piątek, 30 stycznia 2015

spotkanie




 Notka powstała dzięki uprzejmości Zeta i Zailena

______________________________

 Tu masz listę rzeczy do kupienia - powiedział spokojnie Zai, wręczając obszerny kawałek papieru nowicjuszowi przyjętemu parę dni temu - wiem, że to dość sporo, ale myślę, że dasz radę - poklepał go po ramieniu
Twarz nowicjusza zmieniła się z lekko zestresowanej w przerażoną po zobaczeniu całej listy zakupów art. spożywczych które miał kupić dla kręgu.
Ujrzawszy to mag roześmiał się - żartuje żartuje.. weź sobie parę osób do pomocy. Ale postaraj się nie przeszkadzać innym w... eksperymentach. To bywa niebezpieczne.
Nowy ukłonił się po czym szybko opuścił pokój dyrektora.
Tak.
Pokój Zai'a.
Wziął łyk herbaty, którą przygotował mu Steward. Zwykła ziołówka. Smak był dość gorzki..  jednak jemu smakowała. Unikał życie w luksusie które mu proponowano.
Podszedł do okna i zaczął rozmyślać o tym jak się dostał na takie wysokie stanowisko, oraz jak zdobył całą moc, którą posiada.
Wszystko zaczęło się od niewielkiej gildii.. Fianny. Przyjęli go bez chwili zawahania , gdy był tylko amatorem, któremu się wydawało że zna magię.
Co tam u was? - pomyślał.
Minął rok odkąd spotkał się z kimś z starych towarzyszy, wszyscy albo zaginęli albo są bardzo zajęci i nie mają czasu na spotkania.
Jednak on nie miał zbyt dużo pracy. Kierował całą szkołą dość umiejętnie, więc nie zdarzały się wypadki, a młodsi magowie dobrze sobie radzili z nauką i zadaniami.
W sumie co mam do stracenia. Wziął kartkę i zaczął na niej pisać. Po ukończeniu poszedł na główny hol i przyczepił kartkę na tablicy z misjami/zadaniami. Po czym wrócił do swojego pokoju.
Nie minęło 5 minut jak do drzwi ktoś zapukał.
- Proszę   - odpowiedział lekko śpiewnym głosem, podekscytowany. Do pokoju weszła mała grupka magów. Po ich szatach i spojrzeniu szło poznać że mieli trochę doświadczenia.
Zai'a to ucieszyło.
- W sprawie ogłoszenia? - spytał
Skinęli głowami.
- Wspaniale! - wstał z krzesła - oczywiście mam nadzieje ze wiecie że jest to misja prywatna ode mnie. Więc jeśli wam się powiedzie, będę dość.. szczodry. Ale szanse sukcesu nie są zbyt wysokie.
- Proszę nas nie nie doceniać dyrektorze. Podołamy temu. - odpowiedział najstarszy z nich z nutą pewności w głosie
- W porządku. Tutaj macie listę osób, których macie szukać - podał im następną kartkę. Zapłacę za każdą dostarczoną wiadomość, i jeszcze bonus za każdą osobę z nich która sie tu zjawi
Z uśmiechami na ustach, magowie poszli się przygotować.
- To teraz pozostało czekać.. Być może wkrótce się zobaczymy..starzy przyjaciele.
***
Nokomis rozmawiała właśnie z Eabhą. O ile wrzeszczenie na małego alchemika można było nazwać rozmową
- Ile? Biorę od Ciebie te kryształy cały czas w ilościach niemal hurtowych. Nie możesz teraz podnieść cen! - Warknęła gniewnie, na co Eabha jedynie się uśmiechnął
- Po pierwsze kupujesz ich nie mało, po drugie jestem jedynym ich dostawcą w tej części kraju, stąd moje przypuszczenie, że jednak mogę... - uśmiechnął się chytrze.  Noki miała chęć powiedzieć coś jeszce, ale tylko się zagotowała bardziej, Eabhę widać bardziej to rozbawiło.
- daj 5 setek jednych i drugich - warknęła zrezygnowana - ale gwarantuję Ci, że kiedyś zapłacisz mi za to! - Syknęła pakując kolorowe kulki do juków Ekharta. Spojrzała na smoka, gładząc go po pysku, to jakby ostudziło ją trochę. Ogniki wściekłości w jej oczach  przygasły, a melancholia wpłynęła na jej twarz. Pogładziła smoka, ten zaś tylko trącił jej dłoń swym wielkim nosem. - Bogacenie się kosztem innych nie jest dobre Eabho... ale to Twój wybór. - Zaczęła wdrapywać się na smoczy grzbiet
Nagle na horyzoncie dostrzegła jakąś niewielką sylwetkę, która zdawało się stara się ją zatrzymać. Zaskoczona zsunęła się po skrzydle. Młody mag dobiegał już do wzgórza
-Nokomis? Królewski Alchemik Pierwszego Regimentu? Pan Zailen mnie przysyła - wydyszał z siebie jednym tchem
- Nokomis tak, Alchemik tak, królews.... Zailen? - uśmiechnęła się wspominając śmiesznego Elfika - co słychać u tego dzieciaka?
Mag tylko się obruszył, wyprostował bardziej, naciągnął mocniej szatę jakby to mogło zbudować mu lepszą pozycję - Szanowny Pan Zailen. Wielki Mag Małej Wieży Zgrupowania Dunbarton, Zasłużony Orderu Merlina, Grandmaster of mage, Ulubieniec Morrigham, Druid Pomniejszego Kręgu, Wielki..... - Noki przerwała mu machnięciem ręki, co tylko jeszcze bardziej wzburzyło posłańca
- Daleko doszedł.. ale zawsze był ambitny... Pomińmy proszę te epitety, przejdź  do rzeczy
Mag omal się nie zagotował - Szanowny Pan Zailen chciałby się z Tobą spotkać. W swoich gabinetach w Dunbarton. Żywi nadzieję że przyjmiesz jego zaproszenie
Noki uśmiechnęła się szeroko, nie dostrzegając nawet impertynencji maga skierowanej ku jej osobie - Ekhar! Pakuj się Zai chce nas widzieć! Magu zechcesz z nami lecieć? - Elf tylko coś prychnął odwracając się w drugą stronę. Wyciągnął jakieś pióro i zniknął, Noki zaś szybkim lotem skierowała się w stronę miasta Dunbarton

***
Postawna osoba w czarnym robe ze złotymi akcentami weszła do banku w Dunbarton. Twarz skrywała posrebrzana maska, wokół szyi zaś owinięty był ciemnoniebieski szal. Postać miała przewieszony na plecach Dark Knight Bow natomiast spod robe wystawały świecące czubki czerwonych butów płytowych. Odezwał się do kasjera donośnym, nieco zachrypniętym głosem
- Chciałbym oddać do depozytu łuk. - człowiek za ladą nie odbierał jego postawy zbyt przyjaźnie jednak po chwili milczenia nawiązał konwersację.
- Oczywiście.. a na czyje konto jeśli można wiedzieć?
-Ekhart Zetsubo
Po sfinalizowaniu wszystkich transakcji w banku Zetsu szedł przez skwer zbierając po drodze wszystkie podejrzliwe spojrzenia. Ludzie kojarzyli podobny ubiór z organizacją, która ostatnio nabierała coraz większej popularności. Zatrzymał się pod tablicą, jego uwagę przykuło jedno ogłoszenie.
-Zailen... Cesair przydałby się taki mag.
***
Przechadzając się po ziemiach szkoły, Zai obserwował jak młodzi studenci praktykują zaklęcia. Była to lekcja kontroli nad lodem, więc dość często można było usłyszeć jakieś krzyki lub jęki typu: "Kto mi wrzucił lód za szatę?!"
Patrząc na to z rozbawieniem, mag usłyszał trzepot skrzydeł od strony wejścia. Był to dźwięk zwierzęcia sporych rozmiarów. Nie chciał opuszczać  widowiska, ale jego pozycja nakazywała mu przywitać gościa. Po przejściu paru metrów dojrzał czarnego smoka który właśnie wylądował, a na jego grzbiecie kobiecą sylwetkę z poruszającymi się na wietrze rudymi włosami.
Noki zgrabnie zsunęła się ze smoka. Czule pogładziła go po łbie
- Leć Ekharcie, odsapnij trochę. Wiem jak bardzo lubisz latać
Popatrzyła chwilę na malejącego w górze smoka, po czym odwróciła się w stronę podwórza szkoły. Jej smutne spojrzenie nieco zabłysło, gdy spoczęło na starym znajomym, jednak uśmiech nie zagościł na jej twarzy
- Zai... - przekrzywiła nieco głowę - zmieniłeś się nieco... - podeszła bliżej, poprawiając nieco sfatygowaną już cressidę - Słyszałam, że awansowałeś w kręgach magów gratuluję
Starała się jak mogła zachować pogodny wyraz twarzy i niezobowiązujący ton.
Na twarzy maga pojawił się wielki uśmiech - Noookiiii - zbliżył się elfim krokiem i przyjrzał  się jej bliżej. Jego twarz szybko spoważniała.
- Nie wyglądasz za dobrze - wyszeptał cicho. - Chodźmy do środka, dostaniesz coś do picia i jedzenia.. No i pogadamy z dala od ciekawskich uszów.
Dziewczyna roześmiała się, pierwszy raz od bardzo dawna –a jednak  nic a nic sie nie zmieniłeś Zai - nawet nie wiesz jak bardzo cieszy mnie to spotkanie - dodała ciszej, ruszając za nim. Zamknęła oczy, wchodząc pomiędzy chłodne mury szkoły. Tak wiele się tu wydarzyło, kłótnia ze Stewartem, walka z Ciemnością, pierwsze kroki w nauce magii, odkrycie biblioteki z Demmo, tak wiele, a jednocześnie tak dawno. Zamyślona starała się dorównać kroku Dyrektorowi - Jak Ci się wiedzie Zai? - Za wszelką cenę starała się nawiązać jakąś rozmowę, choć wiedziała, że Zai poczyniwszy swoje obserwacje już jej nie odpuści
- Hahahah, zmieniłem się, ale się jednak nie zmieniłem co? Kwestia punktu widzenia chyba - rzucił idąc żwawym krokiem, ale na tyle wolnym, by alchemiczka nadążyła za nim - Wiedzie mi się zadziwiająco dobrze. Bezstresowa praca, nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego. Pomijając pewną osobę która przyleciała na smoku pare dni wcześniej niż się spodziewałem kogokolwiek. Chłopaki sie nie obijają widze - dodał śpiewnym głosem. Po czym przystanął - Hmmm... Co chcesz do picia? - spytał, przyglądając się podejrzliwym wzrokiem poruszającym się postaciom w głębi korytarza
Wsunęła ręce do kieszeni Cressidy. Ostatnio łatwo było ją zdenerwować, tak, że nawet słowa Zailena wzięła za atak.
- Jeśli chcesz mogę przylecieć za kilka dni - burknęła chyba sama do siebie, spowalniając swój krok jeszce bardziej. Przypominała teraz kupkę siedmiu nieszczęść, z czego chyba zdała sobie sprawę, bo szybko uniosła podbródek, jej postawa zaś wyprostowała się. - Herbaty bym się napiła jeśli można prosić. Ale bez lightninga - dodała szybko, wspominając wynalazek Stewarta
Nie zwróciwszy uwagi na to burknięcie, zapukał rytmicznie w drzwi obok - za chwilę przyniosą nam herbatę.. I spokojnie, wszyscy tutaj wiedzą że nie należy tak robić. Ostatni który spróbował mi wcisnąć "niespodzianke"... odtajał parę tygodni. Czy coś - przysunął się bliżej i powiedział cicho - słuchaj.. ktoś za nami idzie. Bije od niego niezbyt przyjacielska aura, więc uważaj - odsunął się i już normalnym głosem kontynuował - Wejdziemy do mnie do pokoju, tam mi opowiesz co cie gnębi
Gdy Zai zbliżył się do niej, jej zachowanie pozostało niezmienne. Lata służby nauczyły ją by nie zdradzać niektórych oznak - Rozumiem, zrobimy jak uważasz za stosowne - starała się odpowiedzieć na tyle dwuznacznie by Zai wiedział, że zrozumiała i zaakceptowała domniemane niebezpieczeństwo. Zgięła i rozprostowała palce prawej ręki, by nieco je rozruszać - nie wiem tylko skąd Twoje przypuszczenie, że coś mnie może gnębić? - weszła za nim do gabinetu
Widać na pierwszy rzut oka - kontynuował próbując nie zdradzić się, że wie o intruzie- a poza tym, przepływ many wokół ciebie jest dość chaotyczny. Z jej przepływu idzie wywnioskować wiele rzeczy - Zamknął za Noki drzwi, wskazał jej fotel z boku pokoju, nałożył na ręce Merlins Knuckle i usiadł za swoim biurkiem, składając dłonie przed swoją twarzą - poczekamy aż nasz "gość" do nas przyjdzie
Pochyliła głowę, Zajmując wskazane jej miejsce. – Skąd wiesz, że się pojawi? – spytała łądując do cylindra pięć wodnych kulek, chowając rękę pomiędzy swoim bokiem a oparciem fotela. Mając ładunek w pogotowiu czuła się o wiele bezpieczniej - nie wydaje mi się by ktokolwiek nas śledził. Zawsze byłam wyczulona na tego typu rzeczy, aczkolwiek teraz... - Westchnęła. Poczuła się jak uczniak siedząc tak na przeciw maga za biurkiem zawalonym papierami, na środku, którego stała złocona tabliczka: główny dyrektor Zailen - ładnie się dorobiłeś.. należy Ci się... Jesteś naprawdę dobry w tym co robisz
-  . Jak wczujesz sie w manę to wyczujesz wszystko, jeśli sie skupisz - mówił donośnym głosem  - ale przyznam że to co osiągnałem mnie zaskoczyło. Chciałem zostać grandmasterem.. i to sie udało, ale moje czyny okazały się jeszcze bardziej docenione. A wszy- - urwał nagle i wbił wzrok w drzwi - jak chcesz porozmawiać to wejdź - powiedział spokojnym tonem
Za przyzwoleniem gość wszedł do pokoju i przysiadł bez słowa na krześle postawionym pod ścianą z dala od biurka. Wpatrywał się tylko w alchemiczkę jednak maska utrudniała identyfikację samej osoby jak i jej intencji
Mag wygodnie rozsiadł się w krześle i zerkał raz na gościa, raz na Noki i podniósł rękę w stronę alchemiczki jakby mówił,  „spokojnie, jeszcze nie teraz”
Noki czuła na sobie intensywne spojrzenie dziwnej osobistości. Starała się za wszelką cenę nie utrzymywać z nim kontaktu wzrokowego. Co zresztą było nietrudne. Przez maskę nie było widać jego bądź też jej źrenic. Jedynie czarne przestrzeliny materii maski uporczywie lustrowały jej osobę.
Mag uniósł palec w górę i stowrzył malutką kulkę lodu, którą zaczął kręcić w kółko - Ale może powinieneś pokazać twarz. Nie wszyscy w tym pomieszczeniu wiedzą z kim mają do czynienia. Albo...wstrzymaj się.
Po paru sekundach ktoś zapukał do drzwi i wszedł bez oczekiwania na odpowiedź. Był to Stewart, niosąc tacę z 5 filiżankami i dzbabnkiem pełnym herbaty. Podejrzliwie spoglądnął na zamaskowanego gościa, nastepnie na alchemiczkę. W końcu niespokojnie popatrzył na Druida - mam nadzieję że wiesz co robisz? - spytał kładąc napój na biurku
Zai na to odpowiedzial chichotem przez nos, przez co mina okularnika zaczęła przypominać taką jaką ma nastolatek którego matka wraca z zebrania ze szkoły - to.. ja już pójdę - wymamrotał i skierował się w stronę drzwi. Przy samym progu rzucił dziwnym uśmieszkiem w strone dziewczyny i zamknął za sobą drzwi.
- Częstujcie się - rzekł i wrzucił kuleczkę lodu do jednej z filiżanek - nie lubię gorącej herbaty - dodał narzekającym tonem
Gdy Stewart wyszedł dziewczyna podniosła wzrok na maga. Nie wydawała się zadowolona. Zai powinien pamiętać, że Noki przypomina pogodę na bagnach Payama, nigdy nie wiadomo jaka będzie za chwilę. Obecnie zaś była zła...
- Zai. Mam wrażenie, że wszyscy w okół wiedzą więcej niż ja. Sprawiasz wrażenie jakbyś zarówno Ty jak i Stewart znał tego dziwnego osobnika, który zjawiając się w towarzystwie ukrywa własną toższamość niczym pospolity armadildo! - Mężczyzna w masce, mimo iż wciąż budził jej obawy, zaczął budzić w niej również złość. To czego nienawidziła najbardziej to niewiedza.. a nie przepraszam.. prawie najbardziej nienawidziła niewiedzy, największą zaś furię w Młodej Alchemiczce budziła świadomość tego, że ona czegoś nie wie za to inni wierdzą doskonale
- Hm? Znam?- zastanowił się mag - Mam tylko takie wrażenie. Bardzo możliwe że się mylę. Ale jeśli się nie mylę, to myślę, że ty go znasz lepiej niż ja. A Stewart po prostu nie lubi takich 'tajemniczych' typów, bo zazwyczaj tacy robią problemy i to on musi po nich sprzątać - nalał sobie herbaty - już nikt nam nie powinien przeszkadzać - rzucil spojrzeniem na zamaskowaną postać i zamknął oczu
-W zaistniałej sytuacji nie mogę zdradzić swojej tożsamości, nie sądziłem, że będziesz miał tak niespodziewanego gościa - mówił wciąż wpatrując się w dziewczynę.- Wszystkim wiadomo iż jesteś wybitnym magiem, przyczyniłeś się do klęski Reseliana w bitwie pod Shyilen. Może przejdę do rzeczy. Zauważyłem twoje ogłoszenie. Szukasz starych znajomych. Pewnie pamiętasz jak jeden z nich poległ w owej bitwie pod ostrzem Ruariego?
Twarz maga z wyluzowanej błyskawicznie przeistoczyła się w śmiertelnie poważną - ...Tylko dzięki niemu miałem czas przyzwać meteor,  który zdziesiątkował wrogie siły i dał elfom szanse na przyszpilenie tego golema - ponownie otworzył oczy - masz jakieś informacje na jego temat?
- Jak na razie powiem jedynie, że przeżył. Resztę informacji zdradzę pod pewnym warunkiem. - Przybysz wstał wyciągając zza płaszcza zwitek papieru. Powoli podszedł do biurka i rozłożyłgo na blacie. - Chcę abyś dołączył do organizacji Cesair. Przyda nam się tak potężny mag jak ty. W zamian powiem wszystko co wiem o człowieku, którego chcesz odnaleźć
- Cessair... ale ja nie mam powodu by rewanżować się na bogach za cokolwiek. Jesteś pewny że twoi.....towarzysze mnie zechcą w waszych szeregach? - podniósł papier z biurka
- Powiedz czy takie życie jest satysfakcjonujące? Siedzisz tu zasypany tonami papierów i uczysz jakichś wyrostków podstaw magii. Nie wspominam już o chęci odzyskania towarzysza i możliwości konfrontacji z wymagającymi przeciwnikami. - Odwrócił się w stronę Nokomis.
Mag również rzucił krótkie spojrzenie na dziewczynę - takie życie nie jest aż takie złe jak ci się wydaje. Ale musze przyznać że brakuje mi troche tych wyzwań... coraz trudniej o kogoś wartego użycia całej mocy - ponownie zamknął oczy na moment - a jeśli odmówię?
-Jeśli odmówisz stracisz jedyną szansę na odzyskanie starego przyjaciela, ja odejdę i zapomnimy o tej rozmowie. Mam też nadzieję, że nie spotkamy się ponownie w zwarciu, nie chciałbym mieć tak potężnego przeciwnika. Wolałbym mieć cię wtedy po swojej stronie... po jedynej słusznej stronie- dodał twardo
- Mówisz jakbyś mnie znał osobiście. Chodź i ja mam wrażenie że się znamy.  - zwrócił wzrok na papier leżacy przed nim - ta.. umowa... Jeśli się zgodzę, zakładam że nie będe mógł tutaj zostać? Naprawde lubię to miejsce
- Twoje życie osobiste nie ma znaczenia, wszyscy przystępują anonimowo i dobrowolnie. Sprawy dotyczące organizacji nie mają wpływu na to co robisz w wolnym czasie. Jeżeli będzie się coś szykowało będziesz o tym informowany, jednak wymagana jest dyskrecja i lojalność wobec organizacji. Nie ukrywam, że ja sam naginam nieco te zasady - znów zwrócił się w stronę dziewczyny - ale mam ku temu powód.
Na twarzy Zaia pojawił się mały uśmiech. Wyciągnał z szuflady pióro i położył je na biurku - ostatnie pytanie. Moim zadaniem, jakiekolwiek by ono nie było, nie będzie ranienie niewinnych lub bliskich mi ludzi?
Milczał. Przez moment zastanawiał się nad odpowiedzią. - Nie jestem w stanie przewidzieć przyszłości i stwierdzić kto stanie po drugiej stronie ostrza.

- Rozumiem że pewnych sytuacji nie da się przewidzieć, ale mam nadzieję że rozumiesz że są osoby ktorych nie byłbym w stanie zaatakować. Wyobraź sobie że masz siostrę, którą bardzo kochasz i może ona stać sie celem w każdej chwili - przyłożył pióro do papieru, uważnie obserwując gościa
Noki siedziała jak sparalizowana. "Klęska Raseliana. Raselian poniósł klęskę w Shyllien" To były jedyne myśli kołaczące się w tej chwili w jej głowie. Nawet nie spostrzegła, że po jej twarzy od jakiegoś czasu płyną łzy. Nie słyszała i nie słuchała o czym mówia przybyli. "poniósł klęskę" " Raselian" "Klęska" "Alchemik przegrał" "Shyllien" Nagle spojrzała wprost w czarne szczeliny maski, które skrywały oczy tajemniczego przybysza
- Raselian.... poniósł jakąś klęskę? - szepnęła - kiedy to było? - przeniosła szklany wzrok na Zailena. W jej sercu na nowo obudziła się nadzieja... może Zet jednak żyje, albo.. jeśli Raselian wziął go do niewoli, może odzyskał wolność? - KIEDY to się wydarzyło? - spytała dobitniej
Elf podał dziewczynie chusteczkę - nie słyszałaś o tym? Może zatuszowali sprawę... W końcu takie historie źle sie odbijają na...reputacji - odłożył pióro, wstał i podszedł do okna i kontynuował odwrócony do nich plecami - To sie działo gdzieś z..rok temu? Krwawa walka. Reselian nie przebierał w środkach. Wygraliśmy tylko dzięki współpracy. Niestety przez to całe zamieszanie wywołane tym prawie niezniszczalnym golemem i moim..em.. przedstawieniem.. straciliśmy z oczu najważniejsze figury. To jest Reseliana, Ruairiego i..twojego brata - tu popatrzył na zamaskowanego - pole walki było rozległe, więc możliwe, że po prostu nie znaleziono ciał. A może przeżyli? - otworzył okno i zaczął przyglądać się praktykującym na dole
- Nie słyszałam o niczym - otarła zapłakane oczy - Długi czas spędziłam na polanie Zeta. Kazał mi czekać więc ja... - słowa uwięzły jej w gardle - nie powinnam go słuchać... powinnam się zbuntować, zostać razem z nim... - ukryła twarz w dłoniach zanosząc się szlochem - straciłam go rok temu, za sprawą Raseliana. Porwał mnie, a teraz... Zet nie żyje z mojego powodu - ostatnie słowa maga w ogóle do niej nie docierały. drżała wtulona w fotel - Od roku usiłuję znaleźć o nim jakąś wzmiankę... a być może... c...ciało... Ekhart też tęskni
- Znaleziono ciało martwego doppelgangera przy sercu Shyilen. Gdyby elficcy agenci wpuścili nas po dobroci nikt by nie zginął. I tak cel został osiągnięty- zamaskowany przemówił
Ciemność stanęła  przed oczami dziewczyny, dopiero po pewnym czasie zrozumiała, że siedzi na ziemi, gdzie jeszcze przed chwilą stała, zaś jej dłonie zaciskają się na podłodze. Potrząsnęła głową energicznie kilka razy, jakby ten nic nieznaczący gest miał cofnąć słowa tego osobnika. Wiedziała jednak zbyt dobrze, że ten nie kłamie.
- Jest... Jest gdzieś pochowany? - spytała bez żadnych emocji. Zaskoczona spostrzegła, że nie ma w niej ani złości, ani smutku. Nie ma po prostu nic... była jak skorupa, wypełniona po brzegi gęstą jak syrop obojętnością . W tej właśnie chwili straciła wszystko. Nić, która wiązała ją z nadzieją została zerwana raz na zawsze.
- Nie wiem co stało się z ciałem - głos przez cały czas brzmiał tak samo, był chłodny i bezwzględny, mówił szczerą, brutalną prawdę - wiem tylko, że w miejscu jego śmierci pozostał bardzo specyficzny miecz.

Mag podszedl do alchemiczki, polozyl jej reke na ramieniu i przyciagnal lekko do siebie, chowając w swoich ramionach.  Spojrzal na przybysza, sponad rudej głowy alchemiczki - miecz? Jaki konkretnie?
- Prezent od bogini Morrighan. Dawał właścicielowi błogosławieństwo ale tylko jemu.  Dzierżony przez inne osoby był jedynie lekkim kawałkiem metalu. Nie miał dla nikogo żadnej wartości. Myślę, że wciąż można go znaleźć przy sercu Shyilen. - zwrócił się do maga z nutą niecierpliwości w głosie - A teraz może dokończymy formalności, nic nie jest za darmo, te informacje też.
Noki wysunęła się z ramion Maga.
- Wciąż może tam leżeć? - Szepnęła, - jeśli tak... gdzies tam mogą też spoczywać kości mojego brata... - Spojrzała na zamaskowanego - Gdzie to było? - Przemawiała teraz przez nią ogromna determinacja - podeszła do okna wołając smoka, wiedziała, że nim ten przybędzie zajmie to chwilę. - Powiedz mi proszę, gdzie mogę go znaleźć... - Prośba widoczna w jej oczach zmieniłaby bieg rzek, gdyby tylko taką była, ona jednak prosiła o kilka słów, kilka słów, gdzie może znaleźć brata by móc go godnie pochować.
Szum za oknem znamionował smoka podchodzącego do lądowania
Zai szybkim skokiem przeniosl sie do zamaskowanej postaci i wyszeptal - nie mow - po czym w koncu podszedl do biurka, dotknal palcem czubka piora, ktory zabłysnął delikatnym błękitem i podpisal papier.
Zamaskowany zwinął papier i schował w miejscu, z którego wcześniej wyciągnął inny dokument. - Tu masz wszystkie potrzebne informacje dotyczące Cessair. Spotkamy się w Nemeton, tam powiem wszystko co chcesz wiedzieć. - rzucił szybkie spojrzenie na roztrzęsioną alchemiczkę i skierował się do wyjścia - Nie chcę zabierać więcej waszego czasu, przepraszam za najście.
- STÓJ! - stanęła tuż przed nim zagradzając mu drogę - powiedz mi co chcę wiedzieć... Zaporowadź mnie tam gdzie zginął mój brat
Zai jakby ignorując jej słowa spytał - nie sądzisz ze ona tez powinna tam isc? Albo co więcej, rownież dołączyć do nas? Ma potencjał. Chociaz wydobycie z niej..najlepszego troche zajmie - rzucil z usmieszkiem
- Przyszedłem tu tylko dopełnić formalności... to co będziecie robić mnie nie obchodzi, wystarczy że pozostaniesz lojalny Cessair. Nie sądzę aby ta urocza istota nadawała się na rekruta. - znów odwrócił się w stronę drzwi - Jutro po zachodzie widzimy się w Nemeton magu. To co zrobicie z resztą czasu zależy od was.
-powiedziałam  STÓJ... - warknęła, odbezpieczając cylinder, przeładowała watera na frozen blasta, celując w plecy postaci - nie odejdziesz dopóki nie powiesz mi gdzie leży mój brat.. - przesunęła palcem gładząc spust, jakby jeszcze przez mgnienie oka się zastanawiała - poczym wypuściła chmurę zamrożonego powietrza, chcąc zmusić przybyłego do pozostania w miejscu i wyjawienia swoich sekretów - Wiedziała, że nie może wypuścić go z rąk, tylko on był w stanie powiedzieć jej coś więcej, tylko on był w stanie choc trochę zabliźnić tę cholernie palącą ranę, tylko on był w stanie przybliżyć ją do prawdy, nie mogła przepuścić takiej okazji...

Druid wyczuwając agresywną intencję wskoczył miedzy nich aktywujac mana shielda i zaslonił się rękoma. Skroplony lód spłynał wokól niego, nie wyrządzajac żadnych szkód, po czym krzyknął - opanuj sie! To pierwsze i ostatnie ostrzeżenie!
- NICZEGO NIE ROZUMIESZ ZAI! On może mi pomóc, on WIE. Tak długo szukałam czegokolwiek co mogłoby mnie do niego zbliżyć! JAK ŚMIESZ TERAZ STAWAĆ PRZECIWKO MNIE??!! - Krzyczała. Jej oczy rzucały błyski, stawały się coraz jaśniejsze, jej postać zaś zaczęły spowijać duszące kłęby ciemności - JAK MOŻESZ??!?! ŚMIESZ NAZYWAĆ SSSSIĘ MOIM PRZYJACIELEM!?!??!?! Nigdy nie zrozumiesz tego co czuję! Nie wiesz czym jest strata Zai!!! Wy magowie macie te Wasze wzniosłe formułki, wynurzenia, ale naprawdę nie potraficie zrozumieć co czuje zwyczajny człowiek! - Czarny gęsty dym oblekał jej drżace ciało coraz szczelniej...
- wiem lepiej niz ci sie wydaje... ALE! - Skoczył z elfią zwinnoscią w strone alchemiczki, jedną reką chwycił ją za szyje i przszpilił dziewczyne do sciany, a 2 wykrecił rękę by nie mogla atakować i rzekł, już spokojnym glosem - ale to nie daje ci prawa tak się zachowywac - po czym zwrócił się do drugiego - zajmę się nią, nie przejmuj się. Będę w umówionym miejscu, mam nadzieję że wtedy nie będziesz się bawił w te durne maskarady - ponownie zerknął na rozwścieczoną dziewczynę, nabrał głęboko powietrza i wydał z siebie kilka dzwięków w jej kierunku, które brzmiały tak kojąco, iż zdawało się że sam czas zasypia
Krzyknęła z bólu, gdy wykręcił jej rękę, ale ta nagła iskra trzeźwości pozwoliła jej zdusić w sobie Dark Knighta. Usiłowała się jeszcze wyrywać, ale poczuła, że nie ma żadnych szans. Podniosła na Zailena spojrzenie pełne wyrzutu - Nienawidzę Cię Zai... Nienawidzę z całego serca... To mogła być ostatnia szansa dla mnie by zobaczyć brata. Zniszczyłeś ją. Nie zapomnę Ci tego do końca ży... - Westchnęła słysząc melodię płynącą z jego ust. Mag mógł poczuć, że przestała się w ogóle opierać. Ciemne rzęsy okryły błyszczące złością oczy, głowa jej opadła na pierś Elfa, zaś ona osunęła się w jego ramiona...
Zailen podniósł dziewczynę i ułożył w fotelu. Kucnął przy niej, dotknął ręką jej czoła i wymamrotał zaklęcie, które sprawiło, że nie obudzi się dopóki nie otrzyma jakiegoś  bodźca z zewnątrz. Odwrócił się w stronę drzwi, gdzie jeszcze moment temu stał gość - nie rozumiem tego zachowania.. - wymamrotał pod nosem, po czym znowu dotknął czoła Noki i przesłał jej 'wiadomość-sen' w którym mówi "prawda jest inna niż ci się wydaje".
Po chwili zastanowienia szybko opuścił gabinet, zamykając go magicznym zamkiem i wszedł do Stewarta - mam dla ciebie zadanie
***
Zailen stanął w wejściowym korytrzu. Wnętrze było wykonane z dzwinego białego tworzywa, co bardzo przykuło jego uwagę. Podszedł do jednej z bocznych ścian i dotknął jej - to ma właściwości podobne do shyllienu..a może.. do hillwenu...?... Zastanowię się później - wymamrotał do siebie powoli idąc w głąb tunelu, podziwiając majestatyczność budowli. Gdzieniegdzie w ścianach umieszczone były wielkie klejnoty. Całość przypominała bardziej świątynie niż 'miasto'.
Był tak skupiony na badaniu budowli, że nie zauważył kiedy stanął przed nim osobnik, z którym rozmawiał dzień wcześniej.- Witaj magu. Mam nadzieję że nie miałeś problemów z dotarciem do kryjówki. - Podał mu poskładany płaszcz z posrebrzaną maską. - Uwierz mi wszystko się wyjaśni, trochę cierpliwości i dowiesz się wszystkiego. Nic teraz nie mów, zaprowadzę cię do mojej kwatery.  Przechodząc kolejne korytarze mag mógł podziwiać niesamowite wnętrze wieży. Zamaskowany zatrzymał się przed schodami i otworzył niewielkie drzwi znajdujące się obok tych samych rozmiarów purpurowego kryształu. - W środku możesz pytać mnie o to co chcesz wiedzieć.
Elf nałożył szatę i posłusznie zachował ciszę, podążając za przewodnikiem. Konstrukcja była skomplikowana. Przypominała labirynt z magicznymi wrotami i innymi zabezpieczeniami - ciekawe kiedy to wszystko ogarne – pomyślał, rozglądając się ciekawie.
Same drzwi były dość dobrze ukryte, w myśl zasady „najciemniej pod latarnią”. Bez zastanowienia wszedł do środka i czekał na pozwolenie by mówić.
- Usiądź. Widzę, że ciekawi cię konstrukcja tej wieży. To połączenie magii Shyllien i minerałów z Hillwen. Technika i magia. Wspaniałe prawda? - widząc wciąż nieco skrępowanego elfa zamknął drzwi - Zrelaksuj się nic ci nie grozi. Tu możemy rozmawiać o wszystkim
Mag zdjął maskę - duszno w tym.. mmm - podparł rękę i podrapał sie po brodzie - shyllien i hillwen.. musze przyznać że za mało czasu poświęciłem hillwen. Ale widząc jakie to może dać rezultaty, chyba będe musiał to zmienić - usiadł na pobliskim krześle - Jesteś pewien że możemy tu swobodnie rozmawiać? Że nikt tu nie wejdzie?
- Tak jak powiedziałem. Pytaj więc, czego chcesz się wpierw dowiedzieć? –spytał Tajemniczy
- Zanim do tego przejdziemy... jest coś co chce potwierdzić i jeszcze coś - mag wstał, wyciągnał 2 pióra z pod szaty. Jedno wyglądało jak zwyczaje wing of goddess, natomiast drugie kształtem odstawało od takowego. Było dużo więszke, miało lekko tlący się błękitny kolor i delikatnie wibrowało. Elf zmiażdżył w dłoni to normalnie wyglądające. Pod wpływem siły, pióro rozpadło sie na kawałki, jakby było ze szkła po czym zniknęło w powietrzu. Po chwili odłożył to większe na ziemi i się odsunał o 2 kroki - zaraz tu będzie - rzucił krótko.
Zai spowrotem założył maskę i czekał w ciszy. Po paru sekundach pióro zabłysło oślepiającym światłem, a gdy ugasło, na jego miejscu leżała..Noki, wciąż śniąca wymuszony sen. Przy niej leżała długa paczka oraz list. Szybko podniósł go i przeczytał - a to gnida... - wymamrotał sam do siebie. Złapał mocniej papier, a ten spłonął w jego chwycie, następnie przykucnął przy dziewczynie i zaczął ją szturchać po policzku.
Zamaskowany westchnął głęboko - Zawsze dotrzymuję obietnic. Odpowiem na każde pytanie ale nie spodziewałem się z twojej strony takiego posunięcia.  Nie potrafił oderwać wzroku od śpiącej.
- Robię to dla jej dobra. I być może też dla twojego - kontynuował próbując obudzić rudowłosą - ....twardo śpi - westchnał i donośnym głosem wyrecytował - Sierżancie Nokomiis! Baczność!
***
Spała głebokim spokojnym snem, statek bujał z lewa na prawo i z prawa na lewo, zbliżała się burza. Miała wrażenie, że to nie tylko woda i łódź się bujają, ale czuła jakby samym jej ciałem ktos potrząsał. "oho.. poważny sztorm.." – myślała, patrząc na piętrzące się fale na horyzoncie

- Sierżancie Nokomiis! Baczność! - dobiegło do jej uszu pomimo huku fal. Zerwała się na równe nogi, stając na baczność, w postawie "prezentuj broń", jakiej wymaga się od alchemika
- Tak jest! - zakrzyknęła, otwierając oczy. Jakież było jej zdziwienie gdy zobaczyła, to co zobaczyła. Rumieniec złości wpłynął na jej twarz podobny do małej żaglówki. Jednak im bardziej była pewna, widoku, który ma przed sobą, tym bardziej Zailenowi ta żaglówka mogła się zdawac podobna do niszczycielskiego statku...
Mag pozostał w bezruchu,  uśmiechając się do siebie za maską. Wiedział, że dziewczyna jest teraz bardzo 'wybuchowa', jednak to był jedyny sposób by potrafiła zrozumieć prawdę. W kórtkiej chwili ciszy stwierdził że jednak bezpieczniej będzie postawić drugą osobe przed jej oblicze, więc powoli przeszedł za plecy gospodarza.
Nie zajęło jej zbyt długiej chwili by zorientować się w sytuacji. Nie było dobrze. Nie bardzo wiedziała gdzie jest i dlaczego. Nie miała przy sobie też broni! ale najgorsze było co innego... Zailen, którego kiedyś miała za przyjaciela... sprzedał ją tym, dziwnym zamaskowanym osobnikom! Otwarła usta by cos powiedzieć. Nie wiedziała jednak co. Jej sytuacja nie tyle przedstawiała się w obecnej chwili źle ile żałośnie... Zet zginął... Kto wie, czy za tym nie stali może właśnie ci ludzie... A jeśli i  tu obecni byli podwładnymi Raseliana, wiedziała, że bez większego trudu mogą ją rozsmarować po scianach jak świeże masło po kanapce od Glenis. Jedno szybkie spojrzenie wystarczyło by zrozumieć, że nie ma stąd ucieczki, przynajmniej nie dla niej. Była jednak pewna, że nie sprzeda swojej skóry zbyt łatwo. Może nie była tak wybitnym magiem, jednak thundera czy fireballa potrafiła rzucić ze sporą skutecznością... Bronić też się potrafiła.. W końcu po coś ćwiczyła z Yamą. Nie sądziła, że kiedyś może się jej to przydać, ale w obecnej chwili ważne było cokolwiek co mogło dać choć sekundy więcej życia. Cofnęła się, tak by oprzeć się o ścianę. Tak by nikt nie był w stanie zajść jej od tyłu. aktywowała manashielda i ustawiła w pozycji do kontrataku. Czuła się jak kot w potrzasku, ale wiedziała, że mimo obciętych pazurów potrafiła jeszcze drapnąć dotkliwie.
- Czego ode mnie chcecie? - spytała modląc się by jej słowa brzmiały pewnie, by nie wyczuli w niej paniki. W końcu jej pewność siebie może przyczynić się do osłabienia ich

