że Generał ma dla nas poważniejsze zadanie
- o jaaaa...
- Naprawdę?
- ojej!
Chłopak zmierzwił jasne włosy, jakby nie do końca był pewien, czy chce przedstawić im rozkazy - taa... zachodnie skrzydło zamku zostało opanowane przez Fomory..
- o jaaaa...
- Naprawdę?
- ojej!
- Musimy je odbić. Generał uważa, że sobie poradzimy z tą misją
- o jaaaa...
- Naprawdę?
- ojej!
- Normalnie zajmują się tym oddziały Królewskich Alchemików, ale jako, że jest nas tylko 100, do tego ja i Noki mamy dziś wolne, to zostaje 98, no i padło na was..
- o jaaaa...
- Naprawdę?
- ojej!
- Tak więc za mną marsz! Na altarze przedstawie Wam plan
- o jaaaa...
- Naprawdę?
- ojej!
Luk tylko groźnie spojrzał na swoje podwładne, a one juz wiedziały o co chodzi
- Tak jest Panie Dowódco i przepraszamy Panie Dowódco!
- c;
Gdy stanęli przed zejściem na Drugą Stronę. Kapitan dokładnie przedstawił im plan całej wyprawy. Prosił, by każda pilnowała drugiej, by nie oddalały się od siebie, by uważały na broń, nie celując załadowanych skilli w sojuszników, bo mogą niechcący wypalić. Że mają słuchać się dowódcy, że mają meldować po każdym roomie czy żadna nie jest zmęczona, głodna czy, że nie chce jej się pić. Dziewczynki grzecznie potakiwały. Gdy zaś Luk nie mógł sobie przypomnieć niczego więcej, co mógłby im przekazać, postanowił otworzyć bramy do pierwszej niby misji.
***
Szli już tak dość długo, sprawdzając poszczególne roomy. Było ciemno, chłodno i wyjątkowo cicho.
- Panie Dowódco? - szepnęła Lori - dlaczego tu nikogo nie ma?
- Pewnie szykują zasadzkę - Hizo zmrużyła oczy, zaglądając przez kolejne drzwi, ale i za nimi nie było nikogo. Kapitan szedł obok nich, bacznie wsłuchując się w ciszę.
- Zasadzkę? - Lori zamrugała oczyma
- Nooooo!!! - zawołała Archerka, przecierając shurikena o rękaw, by ładniej się błyszczał - zbierają się w pięciuset, albo nawet trzy miliony i zaatakują!
- trzy miliony? - Axira, spojrzała na Kapitana - to bardzo dużo prawda? Panie Dowódco.. nóżki mnie booolą, zmęczyłam się bardzo - wyjęczała - daleko jeszcze do tej zasadzki? - Hizo zrobiła oburzoną minkę
- Zasadzki, jak sama nazwa wskazuje, się zasadza i nie wiadomo gdzie się wrogowie zasadzą. Trzeba ich znaleźć
- jak w chowanego? - Spytała Axira, zwalniając krok zmęczona. Łagodne spojrzenie dowódcy zatrzymało się na Elfiątku, gdy wezwał je do siebie, następnie zaś wziął małą na ręce by nie spowalniać marszu. Sam był nieco zaskoczony, że nie spotkali nawet trashu (to w języku Królewskich pomniejsze Fomory, najczęściej wysyłane aby odciągnąć walczących od głównej linii wroga, albo plączące się bez żadnego celu..)
- PAJĄĄĄĄĄKI!!!!!!!!!! - Wrzasnęła Hizo, cofając się tak bardzo, że uderzyła w Luka - Zrób coś z nimi!!!!!!!!!! - Pozostałe dziewczynki, również zaczęły piszczeć. Kapitan odstawił Axirę na ziemię, prosząc by wszystkie zasłoniły buzie i noski rączkami, a sam załadował jakieś kryształy do cylindra, stawiając na środku okropne coś, co wydzielało z siebie opary dziwnie zielonego koloru. Dziewczynki nie przestawały podskakiwać krzycząc ze strachu i obrzydzenia. Blondyn oparł się o ścianę, patrząc jak zwierzątka po kolei przewracają się na brzuszki, dusząc się. - "Całe szczęście, że żadna z moich dziewcząt nie okazuje takiego lęku na widok myszy czy pająków" - roześmiał się do swoich myśli, wyobraziwszy sobie swoją zastępczynię, wskakującą na jakiekolwiek podwyższenie w obawie przed myszami - "choć miałoby to swój urok c;"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz