niedziela, 24 maja 2015

Martwy Błękit

Alchemiczka biegła ile sił.. Nie marnowała ani sekundy na złapanie oddechu. Chłodny wiatr rozwiewał jej włosy. Lasy w Odwróconej Rzeczywistości szumiały tak samo jak po Właściwej Stronie. Jedynie ścieżka, którą podążała zdawała się nie mieć końca

- Hizo!!! Hizoki!!!! - wołała, rozglądając się w poszukiwaniu niebieskiej dziewczynki. Obok niej biegł drugi alchemik. Miał na sobie mundur ekspedycji. Cylindry błyszczały w słońcu tak samo jak jego krwisto czerwone oczy.

- Jest już za późno poruczniku. Mówiłem...

- Nie wierzę! Sierżancie nie zgadzam się na to! Nie uwierzę dopóki nie zobaczę! - Krzyczała, ocierając wierzchem dłoni łzę - to nie może się tak skończyć! - Przystanęli na skraju lasu. Na łące, przed rozpościerającym się zagajnikiem stał patrol Shadow alchemistów, zaś u ich stóp.... leżała mała istotka... Błękitna czapeczka upadła gdzieś w piach. Włosy rozsypały się wokół głowy dziewczynki, tworząc niebieską aureolę. Grymas wykrzywiał jej twarzyczkę... Była niczym niebieski motyl...jednak karmin, rozpościerający się na jej sukience plamą śmierci, nie pasował do tego widoku.. Ciemne rzęsy przysłoniły błękit jej rozbawionego zwykle spojrzenia. Blade policzki, zdawały się jak wykute z nieczułego marmuru

- Bogini... - szepnęła alchemiczka zatrzymując się. Z oddali patrzyła na to co przed nią malował Shadow Realm - jak do tego doszło....

- Mówiłem, Arat Society nie bierze jeńców - stanął za nią, chowając dłonie do kieszeni. Zimne spojrzenie oczu w barwie burgundu prześlizgiwało się po poszczególnych członkach. Noki zacisnęła wargi.

- Musimy ją odbić!

- Jej ciału nie jest to już potrzebne...

- NIE MÓW TAK BEZEMOCJONALNIE O HIZO!!!! - wrzasnęła, nie panując nad łzami

- Myślę, że lepiej będzie zostawić ją tutaj.. Nie pomożemy jej, a ich jest zdecydowanie więcej

- Nie interesuje mnie to!!!! Chcesz to idź! nie mogę Cię zmusić, ale ja wyciągnę Hizoki na powierzchnię! Nie zasłużyła na zapomnienie tutaj!

Alchemik tylko skinął głową - pójdę z Tobą poruczniku. Mów tylko czego ode mnie oczekujesz - słabo ukryty uśmiech zabłyszczał na jego twarzy, ukazując ostre niczym u psa zęby, ale Noki nie zauważyła tego, wciąż wpatrzona w niebieską dziewczynkę śniącą niekończący się sen. Była tak bardzo delikatna... tak bardzo bezbronna i.. tak bardzo cicha.... Śmierć nie pasowała do niej. - To nie ten czas Hizo... Dlaczego..Dlaczego musiałaś umrzeć? - Noki nie mogła opanować żalu. W końcu jednak udało jej się przywrócić trzeźwość myślenia. Złość malowała się w jej oczach, ale nie miała czasu dać upustu rozpaczy. Najpierw należało wyciągnąć...Hizoki. - Zajdziesz ich od prawej. Ja pójdę z lewej.Nie spodziewają się naszego przybycia. Zaskoczenie pozwoli nam wyrównać szanse. Ogłusz ich heat busterem, a ja w tym czasie załaduje frozena. W razie gdyby nas zauważyli, podejmij walkę w zależności od okoliczności. - Noki odwróciła się, by rozpocząć akcję ratunkową zgodnie z planem. Gdy stała tyłem do Alchemika, ten uniósł rękę tak, że cylinder na jego przedramieniu zalśnił w blasku śłońca. Jeden z wrogich Alchemików nieznacznie skinął głową. Sierżant uśmiechnął się,  podejmując akcję zgodnie z rozkazem.

Noki bezszelestnie przemierzała las. Nie mogła wyrzucić z pamięci obrazu martwej Hizoki. Przystanęła na chwilę, by dać sobie odpocząć. Jeden błąd mógł nieść za sobą ogromne konsekwencje.. W tym momencie nie mogła pozwolić sobie na słabość. Zerknęła w stronę przeciwniej części lasu. Uśmiechnęła się widząc cień alchemika, będącego już prawie u celu. Podążyła więc również. Arat Society niczego się nie spodziewało, a przynajmniej takie sprawiali wrażenie, gdy Expeditionary Force zaszło ich z obydwu flank. Dziewczyna znów zerknęła na Hizoki,leżącą niczym zepsuta zabawka, tuż obok niej. Była na wyciągnięcie ręki... Noki z trudem się powstrzymała,by nie odgarnąć kosmyka błękitnej grzywki, która opadła na czoło dziewczynki. Zagryzła wargi,dając znak sierżantowi do podjęcia akcji. Gdy wystrzelił.... w niebo, Noki zrozumiała, że to nie Alchemicy znaleźli się w pułapce. W ostatniej chwili postawiła barierę, kuląc się za nią. Salwy water cannona uderzyły w drzewo. Alchemiczka załadowała kryształy - jak mogłeś mnie zdradzić Sefardos!? Jak Generał się do.... - zamilkła, widząc jak Hizoki powoli się podnosi. Usiadła, zaś strumień krwi spływającej z jej brzucha rozlewał się coraz większą kałużą. Trupi uśmiech zagościł na jej twarzy, gdy otwierała oczy.. Błyszcząca czerwień spojrzenia niemal poraziła Nokomis,odbierając wszelką możliwość działania - Hiz... Nie jesteś Hizoki...  - Dziewczynka zaczęła się śmiać skrzekliwym głosem, zaś jej ciało ulegało przeobrażeniu. Kończyny rosły coraz dłuższe. Skóra przybierała brzoskwiniową barwę. Krew zaczęła się cofać, wsiąkając w ciało.. Podobnym przemianom zaczęli ulegać pozostali alchemicy. Czerwone oczy błyszczały spod kapturów,które zaczęły znikać ukazując łyse czerepy.

- Możemy być kim chcemy.... - jeden z nich wysunął kościstą dłoń przed siebie. Bariera pękła niczym łamana zapałka. Ten który niedawno był Hizoki podszedł do skamieniałej ze strachu alchemiczki, gładząc jej policzek szorstką dłonią. W miejscu,gdzie dotknął jej skóry powstawała błękitna szrama. Noki z obrzydzeniem cofnęła się.

- Doppelganger.... - wyszeptała, pojmując pośród jakich wilków przyszło jej się znaleźć.

- Zrozumiała... "Hizoki" zaśmiała się, zbliżając twarz do jej twarzy. Alchemiczka zacisnęła powieki, usiłując zdusić w sobie przerażenie

- więc to tak łapiecie swoje ofiary.... Nie sądziłam, że wychodzicie na powierzchnię...

- Niektóre kąski są tego warte... - wysyczała Hizo polizawszy płatek jej ucha. Diaboliczny śmiech znów wypełnił polanę..

2 komentarze:

  1. Erm...Zetsu? Twoja siostra właśnie zaczyna panikować, bo twoi do pewnego stopnia krewniacy chcą ją załatwić, używając do tego twojej żony...tak tylko mówię, ale...oh, pojechałeś...

    OdpowiedzUsuń