Naglejeden z nich podniósł się gwałtownie i przycisnął drugiego do ściany, która aż zadudniła tłumiąc impakt. - Po cholerę żeś ją tu przywlókł!? - rozluźnił nieco uścisk, nie chciał bardziej przestraszyć dziewczyny - Jej nie powinno tu być, nie chcę jej w to mieszać, miała zapomnieć!
Mimo bólu, mag powoli położył rękę na ramieniu napastnika i powiedział cicho - nie sądzisz że ma prawo wiedzieć? Nawet jeśli nie spodoba się jej ścieżka którą obrałeś, przynajmniej bedzie szczęśliwa że żyjesz i masz sie dobrze. Poza tym moge sie założyć że w głębi ducha się cieszysz że tu jest.
- Od początku wiedziałeś, że to ja! Mogłeś przynajmniej uprzedzić! Co ja mam jej teraz powiedzieć!! Jak to według ciebie wygląda!!!
Przygwoździł go mocniej do ściany tak, że nieco uniósł się nad podłogę. Czerwone źrenice przebijały się przez otwory w masce, był wściekły, jak zawsze kiedy nic nie szło po jego myśli.
Elf, kaszląc,  kontynuował - zdaję sobie sprawe że chciałeś ją tylko chronić... - tu urwał na chwilę - ale czy byłbyś w stanie sam jej to przekazać gdybym nie zrobił tego co zrobiłem? Nie lubie patrzeć jak moi przyjaciele się wyniszczają przez jakieś głupoty - zakaszlał znowu - heh.. przypakowałeś trochę od ostatniego razu
Stał nieruchomo nie zwalniając uścisku. - Nie prosiłem cię o to, chciałem żebyś pomógł mi to zakończyć a teraz... - spojrzał w tył. Rzucił magiem, który sunął po posadzce wprost pod nogi wystraszonej alchemiczki - Żałuję że wczoraj do ciebie przyszedłem i tego że nie potrafię czyścić pamięci. Znikajcie stąd natychmiast.
Dziewczyna nie spodziewała się takiego zwrotu akcji. Gdy jeden z nich zerwał się, zacisnęła mocniej pięści w geście samoobrony, ale on nie spojrzał nawet w jej kierunku. Potem miała jescze większy mętlik w głowie. Mimo, że słyszała co piąte słowo wysyczane w gniewie zaczynała coraz większej części się domyślać. Jej źrenice stawały się coraz większe. Wyprostowała się obserwując sytuację. Gdy jeden z nich wylądował u jej stóp, ona nie potrafiła przestać patrzeć na tego drugiego. Te gesty, to zachowanie, to w jaki sposób się poruszał. Te słowa, które wykrzyczał. Łzy nie przestawały płynąć po jej policzkach. Trzy razy otwierała usta by cos powiedzieć, trzy razy żal był silniejszy od pragnień. W końcu przezwyciężyła palącą gulę w gardle
- Nie zginąłeś tam... – stwierdziła - a mimo to utwierdzałeś mnie w przekonaniu, że... - zamknęła oczy. Nie potrafiła spojrzeć na tę zamaskowana postać - dlaczego? Za co tak bardzo mnie karzesz? Nawet nie zdajesz sobie sprawy... nie potrafisz zrozumieć.. To boli... - opadła na kolana chowając twarz w ramionach. Drżała, nie przestając szlochać - dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz? Myślałam, że wszystko się zmieniło wtedy.. w podziemiach.. ale.. Ale Ty wciąż mnie unikasz... Dlaczego nie powiesz mi tego wprost, tylko przez rok karzesz mi wierzyć, że mój ukochany brat oddał za mnie życie?! - ostatnie słowa wykrzyczała - ja.. ja myślałam, że ci na mnie zależy! Nie potrafiłam sobie wybaczyć, że poniosłeś tak wielką ofiarę z miłości do mnie... Że zginąłeś bez świadomości, że jesteś dla mnie równie ważny. Ale ja wciąz jestem dla ciebie tą małą dziewczynką, którą uratowałeś wtedy z dungeonu!!! wciąż jestem twoim prywatnym eksperymentem!!!!!! - podniosła na niego błyszczące podkrążone oczy, grzywka opadła jej na czoło, mokre kosmyki oblepiły blade policzki - jesteś zadowolony z wyników? Czy może spodziewałeś się, że Sukkuby nie potrafią się przywiązać do kogoś naprawdę? Ja... Dla mnie... zresztą.. dla ciebie to i tak nie jest ważne.... nic nie jest...
Zetsu ściągnął kaptur i maskę. Wyglądał na zmęczonego i smutnego. Szybko znalazł się przy szlochającej dziewczynie i mocno ją objął - Już nawet zapomniałem, że jesteś sucubem. – dodał cicho, całując jej włosy.
Zai powoli się podniósł na równe nogi, otrzepał z kurzu i podniósł paczkę która została przeniesiona z alchemiczką - to chyba twoje - podał Zetowi - tak dla pewności że to tak naprawdę ty - dodał z uśmieszkiem
- Zostaw mnie - szepnęła do brata, jednak nie poruszyła się, żaden jej gest nie wskazywał na to, że chciałaby aby ten sie odsunął - Dlaczego robisz to wszystko? Czym zasłużyłam sobie na twoją niechęć do mnie? - spojrzała na niego, zdawało jej się, że nieco się zmienił, ale to nie było teraz istotne - Jak często będziesz mnie tak testował? - przeniosła spojrzenie na swoje palce, które obecnie mocno ściskały rękaw płaszcza Zeta - kim tak naprawdę jestem dla ciebie? Cz-czy ja wciąż mogę nazywać cię bratem? - przelotnie spojrzała na paczkę, którą podał mu Zai - skąd mam wiedzieć co jest prawdziwe Zet? - oparła czoło na jego piersi, mógł poczuć jak gorące są jej łzy - ja, niczego nie rozumiem Zet... Co w ogóle nas łączy? Naprawdę chcesz o mnie zapomnieć? - przytuliła się do niego jeszce mocniej
- Rok temu, kiedy zostałaś porwana, nie mogłem sobie wybaczyć kolejnej porażki. Z mojego powodu ucierpiała kolejna osoba. To klątwa. Ciąży na mnie od zawsze... ktokolwiek by się do mnie nie zbliżył, nie ważne czy jest przyjacielem czy wrogiem, zawsze jest tak samo. Nie chcę, żeby ktokolwiek przeze mnie cierpiał - głos drżał coraz bardziej - a teraz mam okazję wszystko wynagrodzić. Chciałem być zapamiętany przez Ciebie w inny sposób... - zacinał się, płytki i szybki oddech świadczył o dużym stresie jaki odczuwał - ale teraz... to się nie uda. - przez szczelinę w pakunku widać było światło. Zet odwinął papier i automatycznie upuścił błyszczącą własnym światłem klingę. Upadek był ledwo słyszalny, miecz był niesamowicie lekki. - Zailen.. nie mogę tego używać.
Zamknęła oczy biorąc głęboki oddech - To nie jest klątwa Zet... To twój własny egoizm. Rozpacz po stracie ciebie prawie mnie zabiła.. ale... - pochyliła głowę, po czym delikatnie wysunęła się z jego ramion - to... co mówisz mi dziś... gdybyś wziął wooden sticka i wbijał mi go powoli, uwierz... mniej by to bolało niż Twoje słowa teraz... - wstała odsunąwszy się na powrót pod ścianę, przywarła do niej plecami - gdy wtedy przyleciałes po mnie.. to.. to było najpiękniejsze co mogło mnie spotkać... Mój brat ryzykował, aby mnie wyciągnąć z kłopotów.. ale to, że... - odchyliła głowę do tyłu, biorąc głęboki oddech. Trudno było jej zebrać myśli - Gdy słyszę, że powinnam o tobie zapomnieć, bo nie chcesz mnie krzywdzić... teraz będzie łatwiej mi to spełnić, bo wiem, że żyjesz.. że jesteś cały i zdrowy. Wypuść mnie stąd proszę, a nie pojawię się więcej w Twoim życiu. Zai.. - spojrzała na maga - dziękuję ci, że dzięki tobie wiem, że jest cały i zdrów... - Przeniosła wzrok jeszce raz na brata - Ekharta odeślę na twój HS. wskaż mi tylko drogę do domu..
Zet powoli podniósł się z kolan - Obawiam się, że nie będziesz mi już potrzebny. Nie będę w stanie odpowiedzieć też na żadne z twoich pytań. - ze łzami w oczach, patrzył na maga i siostrę - proszę zaopiekuj się nią.
Zai obserwując całą sytuację lekko się skrzywił - to wasza decyzja.. - podszedł i wręczył dziewczynie białe wing of goddess - to wyśle cię spowrotem do szkoły w dunbarton. Ktoś powinien cie tam odebrać. Jak bedziesz czegoś potrzebować to daj mu znać. Twoja broń powinna być u Stewarta.. - tu urwał na chwilę - .... nie chcę sie juz więcej wtrącać, ale... nie traćcie się nawzajem. Wystarczy w naszym gronie jedna osoba, która cierpi przez strate kogoś bliskiego
Spojrzała po raz ostatni na brata - Zai nie jest w stanie się mną zaopiekować Zet... - obracała w dłoniach pióro - Nikt już nie może tego zrobić. - pochyliła głowę, odrywając kawałek piórka, dzięki czemu zniknęła im z oczu. Dopiero wówczas, gdy Zet już jej nie widział zaczęła znów płakać. Mag, który na nią czekał, nie zdążył się nawet odezwać. Odepchnęła go, wybiegając na pole treningowe, na którym czekał smok. Ekhart pochylił łeb, zaś noki przywarła do niego, gładząc jego łuski - Zet żyje Ekharcie.. Nic mu nie jest. Będziesz mógł do niego wrócić. Będzie Cię oczekiwał na swoim hs. Cieszysz się? - przytuliła swój policzek do jego zimnej skóry. - Powiedz, że choć Ty się cieszysz... Zet żyje... jest cały... Ekharcie.. dlaczego ja nie potrafię być szczęśliwa? dlaczego? Przecież tylko o to prosiłam bogów... żeby był ca-ały

