Nagły shock...zszokował elfa. Jednak widząc co się święci, zaśmiał się tylko i machnął ręką tworząc falę many pierścieniowo rozchodzącą się wokół niego połączoną dodatkowo wiązką shocka. To pozwoliło na powalenie golema i odsunięcie Luka na niewielką odległość. Uwolniony od wyładowania wyszarpnął się z lodu i popędził, uderzając Królewskiego prosto w brzuch, po czym odskoczył i używając snap casta, rzucił kolejnego fireballa. Trajektoria lotu tej kuli ognia nie była zbyt wysoka i można było przewidzieć gdzie uderzy. Smok rzucił się ostatkiem sił w jej stronę i zdrową łapą chwycił fireballa, osłaniając przed jego rozbiciem Luka.
***
Noki nawet nie patrzyła w stronę walki pomiędzy braćmi i smokiem. Jej spojrzenie spoczęło na Resenlianie, wciąż uwięzionym w skalnej ścianie. Zacisnęła zęby, puszczając się biegiem w jego kierunku. Łzy bólu spływały jej po policzkach, ale nie mogła odpuścić. Teraz albo nigdy.. Zatrzymała się tuz przed nim, patrząc mu w oczy
- Alchemiku - wyszeptała. Oddech miała urywany, a ból nie pozwalał się skupić. Poczuła, że podczas biegu nadwyrężyła już i tak zdruzgotaną nogę - nie wiem, czego chciałeś, ale nie pozwolę ci więcej skrzywdzić mojego brata! - krzyknęła ładując pięć kryształów ognia. Ciśnienie w cylindrze było na tyle duże, że pozwalało na użycie heat bustera. Alchemiczka wycelowała żarzącą się lufę wprost w głowę Reseliana
Słychać było jedynie przytłumiony huk. Światło półboga ponownie rozświetliło otoczenie. Resenlian podszedł powoli do zdezorientowanej, leżącej pod jego stopami dziewczyny i złapał ją za szyję. - Trzeba było się nie wtrącać, może byś przeżyła. - uniósł ją tak, że ledwo czubkami butów dotykała podłoża. Z chorym spojrzeniem, coraz mocniej zaciskał palce na jej gardle.
Gdy dym opadł, Noki poczuła, że coś unosi ją w górę. Zacisnęła dłonie na nadgarstku Alchemika, usiłując złapać oddech. Stopami kopała na oślep, mając nadzieję, że uda się jej trafić w piszczel demigoda, co może sprawi, że jego uścisk zelżeje. Krztusiła się, jak ryba usiłując zaczerpnąć tchu. Czuła, że robi się jej coraz słabiej, ale gdy z chorą satysfakcją patrzył w jej oczy nie obserwował tego co Noki robi z rękoma. Dziewczyna wyciągnęła kryształy wody, ładując całą piątkę do cylindra i wycelowała na oślep gdzieś, gdzie powinien być brzuch alchemika. Zwolniła spust, modląc się, by udało się jej wyrwać
Noki nawet nie patrzyła w stronę walki pomiędzy braćmi i smokiem. Jej spojrzenie spoczęło na Resenlianie, wciąż uwięzionym w skalnej ścianie. Zacisnęła zęby, puszczając się biegiem w jego kierunku. Łzy bólu spływały jej po policzkach, ale nie mogła odpuścić. Teraz albo nigdy.. Zatrzymała się tuz przed nim, patrząc mu w oczy
- Alchemiku - wyszeptała. Oddech miała urywany, a ból nie pozwalał się skupić. Poczuła, że podczas biegu nadwyrężyła już i tak zdruzgotaną nogę - nie wiem, czego chciałeś, ale nie pozwolę ci więcej skrzywdzić mojego brata! - krzyknęła ładując pięć kryształów ognia. Ciśnienie w cylindrze było na tyle duże, że pozwalało na użycie heat bustera. Alchemiczka wycelowała żarzącą się lufę wprost w głowę Reseliana
Słychać było jedynie przytłumiony huk. Światło półboga ponownie rozświetliło otoczenie. Resenlian podszedł powoli do zdezorientowanej, leżącej pod jego stopami dziewczyny i złapał ją za szyję. - Trzeba było się nie wtrącać, może byś przeżyła. - uniósł ją tak, że ledwo czubkami butów dotykała podłoża. Z chorym spojrzeniem, coraz mocniej zaciskał palce na jej gardle.
Gdy dym opadł, Noki poczuła, że coś unosi ją w górę. Zacisnęła dłonie na nadgarstku Alchemika, usiłując złapać oddech. Stopami kopała na oślep, mając nadzieję, że uda się jej trafić w piszczel demigoda, co może sprawi, że jego uścisk zelżeje. Krztusiła się, jak ryba usiłując zaczerpnąć tchu. Czuła, że robi się jej coraz słabiej, ale gdy z chorą satysfakcją patrzył w jej oczy nie obserwował tego co Noki robi z rękoma. Dziewczyna wyciągnęła kryształy wody, ładując całą piątkę do cylindra i wycelowała na oślep gdzieś, gdzie powinien być brzuch alchemika. Zwolniła spust, modląc się, by udało się jej wyrwać
***
Eksplozja kuli ognia, mimo iż stłumiona przez ogromną łapę, wywołała kolejną fale uderzeniową, która zatrzęsła pomieszczeniem. Smocza łapa została zamieniona w zgliszcza, a on sam został odrzucony na ziemię, powodując kolejny wstrząs.
- Już chyba wolałbym siedzieć na pustyni - Pomyślał wściekle Luk.
Wśród gwardii wymagana jest wyjątkowa kondycja fizyczna, szczególnie od osób wysokich stopniem, wiec cios Elfa nie zrobił większego wrażenia na Alchemiku. Wykorzystał to, że Zail jest skoncentrowany na smoku i przemknął obok niezauważony. - Noki też teraz tutaj jest... nie mam wyboru... - spojrzał na sklepienie. Jaskinia zaczęła coraz szybciej się sypać, czyli powstrzymywanie się nie ma sensu. Chłopak wyszedł na środek, pomiędzy Noki oraz smoka i założył instrument. Każdy był zajęty kimś innym, co dawało Lukowi sporo czasu na ponowne przeanalizowanie sytuacji. Upewnił się, że wszyscy zgromadzeni są w zasięgu jego muzyki. Chwilę po tym podłoże pokryło się zielonym kręgiem, a wokół kopalni rozległy się skoczne dźwięki. Noki oraz smok poczuli jak wracają im siły, a ich rany powoli zaczynają się goić. Wziął głęboki oddech.
Eksplozja kuli ognia, mimo iż stłumiona przez ogromną łapę, wywołała kolejną fale uderzeniową, która zatrzęsła pomieszczeniem. Smocza łapa została zamieniona w zgliszcza, a on sam został odrzucony na ziemię, powodując kolejny wstrząs.
- Już chyba wolałbym siedzieć na pustyni - Pomyślał wściekle Luk.
Wśród gwardii wymagana jest wyjątkowa kondycja fizyczna, szczególnie od osób wysokich stopniem, wiec cios Elfa nie zrobił większego wrażenia na Alchemiku. Wykorzystał to, że Zail jest skoncentrowany na smoku i przemknął obok niezauważony. - Noki też teraz tutaj jest... nie mam wyboru... - spojrzał na sklepienie. Jaskinia zaczęła coraz szybciej się sypać, czyli powstrzymywanie się nie ma sensu. Chłopak wyszedł na środek, pomiędzy Noki oraz smoka i założył instrument. Każdy był zajęty kimś innym, co dawało Lukowi sporo czasu na ponowne przeanalizowanie sytuacji. Upewnił się, że wszyscy zgromadzeni są w zasięgu jego muzyki. Chwilę po tym podłoże pokryło się zielonym kręgiem, a wokół kopalni rozległy się skoczne dźwięki. Noki oraz smok poczuli jak wracają im siły, a ich rany powoli zaczynają się goić. Wziął głęboki oddech.
- Drugi akt
Luk skierował się w stronę zahipnotyzowanego maga. Olbrzymi zielony okrąg zmienił barwę na jaskrawy pomarańcz, a zamiast wesołych nut popłynęła bardzo wolna i melancholijna pieśń.
- Idź spać - Luk szepnął do maga, nie przestając grać.Niestety wrogi alchemik stał zbyt daleko, więc jedynie osłabiający dźwięk Sonaty go dosięgnął. Kołysanka była jednak wycelowana w Zaila.
Wszystko zaczęło się poruszać jakby szybciej. W sercu maga pojawiła się dziwna melancholia która ewidentnie spowalniała jego reakcje. Mimo to kontynuował przygotowanie następnego zaklęcia. Nie zdążył jednak do końca przygotować pierwszego ładunku, gdy jego uszu dosięgły dźwięki instrumentu. Zachwiał się, czując jak jego świadomość mu się wyślizguje. Upadł na kolana i podparł się ręką o zimną ziemię. Resztkami świadomości wyczarował lightning bolta i rzucił go przed siebie, po czym upadł nieprzytomny, nie widząc czy trafił on celu czy nie.
***
W miejscu gdzie jeszcze niedawno leżał smok, powoli i ociężale, z ziemi podnosił się Zetsu. Wszystkie dźwięki były przytłumione, obraz zniekształcony a czas zdawał się płynąć wolniej. Starał się skupić na odnalezieniu siostry i gdy zmysły nieco się wyostrzyły ujrzał ją w śmiertelnym uścisku Alchemika. Bezwładne ciało dziewczyny poddawało się chorej woli Resenliana. Łucznik wyciągnął w ich stronę rękę, chcąc sięgnąć i pomóc ale nie miał już sił - Nie... - zdążył szepnąć nim huk rzuconego na oślep lightning bolta zwalił go z nóg, w uszach dzwonił mu tuzin dunbartońskich dzwonów.
W miejscu gdzie jeszcze niedawno leżał smok, powoli i ociężale, z ziemi podnosił się Zetsu. Wszystkie dźwięki były przytłumione, obraz zniekształcony a czas zdawał się płynąć wolniej. Starał się skupić na odnalezieniu siostry i gdy zmysły nieco się wyostrzyły ujrzał ją w śmiertelnym uścisku Alchemika. Bezwładne ciało dziewczyny poddawało się chorej woli Resenliana. Łucznik wyciągnął w ich stronę rękę, chcąc sięgnąć i pomóc ale nie miał już sił - Nie... - zdążył szepnąć nim huk rzuconego na oślep lightning bolta zwalił go z nóg, w uszach dzwonił mu tuzin dunbartońskich dzwonów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz