wtorek, 24 lutego 2015

Pierwsze starcie w Hillwen



 Powracamy do wątku z:

http://nokomiis.blogspot.com/2015/02/przygotowania.html


Na najniższym piętrze Hilwen roiło się od przeróżnych kreatur. Nie byłoby w tym niczego dziwnego gdyby nie fakt, że wszystkie były stworzone ze szmaragdu. Pod stropami leżały spore górki tego kamienia, przy których grzebali najemnicy Reseliana. Inni kopali głębiej, widać było że nie interesuje ich sam materiał, szukali czegoś innego. Większe bizony i dzikie psy były sukcesywnie eliminowane, zaś te mniejsze i słabsze były chwytane do klatek. Sam alchemik klęczał przy jednej z nich i oddawał pokłony golemowi zamkniętemu w środku.
- Gładkie i wyżłobione przeguby, ciężki i twardy materiał. Fakt ma kilka rys, ale temu da się zapobiec - podrapał się po brodzie i pomyślał - Wciąż nie tak twarde jak diament, ale już sam kwarcowy golem był w stanie wytrzymać ataki półboga. - Zaczął rechotać i podrygiwać - Idealny materiał! Dalej chłopaki szukajcie mocniej! Głębiej! Szybciej!

Noki wstrzymała oddech, słysząc odgłosy i pokrzykiwania pracy wielu ludzi. Oparła się plecami o ścianę w załomie, tak, że nikt jeszcze nie był w stanie jej dojrzeć. Wysunęła się, jak mogła najdalej, ale niczego nie zauważyła. Poza masą krzątających się osób. Zła wsunęła się z powrotem. Zmontowała naprędce lusterko, wysuwając je zza krawędzi skały, lecz i tym razem nie spostrzegła obiektu, którego szukała.

- Szlag by to.... - syknęła, cofając swój wynalazek. Zagryzła wargę zamyśliwszy się. Musiała wiedzieć czy jest pośród nich. Musiała go dopaść i ukatrupić. Musiała się zemścić za to, że poróżnił ją z bratem. Odpłacić, za stracony rok. Za łzy wylane w poduszkę w nocy. Musiała wpakować mu kulkę prosto między oczy. Przymknęła powieki przyjmując postać jednego z tutejszych bizonów. Szybko i zręcznie wtopiła się w tłum jej podobnych. Zaczęła przechadzać się wraz ze stadem, zerkając dyskretnie w poszukiwaniu Reseliana. Nagle spostrzegła go i zaczęła szukać bezpiecznej drogi w jego kierunku.

Umorusany od błota jegomość przeszukujący stertę kamienia szlachetnego zerwał się na równe nogi i migiem pojawił się u boku wyciszonego Reseliana. - Szefie! - podekscytowany znaleziskiem liczył na nagrodę i względy u swojego pracodawcy

 - Cśśśśśś... czujesz to? - Alchemik wykonał zamaszysty ruch ręką i zamarł w bezruchu patrząc się w dal - Klein powiedz mi zatrudniamy jakichś szamanów?

Zdezorientowany najemnik tylko wybełkotał - M-możliwe... jest nas dosyć sporo, możliwe... ktoś może

Reselian klepnął go w ramię - No pokaż co tam masz - Klein wręczył mu sferyczny kamień, który mienił się własnym światłem koloru szafiru. - Znalazłeś serce szmaragdu gratuluję - oddał kamień Kleinowi i uścisnął mu dłoń - Teraz idź i pokaż wszystkim czego szukamy, możesz nadzorować kto i gdzie ma szukać. No leć!

W tym czasie Noki znalazła się już tak blisko znienawidzonego alchemika, że słyszała niemal każde słowo, które ten wypowiada. Zadrżała.. na tyle na ile może zadrżeć kamienny bizon, słysząc, że ten zaczyna szukać szamanów pośród swoich. Szybko się jednak uspokoiła. "Jesteś bizonem Noki.. Jesteś kawałkiem kamienia, o imieniu Bizooon nie jesteś Nokomiis..." Szeptała sobie w duchu. Gdy uradowany znaleziskiem "górnik od brudnej roboty" Alchemika oddalił się, ona była już na tyle blisko, by móc przeprowadzić swoją samobójczą akcję. Dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, jak bardzo niedopracowany był jej plan.. właściwie składał się z jednego punktu:

1. ZABIĆ Reseliana

... Który to należało niezwłocznie wykonać... Przybrała swoją postać. Wyglądała w tym momencie niczym, o ironio! Bogini zemsty... Jednak brak ciemnych skrzydeł nadrabiała bielą połyskującej w  świetle pochodni królewskiej zbroi. Rebis lśnił na przedramieniu, do obleczonego zaś w czerwoną poświatę tidala wpakowała już 5 kulek watera celując nim w głowę alchemika.

- Mam nadzieję, że mnie jeszcze pamiętasz golemi synu - warknęła wściekle, odbezpieczając broń i wypuszczając salwę. Nie miała czasu patrzeć jakie obrażenia zadała swojemu koszmarowi. Ważniejsza była w tym momencie skuteczna ucieczka. Przyjęła więc postać nietoperza, wiedząc, że ta forma jest wyjątkowo trudna do pochwycenia.

Stojąc tyłem do agresora Reselian wygiął rękę do nienaturalnej pozycji i sparował water canona używając wind blasta. Styczność zimnej wody z rozgrzanym powietrzem wywołała niewielkie tornado porywając przeciwnika wprost pod stopy atakowanego*. - Nieładnie tak atakować kogoś bez ostrzeżenia. - odwrócił się i przydepnął skrzydło nietoperza - Za grosz honoru, na prawdę - potrząsnął głową.

Dziewczyna krzyknęła, przyjmując na powrót swoją postać. Jej ręka, tkwiła pod butem alchemika, jednak ta na której był guard cylinder pozostała wolna. Długo się więc nie namyślając, uderzyła ostrzami tarczy, najmocniej jak potrafiła w najwrażliwszą część egzystencji każdego mężczyzny. Następnie lekko obróciła przedramię, tak, że wylot lufy niemal pieścił jego jądra. Jednak zamiast słodkiego pocałunku w jej wnętrzu czekała kolejna fala water cannona.

- Zrujnowałeś wszystko dla swojej parszywej uciechy draniu!!!! - krzyknęła wypuszczając kolejną salwę - Straciłam brata! Po raz kolejny!

- Do stu sukubów! - pomimo nieporęczności rebisa, zabolało. Jeszcze mocniej nadepnął na jej rękę, cylinder odkształcił się lekko pod naciskiem - Jakiej znowu uciechy? - powiedział niskim i cichym głosem, zagryzając zęby - przecież nic złego ci nie zrobiłem, a na twoje stosunki z "bratem" nie mam żadnego wpływu. - energicznym ruchem klepnął w zawór cylindra wycelowanego w klejnoty, z którego uszło całe ciśnienie, a woda powoli zaczęła wyciekać wprost na spodnie poszkodowanego.

Dziewczyna zacisnęła zęby z bólu, zastanawiając się jak długo wytrzymają jeszcze kości, na których stał alchemik. Łzy zakręciły się jej w oczach, jednak odzyskała ostrość widzenia, mrugając energicznie. Spróbowała wyszarpnąć rękę, ale ból okazał się zbyt nieznośny by próbować tego dalej. Podniosła głowę, spoglądając mu w oczy. Rude kosmyki opadły na jej czerwone z wściekłości policzki. Wolną dłoń znów przygotowała do ataku wręcz - Gdybyś mnie wtedy nie porwał, nic by się nie stało! Odpieprz się od mojego brata! Straciłam cały rok, myśląc, że go zamordowałeś! Czego ty w ogóle od niego chcesz? Znajdź sobie kogoś innego! Słyszałam co z nim robiłeś, jesteś zakałą dla prawdziwych alchemików - syknęła, rozglądając się jak wielu "obserwatorów" jest gotowych dołączyć, szukając jednocześnie jakiejś sensownej ucieczki

- Widzisz tych wszystkich najemników? Zetsu był jednym z nich, tak jak każdy zgodził się na warunki jakie postawiłem. - zwolnił uścisk i cofnął się o kilka kroków - Ja nic ci nie zrobiłem, to ci kretyni zaplanowali porwanie. Mieli za zadanie dostarczyć mi dopelgangera z mocami półboga i nie omawiałem z nimi szczegółów, więc nie miej pretensji do mnie, nie trzeba było stanowić oporu, poszło by łatwiej. - uśmiechał się - Teraz znów pewnie przyjdzie cię ratować, więc i tak dostanę czego chcę.

Gdy tylko zsunął się z jej ręki, natychmiast się poderwała.

- Możesz byc pewien, że nie... - warknęła, odpinając nienadający się do niczego cylinder. Nawet najmniejsze uszkodzenia fizyczne dyskwalifikują tę broń przez wzgląd na wysokie ciśnienia, jakimi operuje tego typu oręż. Poza tidalem pozostał jej jeszcze dagger, który ujęła w wolną dłoń - Zet zerwał ze mną kontakt. Właśnie dlatego, że Twoi chłopcy się mną zainteresowali. Ironia prawda? - Spojrzała na niego hardo - Byłam dla niego takim samym doświadczeniem jak on dla ciebie... obecnie, jak ty to ładnie nazwałeś? Zepsutym? - wyprostowała dłoń z rebisem, odgradzając siebie i Alchemika od reszty potężną barierą - ale wiedz, że przyszłam się zemścić

- Rozwydrzona dziewucha, atakuje bez ostrzeżenia, obwinia mnie o złe relacje z bratem a na koniec uderza w czuły punkt i ośmiesza. Zepsułaś mi humor i teraz to ja się zemszczę. - załadował cylinder i wypuścił w jej stronę skumulowaną energię elektryczną. Przy kontakcie ze zbroją alchemiczki shock spotęgował zadawane obrażenia.

Noki w ostatniej chwili zdołała uruchomić tarczę many. Z rozpaczą spostrzegła jak szybko straciła parę punktów HP. "Co to za skill?" - myślała gorączkowo - "podobny do shocka, ale działa na cel, na który jest rzucony.." Sypnęła mu piaskiem w oczy, mając nadzieję, że choć na chwilę go to zdezorientuje, wciąż obserwując swój pasek many. "niesamowite jaki to ma dmg!" Od razu załadowała kryształy wiatru, mając nadzieję, że jak sprężone powietrze pchnie go na ścianę, to choć na chwilę go ogłuszy. Pasek many niemal się wyzerował.

Reselian starał się uniknąć kuli piachu zmierzającej w jego stronę odchylając się do tyłu w stylu Neo z Matrixa - Aaaa! Moje plecy! - pocisk spudłował, a alchemik sztywno wylądował na ziemi - Dawno z nikim w ten sposób nie walczyłem - pomyślał - mam nadzieję, że przynajmniej mi się podnieść pomoże.

Serce dziewczyny biło mocniej, obserwując działanie shocka, jednak gdy pasek many zmniejszył się do zera, prąd jak nagle się pojawił tak samo nagle zniknął - "Ciekawe czy nalicza procentowo czy ilościowo.. a może ważny jest czas?" - pomyślała, zwalniając cyngiel. Sztorm wreszcie wyrwał się na zewnątrz z ciasnej komory cylindra, uderzając w Raseliana i z ogromną siłą pchając go wprost na ścianę. Jeden ruch głową by spojrzeć na stan bariery - "wytrzyma" - drugi by znów spojrzeć mu w oczy

- Zaczynasz się bać? - uśmiechnęła się, szykując frozena. Odetchnęła głębiej zdawszy sobie sprawę, że go zaskoczyła, wiedziała jednak, że wystarczy jeden błąd, by ten spryciarz odzyskał przewagę, a na to nie mogła mu pozwolić. Nigdy. Za to przez co przechodził Zet, za to jak torturował ją na pustyni, nie dając ani kropli wody, gdy błagała go o nią, za to, że Zet znów odszedł. - Zabiję Cię.. za wszystko co zrobiłeś do tej pory!- krzyknęła


W miejscu, gdzie uderzyć miał o ścianę alchemik, wyrosła bariera podobna do tej postawionej przez Noki. Sprawnym saltem Reselian wylądował na niej kilka metrów nad swoją ofiarą. - Nie dasz się zwieść marnym podstępom, całkiem silna jesteś. Cóż tego powinienem się spodziewać po byłym królewskim.... - uśmiech zniknął z jego twarzy i spojrzał na dziewczynę z pogardą i oburzeniem - Ale traktowanie mnie jak tłustej, brudnej plamy na wizerunku alchemików jest niewybaczalne! Jak myślisz kto stworzył pierwszego golema? Kto połączył magię i alchemię? Myślisz że hydra to wymysł tego twojego EF i królewskich? - przeładował oba cylindry i wymierzył w dół - Kradną moje pomysły i dają je takim amatorom jak ty. A teraz zobaczmy ile na prawdę jesteś warta - szaleńczy uśmiech powrócił na jego twarz. Odpalił oba na raz. Z jednego wystrzelił sporej wielkości Fireball zaś z drugiego wysnuła się zielona mgła.

Dziewczyna przyznac musiała, że ruch Reseliana zaskoczył ją.. Ba, nawet bardzo. Zasłoniła usta dłonią, starając się nie wdychać trujących oparów, odpaliła manashielda, by większa część obrażeń zadanych przez ognistą kulę rozbiła się właśnie o manę

- Jasny gwint.. - syknęła, żałując w tym momencie swojej bariery, która jedynie zawęziła jej pole do ucieczki. Wezwała Chmurka, by stanąć na szczycie płotu razem ze swym wrogiem, a jednocześnie by jego chłodna bryza przywróciła jej choć trochę sił witalnych. Wsunęła do tuby odpowiednie kryształy, by za pomocą shocka nie pozwolić Reselianowi na bliższy kontakt. Od razu korzystając z drugiego cylindra zaczęła uzupełniać braki swojego HP jego własnym, powoli zwiększając dystans między nimi. - Byłeś naprawdę największy pośród nas wszystkich. Mogłeś swój geniusz wykorzystać tak by przyczynić się dla Erinnu, Ty jednak wolałeś działać na jego zgubę TO jest niewybaczalne! - "I to co robiłeś z moim bratem" pomyślała

Na przeciwniku nie zrobiło to specjalnego wrażenia. Przeładował oba cylindry i spokojnie mierzył w iskrzący się cel. - Nie chce mi się dłużej z tobą bawić. - z niewiarygodną prędkością ice spear wystrzelił w stronę Nokomis i uwięził ją w masywnej bryle lodu. - Let it snow, let it snow, let it snow~ - Zszedł do niej i z drugiego cylindra wypuścił śnieżną chmurę. - Chłopaki! Upewnijcie się, że nie roztopi się do czasu przybycia kolejnych gości. - odwrócił się na pięcie i wrócił do obserwacji golema uwiezionego w klatce.

Właśnie miała przeładować broń, gdy spostrzegła co się szykuje, jednak było już za późno aby cokolwiek zrobić. Poczuła jak jej stopy zostają uwięzione w lodowatej bryle, która coraz szybciej pięła się w górę zamrażając kolejne partie ciała. Próbowała jeszcze przeładować fire'a aby zniwelowac różnicę temperatur, ale było już za późno. z wyrazem przerażenia na twarzy przemieniła się w lodowa figurę.


*Cheater. Reslian użył jakiegoś zmodyfikowanego wind blasta, gdyż w normalnych warunkach skill ten działa w taki sposób, że masy sprężonego powietrza, pod dużym ciśnieniem, zostają uwolnione z cylindra, i z  ogromną siłą wypchnięte w stronę przeciwnika, co SIŁĄ RZECZY musi odepchnąć go do tyłu! Prawdopodobnie TYLKO i WYŁĄCZNIE z TEGO powodu, Reselian wygrał tę JEDNĄ walkę <wyjaśnienie zamrożonej autorki>

Na zdjęciu wystąpili: 

elemental wave - Luka0000
Reselian - Zailen
Nokomiis - Nokomiis
wsparcie techniczne - Zetsu7

sobota, 21 lutego 2015

Kobiece problemy


W związku, ze ślubem mojego brata znów nieznacznie odbiegamy od głównego wątku... Jak ja lubię pisać fillery XD

***

-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - Biagała w jedną i drugą stronę, chaotycznie rozrzucając różnokolorowe ubrania po całym pokoju - W CO JA MAM SIE UBRAĆ!?!??!?!

Ronve siedział niewzruszony w kącie, spoglądając z politowaniem na rozczochraną dziewczynę. Jej zaróżowione policzki i błyszczące oczy dawały jasna oznakę "nie zbliżaj się do mnie, jestem wściekła. Nie odzywaj się nawet." Więc z uwagi na własne bezpieczeństwo milczał.

- No i czego sie nie odzywasz?! - krzyknęła na niego - Poradziłbyś coś,a nie tylko siedziesz i sie uśmiechasz! - Spirit natychmiast wziął głęboki oddech aby ukryć zmieszanie. Czyli znów popełnił błąd.. trzeba się było jednak odezwać..

- no cóż.... a może tę? - podniósł pierwszy z brzegu różowy fatałaszek

- Zwariowałeś? to zwykłe robe! Zet ostatnio mnie w tym widział... Koszmar.. stwierdził, że to szlafroczek.... - Ronve z uczuciem przerażenia wypuścił różową szmatkę z rąk, która w bezładzie klapnęła obok tysiąca innych. Myślał gorączkowo, co powinien teraz zrobić. pokazać coś innego, a może uciec? Jakoś nie potrafił się zdecydować, która opcja będzie właściwsza. w końcu jednak sama Noki wyciągnęła go z tej beznadziejnej sytuacji rozpoczynając narzekania dalej

- Przecież ja nic nie mam.. kompletnie nic.. żadnej sukienki, same mundury! Ronv.. czy ja w ogóle jestem kobietą? - spojrzała na niego smutno - Duch przełknął ciężką gulę, która nie wiedzieć czemu zaległa w jego gardle.

- EEEEEE.... - zaczął nieśmiało, aby nie było, że się znów nie odzywa - eeeeee... - modlił się by nagle spłynęło na niego natchnienie. JAKIEKOLWIEK - eeeee...... wiesz.. jesteś alchemikiem... - zaczął ostrożnie, badając grunt - Tu nie ma czasu na bale...... - skończył równie szybko, dumny ze swojej wypowiedzi. Której wkrótce jednak pożałował, gdyż Noki zamieniła się w fontannę łez.

- Właaaaaaaśnie o to chooooodziiii - zaniosła się szlochem - Zet się żeniiiiii, znooooooowuuuu... a naaaaaa mmnieeeeee niiiikt naweeeeeet nie spoooojrzyyyyy, boooo jesteeeeem alcheeeeemiiiikieeeeeem........ Niiiiiikt nieeeeee wiiiidziii weeee mnie koooooobiiieeeeeeeeetyyyyyyyyyy - rzuciła się na łóżko załamana. Ronve pobladł,  był niemal pewien, ze to jest TEN WŁAŚNIE MOMENT, żeby wiać. I że teraz to już nic go nie uratuje.. Jako, że jednak był związany z Nokomiis powiedzmy to kontraktem, wiedział, że zostawienie jej w tym momencie samej, tylko odwlecze burzę... a tak może uda mu się jeszcze cos ugrać. Usiadł koło niej (po tym jak udało mu sie odgruzowac z ubrań kawałek łóżka, na którym mógł przysiąść) i pogładził jej włosy.

- To na pewno nie tak Nokiś... - powiedział cicho, robiąc dłuższy odstęp. Dobra.. może i nie słuchała, ale przynajmniej nie przerywała. chyba, że właśnie myślała, którego cylindra użyć, by wyładować na nim swoją frustrację. - Nie powiedziałbym, że to wina twoich mundurów.... - zamknął oczy biorąc głęboki oddech - powiedziałbym raczej..... że to twoje nastawienie.... Wiesz.. chłopcy najzwyczajniej w świecie się ciebie boją - "a ja jestem tego najlepszym przykładem" dodał w myślach

- ŻE JAK!?!!??!?! - Zerwała się z łóżka niczym fryga, podrzucając wszystko co na nim było w powietrze. Łącznie ze spiritem. A nie.. on sam podskoczył, widząc co narobił... - BOJĄ SIĘ MNIE!??!?! M N I E ? !

- to nie tak... - zapiszczał duch, wiedząc, ze teraz jest już w nie lada tarapatach, i że jeżeli szybko czegoś nie wymyśli, to czeka go zagłada... a może i całego Tailteann, które miało nieszczęście wybudować się w miejscu, gdzie Noki miała swój dom. - jesteś niezależną dziewczynką i chłopcy moga mieć pewne oba....

- DZIEWCZYNKĄ !?!?!??!?!?!? - wrzasnęła alchemiczka. Duch tylko skulił się w sobie bardziej. - uważasz, mnie za dziecko?!!??!!??!

"Bogini, bogini, bogini.. uratuj moją duszę.. "- myślał spirit - "co ja teraz powinienem zrobić? Czego nie powiem jest gorzej. może w końcu znajdzie się ktoś kto ją utemperuje, a ja w spokoju będę mógł policzyć siwe włosy?!"

- Nie. Jestem. Dziewczynką! - Każde słowo akcentowała wyrzuceniem przez okno pluszowych: Leymoore'a, golema i kryształów lifedraina, które kiedyś dostała na urodziny od Yamakazu. - Nie jestem!

- nie jesteś.... - pisnął duch - nikt nawet, by o czymś tak okropnym nie pomyślał... - piszczał dalej

DziewczynA, usiadła spokojniejsza, z powrotem na łóżku, duch tylko odetchnął z nieśmiałym poczuciem ulgi

- może założę sukienkę Asuny? - zapytała spokojnie. Ronve wolał się nie odzywać. Jak się okazało miał rację, bo po chwili Noki kontynuowała konwersację ze sobą samą - Lu powiedział, że bardzo ładnie się w niej poruszam.... - Ron pokiwał głową - ale... przecież to taka zwyczajna codzienna sukienka.. nie mogę tak iść - Duch zaczął miarowo uderzać czołem w ścianę "wypuśćcie mnie!" jego umysł krzyczał.

- tylko, że ja nie mam innych sukienek... - posmutniała, chowając ubrania znów do szafy. Zawiesiła dłużej oko na starym różowym alchemist-in-training. z westchnieniem włożyła go pośród inne mundury. Po chwili dołączył tam royal knight armor. - ten jest ładny.. ale nie dość, że to zbroja, to jeszcze Zet tak bardzo jej nie lubi....  - Ronve drapał pazurami w okno, mając nadzieję, że się otworzy. - może pożyczyć od Yamakazu ubranie krówki? tak słodko w nim wyglądam... - Duch, zatrzymał się w pół szarpnięcia, gdyż mocował się z klamką okna. - Niee.... Brat mnie zabije, że ośmieszam mu poważną uroczystość... - Ronv zaczął szarpać się dalej. Gdy schowała już niemal wszystko, potknęła się o buty cressidy. Szybko wyłowiła pozostałą część setu. Przyjrzała się jej krytycznie, wygładając drobne fałdki na czerwonym materiale munduru. - Dziewczynka chyba znów przyjdzie w pełnym umundurowaniu - Westchnęła, podchodząc do lustra, przykładając do siebie ciuch. Pokręciła się trochę, przyjmując różnorakie pozy, na końcu pokazując sobie samej język. Rzuciła ubranie na łóżko, rzucając się obok niego

- Ronv? - spytała nieśmiało

- hm?

- uważasz, że jestem irytująca?

.... i znów zaczęło się wszystko od początku...



czwartek, 19 lutego 2015

Przygotowania



Po wręczeniu zawiniątka Zetowi, mag odwrócił się do niego plecami - musimy działać. Tylko tym razem nie możemy stanąć na przeciw niego bez planu. Musimy przynajmniej znaleźć sposób na tego jego golema. Nie dość, że został stworzony z materiału odpornego na większość obrażeń, to jeszcze pokrył go powłoką ochronną nieznanego mi pochodzenia. Nie bardzo mam więc możliwość, aby zerwać połączenie między nim a tą kupą gruzu przy pomocy magii.... Zakładając że serce jest... - kontynuował mamrocząc do siebie pod nosem przed dobrą chwilę - ehh.. coś wymyślę. Ale chcę usłyszeć twoje zdanie - tu zwrócił się ponownie twarzą do przyjaciela.

- Tak, mam plan, ale nie będziemy się spieszyć ani skradać, po prostu wyjdziemy mu na przeciw. O golema się nie martw nie zdąży go nawet przyzwać. -Zetsu  wręczył magowi dream catcher - Wiesz do czego służy prawda? Jednak nie wiesz na jakiej zasadzie działa. Otóż szamani zapożyczyli tę sztuczkę od doppelgangerów i nieco ją ulepszyli, normalnie nie mogę się przemieniać w zwierzęta. Mniejsza o to - machnął ręką - chodzi o sam sposób użycia. Co jest potrzebne do przemiany? Energia duchowa zwierzęcia, po upolowaniu gromadzi się ona w tej pułapce, później można ją w dowolnym momencie przywołać zmieniając swoją formę. Tak samo działam ja, z pewnym wyjątkiem, wystarczy że dokładnie przyjrzę się osobie ,w którą chcę się przemienić. Jest jeszcze jedna rzecz, do której już nie tylko dopplery, mają dostęp. Tworzenie klonów. podobnie jak z przemianą wykorzystuje się energie duchową zwierzęcia, fomora, upiora.... - przerwał na chwilę, by zastanowić się czy wszystko do tej pory mag zrozumiał i czy warto zdradzać mu dalsze informacje - Widzisz... te klony szybko znikają, są słabe i łatwe do rozpoznania, ale dopellganger może stworzyć "prawdziwego klona" taką drugą wersję samego siebie, jednakże... - westchnął głęboko - potrzebuje do tego duszy człowieka. I tu pojawia się moje pytanie, czy jesteś w stanie pomóc mi stworzyć takiego klona?

Elf rozszerzył oczy w zdziwieniu, po czym zaczął się śmiać - hahahaha! Ten plan jest tak debilny, że aż zadziała! - po chwili otarł łzy śmiechu - ehh dusza człowieka powiadasz... - podszedł bliżej i ściszył głos - wiesz że w formie półboga zbieram dusze dość często. Jednak nie wiem czy wśród nich znajduje się ludzka. Na pewno są zastępy fomorów i trochę zwierząt..... MUSI być ludzka? - spytał, po czym wymamrotał jakieś krótkie zaklęcie, jego palec zabłysnął lekkim błękitem, którym zaczął bazgrać coś w powietrzu.

- Jestem człowiekiem uwięzionym w ciele fomora, w przeciwieństwie do innych dopelgangerów. Wiąże się z tym pewna historia, ale nie mamy teraz na to czasu - bacznie obserwował znaki kreślone przez maga w powietrzu - Nie mogę stworzyć prawdziwego klona bez odpowiedniego materiału. Dusza to wizytówka każdego z nas, Reselian od razu poznałby tego fałszywego. - pochylił głowę, wertując cały plan w głowie - Chwila! Które bóstwo nadało ci moce i za co?!

Twarz elfa pokrył drwiący uśmiech - a kto kiedykolwiek powiedział, że ktoś mi coś dał hmm~ ? - odgarnął ręką włosy z czoła - to nie jest istotne w tej chwili. to, co JEST istotne to to, że posiadam częściowe moce Morrighan i Cichola. Choć używam ich tylko w ostateczności - dokończył pisać wiadomość i pstryknął ją palcem. Ta rozpłynęła się w powietrzu - dobra, to mamy z głowy.. - podrapał się po brodzie - czyli ludzka dusza, tak? Jakieś pomysły skąd ją wziąć?

- Najprościej byłoby kogoś zabić - powiedział spokojnym i bezwzględnym tonem - tak daleko posunąć się jednak nie mogę. Szczerze, sądziłem że ty mi w tym pomożesz, znajdziesz jakiś substytut, coś o tej samej "wadze" - wyciągnął palec i zaczął zataczać małe kółka w miejscu gdzie niedawno widniały znaki tworzone przez maga - Co to właściwie było?

- Hmm? Oh, kontaktowałem się tylko z kimś. Rodzaj wiadomości na odległość - podniósł rękę - działa to mniej więcej tak - wybazgrolił parę liter i pstryknął je znowu. W tym momencie w głowie zeta pojawił się cichy głos mówiący spokojnie "loli za tobą". - Zamiennik ludzkiej duszy... - zamknął oczy i skupił się na otaczającej go manie - ..... tak skoncentrowana energia duchowa....połączenie między umysłem a ciałem....... Oh. Myślę że da rade coś załatwić. Ale mogą pojawić sie pewne skutki uboczne.

łucznik wiedział, że głos w jego głowie nie mówi prawdy. Mimo tego odruchowo odwrócił się, tylko po to aby się rozczarować i postawić w żenującej sytuacji. - Dla mnie koszta nie mają znaczenia - powiedział, odwracając się powoli z powrotem - przejdź do rzeczy, nie mamy całego dnia.

 A no widzisz... - zachichotał Mag, widząc reakcje Zeta - dusze generalnie nie różnią się standardową budową między rasami. Jednak problemem jest kompatybilność. Umysłowa. Wsadź na siłę duszę elfa do ciała giganta, to nie będzie w stanie się poruszać poprawnie. Oczywiście ta technika klonów o której mówisz działa z każdym rodzajem duszy, ponieważ każdej z nich... a raczej samemu ciału dajesz krótkie i proste polecenie. Nie mają czasu zacząć myśleć na własną rękę. Tutaj będzie inaczej. Utrzymanie kontroli nad tym wydaje sie niemożliwe w sposób, by ktoś klasy Reseliana nie zauważył na pierwszy rzut oka, że to podróba. Chyba że jako doppelganger posiadasz wyjątkową zdolność kontroli nad takimi istotami, hm? - spojrzał mu prosto w oczy - klon będzie miał własną wolę. Zależną od duszy, którą wybierzemy. I zanim zapytasz, nie, nie próbowałem tego sam. Jednak te fragmenty memory tower o których ci opowiadałem miały w sobie informacje na ten temat. Sporo zakazanej wiedzy w nich było~ - wyciągnął przed siebie obydwie ręce, i w każdej z nich pojawiły się czarne kulki światła - Mogę... "posklejać" części dusz innych istot tak, aby cała pasowała do ludzkiej - złączył obydwie dłonie w wirującym ruchu, czego efektem była fuzja kulek. Wytwór zaczął delikatnie pulsować, oraz wypuścił mały kłębek dymu który rozpłynął sie w powietrzu - Ale klon będzie się zachowywał nieprzewidywalnie. Widzisz, jak ze spokojnej kulki, zmieniło sie w lekko wibrujący owal? Nadaje mu kształt po mojemu, ale staje się mniej stabilne. Wszystko przez to że łącząc je, pewne cechy się nie tolerują, ba... nawet anihilują się wzajemnie.

- Nie wiem jak będzie, nigdy nie tworzyłem klona z takiej mieszanki ale już samo to że będzie stał obok i sprawiał wrażenie że to ja daje nam przewagę. - burknął Łucznik - Ja będę wtedy pod inną postacią, a to już nie jest możliwe do wykrycia.

- Ahh~ będzie zabawnie - Zailen zgniótł kulkę, która w całości zmieniła się w kłębek dymu i zniknęła - czyli co? Lecimy! Tylko muszę na dosłownie 2 min gdzieś wpaść, coś zabrać.

Włamanie

 Powracamy do poprzedniego wątku :) jakby kto zapomniał, poprzedni wątek tu:


Notka jak zawsze dzięki uprzejmości Zetsu7 i Zailena. Postanowiłam podzielić ją na mniejsze party, po pierwsze, żebyście nie musieli tak długo czekać, a po drugie dla Waszej wygody czytania... Ostatni komentarz:

 "Boże.. co za ściana tekstu"

przekonał mnie że tak będzie lepiej ;P. nie chce spoilerować, więc powiem tylko, że wkrótce dołączy ktoś jeszcze... Tak więc czekajcie ^^
  • Z informacji odautorskich.. dodawanie komentarzy było niemożliwe dla niezarejestrowanych czytelników, jednakże teraz uległo to zmianie, tak więc zapraszam do komentowania. Może w końcu ktoś się odważy ;P 
  • Jeśli zaś ktoś ma pomysł na siebie, bądź chce dołączyć do pisarskiego teamu zapraszam na mail, który gdzieś tu jest podany (nokomiis.mabinogi@gmail.com) albo bezpośrednio w grze, Alexina Nokomiis :)



***

Skończyła pakować ostatnie kryształy. Na wszelki wypadek sprawdziła jeszcze wszystko dwukrotnie. Uśmiechnęła się do własnych myśli,zamykając torbę. Wezwała swojego konia i pomknęła do Dunbarton. Postanowiła zrobić to, wiedząc,że Zailen jeszcze nie wrócił. Chciała zdobyć informację na temat Raseliana i zniszczyć go tak jak on zniszczył jej udane spokojne życie. Zagryzła wargi przypominając sobie o utracie brata i przyjaciela. Zdradzili ją..obydwoje... A teraz Alchemik zapłaci za to.. zapłaci za wszystko.

Zatrzymała konia z dala od szkoły. Podkradła się do drzwi. Na szczęście nie było nikogo. Ruszyła więc do głównych komnat Zailena. Nagle usłyszała czyjeś kroki na korytarzu... Schowała się w cieniu jednej z rzeźb, mag przeszedł dalej niczego nie zauważywszy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, wysuwając się cicho, podjęła marsz. Odetchnęła głębiej sprawdzając czy cylinder jest naładowany. Bała się, że może spotkać kogoś jeszcze, i że niekoniecznie tak łatwo niebezpieczeństwo dałoby się zażegnać.

Od gabinetu dyrektora dzieliło ją zaledwie kilka metrów, gdy zza załomu muru wyłonił się Stewart

- Witaj Nok... - Nie zdążył się nawet zdziwić, gdy dziewczyna przyskoczyła do niego, zwalniając cyngiel. Chłód frozen blasta omiótł ciało maga, który momentalnie przemienił się w bryłkę lodu. Z trudem przesunęła go w mniej widoczne miejsce. Miała kilka minut nim Stew się ocuci.Wiedziała, że musi działać szybko. Alchemiczka ostatnie metry dzielące ją od drzwi minęła w biegu. Drzwi jednak były zamknięte...Heat buster poradził sobie z nimi pozbywając się szybko kłopotu. Przywarowała czekając czy przypadkiem nikogo nie zaalarmował hałas. Nikt się jednak na szczęście nie pojawił, więc zajęła się poszukiwaniami. Zbędne książki i notatki spadały z półek.Nie miała czasu układać ich ani sprzątać. Tu liczyły się sekundy. W biurku też nie znalazła nic interesującego. Jednak bardziej zainteresowała ją szkatułka stojąca na jego blacie. Ta była zamknięta... Noki załadowała frozena raz jeszcze, kierując strumień lodu na zamek. Po czym jednym wprawnym ruchem zerwała go, otwierając szkatułę. Uśmiechnęła się do siebie wertując pisma... Znalazła trop, po który przybyła. Otwarła okno wzywając Ametysta i szybko ulotniła się w stronę północnych gór

***

- Somewhere over the rainbow - donośny baryton rozbrzmiewał w jaskini znajdującej się na północny-wschód od Vales. Wysoki mężczyzna w średnim wieku, lekkim krokiem szedł w stronę windy prowadzącej na niższe poziomy kopalni. - Way up high - W międzyczasie odbezpieczył i naładował jeden z cylindrów.

- Stój. Bez pozwolenia nie wpuszczę cię na dół. - tymi słowami gigant strzegący windy zatrzymał przybysza.

 - Dzień dobry. Ehh młodzież w tych czasach nie ma za grosz szacunku do starszych. - odchrząknął przybyły i kontynuował - A może po prostu wpuścisz mnie tam, ja zrobię swoje i wszyscy będą zadowoleni? - Strażnik zastanawiał się przez moment nad lekkomyślnością przybysza i zaprzeczył

- Nie wiem o czym bredzisz starcze, bez pozwolenia nie wpuszczam, takie rozkazy. - po dłuższym kontakcie wzrokowym "starzec" zachichotał a wraz z nim zdezorientowany gigant

- And the dreams that you dreamed off - słychać było dźwięk cyngla oraz cichy szum ulatniającego się gazu. Wszyscy obecni w jaskini padli bez życia na ziemię. - No chłopaki pozbądźcie się ciał, reszta niech zniesie sprzęt na najniższy poziom. - podszedł do giganta, z którym niedawno rozmawiał, trącił go czubkiem buta i uważnie mu się przyjrzał - Once in a lullaby

***

Noki wraz ze smokiem, wylądowali u podnóża góry. Dziewczyna musiała zmrużyć oczy, gdyż biel śniegu oślepiała nienawykłe do tego widoku oczy. Przystanęła, czekając aż wzrok jej się przyzwyczai, jednocześnie nasłuchując. O ile zwykle słychać było donośny śmiech znudzonych służbą gwardzistów, o tyle teraz jedynie wiatr świszczał spomiędzy skał.

- Dziwne- Mruknęła, gestem dłoni odwołując smoka. Odetchnęła głębiej lodowatym powietrzem, jeszcze raz sprawdzając czy na pewno niczego nie zapomniała i udała się w stronę wejścia. Jakież było jej zdziwienie, gdy nie zobaczyła nikogo kto strzegł bramy. Im bardziej zaś się zagłębiała, tym jej zdziwienie było większe... Wewnątrz jedyne co ją przywitało, to echo topiącego się śniegu. - co do chol...? - szepnęła, patrząc na porozrzucane narzędzia. - czyżbym trafiła?

Porównując sytuację z zapiskami Zailena, jak również ze wspomnieniem Zeta, że poprzednie starcie rozgorzało w sercu Shyllien, postanowiła zacząć poszukiwania tego kundla od samego dna, i najwyżej kierować się w coraz wyższe partie. Już już miała wezwać windę, by szybko się tam znaleźć, jednak poniechała tego zamiaru, przypomniawszy sobie jak bardzo skrzypi to ustrojstwo. Zdecydowała, że bezpieczniej będzie udać się tunelem, wyrytym w twardej skale przez gigantów. Jak pomyślała, tak też zrobiła, szła tak dłuższą chwilę, jednak im bliżej dna była tym ciszej i ostrożniej się poruszała. Serce biło jej coraz szybciej, proporcjonalnie do zbliżającego się wylotu tunelu....




środa, 18 lutego 2015

Przebudzenie



Nie wiem czy już wiecie.... 

Ale ONI się przebudzili....

Mam nadzieję, że i Wy dołączycie

ze swojej strony zapraszam serdecznie 

pod niżej podany adres:




Jest to pierwsza i jedyna polska strona poświęcona grze Mabinogi. 
Tworzona z pasją i przez pasjonatów :D
Śmiem twierdzić, że dzięki niej poznacie większość polskich graczy, dowiecie się o eventach, przerwach technicznych i wszystkim co dzieje się w świecie Erinn. 
To tu możecie liczyć na pomoc zarówno w questach, jak i w fabule. 
Z całego serca polecam zapoznanie się z tą stroną, gdyż to właśnie od niej rozpoczęła się moja przygoda w tej grze, która nie zapeszając trwa do dzisiaj :)

6 lat prawie.. ależ to szmat czasu O_o

niedziela, 15 lutego 2015

Nelya






Dziś opowiadanie sprzed czasów... dawno odkopane i napisane wspólnie z Nelyą :)  Dzięki niej tylko przetrwało, gdyż dokumenty mojego kompa spłonęły. Opowiadanie z czasów pierwszego powrotu, mniej więcej powinno znaleźć się po tej notce:



Dunbarton. Jeden z pierwszych słonecznych dni, od kiedy opuściła SR. Spacerowała gwarnymi uliczkami, obserwując obecną modę. Jak zwykle zmieniła się o 180% teraz nawet hebon już się nie nosiło. Dwoje dziesięciolatków przemknęło jej pod nogami, bawiąc się w berka, odruchowo stanęła w pozycji obronnej dopiero po chwili uświadamiając sobie, że to nie jest już TA strona...
Nagle jej uwagę przykuła drobna postać, wybierająca warzywa ze straganu. Noki stała tak chwilę obserwując postać, gdy jednak ta ruszyła dalej, postanowiła podejść:

- N-nelya?- Alchemiczka rzuciła się biegiem za dziewczyną wyglądającą jak jej przyjaciółka, widząc, że tamta przyspieszyła kroku.

-H-hai?-Zaskoczona Nel odwróciła się na dźwięk swojego imienia- N-N-NOKI-SAN!? To naprawdę ty? - Uśmiech zawitał na jej twarzy.

- Tak... Nel, wróciłam! - z trudem łapała oddech po dość wyczerpującym biegu

- Noki-san! Witaj z powrotem!- Rozradowana Nel rzuciła się wyściskać dawno niewidzianego Royala.

- Udało mi się w końcu namówić Lennoxa, żeby wypuścił mnie z Shadow Realmu - uśmiechnęła się szeroko. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek jeszcze żyje tutaj po tak długim czasie - szczebiotała wesoło. Uśmiech jednak po chwili zgasł na jej twarzy. Spojrzała gdzieś w bok.

-Nic ci nie jest? Wszystko w porządku między tobą a Zetem? Między tobą... a resztą świata?-Zapytała zatroskana Nel,  cofając się na odległość ramienia, żeby zbadać przyjaciółkę

Alchemiczka skinęła głową- tak... Z Zetem widziałam się chwilę, co zaś do reszty... Wiesz jak to jest... - skrzywiła się nieco -  Wróciłam pod rozkazy Adrasty. Opowiadaj lepiej co tutaj się działo. - usiłowała zbagatelizować zmartwienia przyjaciółki. Na co Nel uśmiechnęła się szeroko

- Całe szczęście. - Zarumieniła się  do własnych myśli- Erm... Z najważniejszych rzeczy...to chyba będzie... - jej głos stał się cichszy i jakby miększy. Noki była tylko bardziej zdziwiona zachowaniem dziewczyny - z najważniejszych to ślub...Zetsu...i mój...- Twarz Nel pokryła się szkarłatem. Noki tylko się roześmiała widząc jej zdenerwowanie. Objęła ją mocno.

- Słyszałam, Zet puszy się okrutnie- Uśmiechnęła się.-gratulacje.