Elf podrapał się po głowie - nie rozumiem was czasem... - podszedł do Zeta i wyciągnał zwinięty kawałek papieru - mam jeszcze jedną sprawę do ciebie. Myślę, że możesz być zainteresowany.






powitanie


Witam Was wszystkich, którzy tu trafiliście :) Niestety poprzedni adres musiałam opuścić przez wzgląd na to, iż zredukowali możliwość pisania tekstów do dwóch zdań. To dla Alchemiczki niestety stanowczo zbyt mało. Stąd przywiało mnie tutaj :D Nie wiem za bardzo jak się na po tym bloggerze poruszać, ale.. ja w odróżnieniu od mojego brata techniki się nie boję i mam nadzieję, że wkrótce ogarnę sprawę. :) Założyłam sobie nawet maila, więc możecie do mnie pisać na: nokomis.mabinogi@gmail.com :)

Witam również wszystkich tych co trafili tu po raz pierwszy. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej.... Chciałam się Wam na wstępie przedstawić. Nazywam się Nokomis i jestem alchemiczką, ale to chyba można wydedukować z kilku linijek wyżej. Mam brata... ale... nie chcę o nim za bardzo mówić. Jest złośliwy, uparty, wredny... ale i tak go kocham. Tak jakby głębiej się zastanowić to tym chyba charakteryzuje się każdy brat ;P

Postaram się tu wstawiać kolejne RP, poprzednie znajdziecie pod wcześniejszym adresem:

www.zotkjefka.photoblog.pl

a za chwilę kolejna przy współudziale Zetsu (to właśnie mój brat) i Zailena (taki mały śmieszny mażek <---- tak się odmienia małego maga?) <---- przynajmniej do niedawna był mały i śmieszny, ale o tym w dalszej części ;)

Wszystkich zapraszam serdecznie do zagrania w mabinogi, na której to podstawie powstaje cała opowieść.

Tu możecie się zapoznać:

http://mabinogi.nexon.net/

jeśli zdecydujecie się dołączyć zapraszam na serwer alexina

a tak... to no.. czekam na komentarze i maile :) miłego czytania

                                                                                                                        Noki