- Ach...um...dziękuję...-Nelya powoli odwzajemniła uśmiech.-nie bylo cię, ile, pół roku?

Alchemiczka skinęła głową- tak... całe pół roku...patrolowania brzegow... - skrzywiła się ostentacyjnie, jakby dając do zrozumienia, jak bardzo nużyła ja ta praca, choc każdy kto ją poznał, wiedział doskonale, że całe życie i czas poświęciłaby alchemii i zapewnieniu bezpieczeństwa zarówno tej jak i tamtej stronie

Nel mrugnęła porozumiewawczo

- Brzegów? SR?

- tak..  - westchnęła

- Ab Neagh - zmartwiła się - czy coś...niepokoi...SR? - Spytała niepewnie, nie wiedząc na ile może sobie pozwolić

-Nie wiem... - Alchemiczka zamyśliła się -  Jest niespokojnie...czuję, że może to mieć związek z operacją prowadzoną przez ekspedycję, ale nic dokładniej  nie wiem... Odesłali mnie z Królewskich...pojawili się lepsi - Wzruszyła ramionami, udając, że nic ją to nie obchodzi

-Noki-san...- Nel ze współczuciem objęła przyjaciółkę- mam nadzieję, że szybko zrozumieją i naprawią ten błąd

Dziewczyna położyła jej głowę na ramieniu:

- tak czasem bywa...wiesz... Ja dość niedawno param się alchemią...a są podobno Asowie...

- aach oni...- Nel przewróciła oczyma - w kuchni tez ich mamy - stłumiła parsknięcie- geniusze kuchni, gotujący dla szwadronów, a nie potrafiący zagotować nawet jajka... Noki-san, nieważne jacy są,  ty kochasz alchemię, dlatego możesz być od nich lepsza

- słyszałam, że są ponad Milletianczykami... Ale nie spotkałam jeszcze żadnego od powrotu... To jacyś potomkowie Partholonow? - oparła się wygodniej na ramieniu przyjaciółki. Nel wzruszyła ramionami bezradnie:

-Nie jestem pewna...to prawda, uczą się szybciej od nas Milletian i mają lepsze umiejętności...ale nie słyszałam o niczym, czego nie zastąpiłby może dłuższy i wymagający więcej cierpliwości, ale w gruncie rzeczy zwykły trening. Co do ich niespotkania - uśmiecha się delikatnie - mieliśmy wizyty dwojga małych specjalistów od ukrywania się ze Wschodu...


- specjalistów? - Noki spojrzała na Nel zaskoczona - o czym ty mówisz?

-cóż... Dwoje niemalże dzieci, pragnących zostać czymś, co same nazywają 'ninja', pokazały kilka sztuczek ze swojego Kraju Milletianom...i nie tylko -dodała po namyśle- Asowie opanowywali też ich techniki.

- ninja...-zmarszczyła brwi, usiłując  sobie przypomnieć gdzie już o tym słyszała-wierzysz, że coś takiego istnieje? Nieznane nam techniki, inne obce kraje?

 - Hm...-Nel zastanowiła się - Mam wrażenie, że słyszałam o tym ale...nie...tutaj.- dokończyła kulawo, niepewna, czy mówienie o, dziurawych, ale jednak wspomnieniach sprzed życia Milletian jest rozsądne.

- w porządku... - zakończyła alchemiczka polubownie nie chcąc za bardzo naciskać na dziewczynę

-w każdym razie... - Nel nie zrozumiała chyba jednak tego gestu, kontynuując myśl - Słowo związane z sekretem albo tajemnica...tak, to chyba to.- dokończyła, czując lekki ból.

- czytałam kiedyś o nich...ale...to chyba były jakieś bajki  -uśmiechnęła się - myślałam kiedyś aby na poważnie zająć się gotowaniem - spróbowała powtórnie zejść z niewygodnego dla Nel tematu - jakbym się zdecydowała eksperymentować na bracie, pomogłabyś mi?

- Chcesz upiec brata?- Nel udała zdziwienie i uśmiechnęła się - nie sądzę żeby było tak źle, żebyś potrzebowała pomocy z Zetem. Jednak jeśli stanie się to konieczne, wstąpię do akcji. - zasalutowała jej wysuwając koniuszek języka

-Jaa? - Noki odsunęła się nieco, przestraszona, ze mogłaby obrazić żonę Zeta- Skądże znowu! Nie śmiałabym... Ja... Po prostu czasem chciałabym mu zrobić coś więcej niż nudna kanapka z serem...- burknęła - a, jak wiesz jestem wojownikiem, a nie jak on to nazywa "prawdziwą kobietą" to znaczy... Nie pomyśl sobie że...- zarumieniła się przestraszona - nieważne, przepraszam... źle się wyraziłam - zasłoniła łapkami usta, przerażone oczy wlepiając w przyjaciółkę

-Noki-san...- Nelya parsknęła śmiechem- żartowałam z tym pieczeniem i spokojnie, nie masz za co przepraszać, sama wiem, że nie jestem idealnym partnerem do Dungeonów....ojejku, dawno się tak nie uśmiałam ale twoja twarz...wybacz... - otarła mokre od łez wesołości oczy. Noki zaś zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, żeby nie powiedzieć Wiśniowa. "Dobrze że Zeta tu nie ma, zabiłby mnie, wskrzesił i zabił ponownie" pomyślała

- Nie... To wcale nie tak!...ja uwielbiam z tobą schodzić do podz... Jesteś wspaniałą wojowniczką!

-Proszę, nie obraź się - Nel położyła jej dłoń na ramieniu -  ale jesteś znacznie gorszym kłamcą,niż byłaś wcześniej...

Noki tylko westchnęła, chowając się w sobie

-bo ilekroć usiłowałam kłamać dostawałam po uszach od Zeta - uśmiechnęła się - w takich warunkach nie jest łatwo nabrać praktyki. - Zamilkła na chwilę - Zet bardzo wyewoluował przez te pół roku...moja misja sprawiła zaś, że ja pozostałam w miejscu. Czasem się zastanawiam, czy nie tego chciał Lennox.

- Noki-san, nie martw się tak o mnie, jak powiedziałam, nie ma niczego, czego porządny trening nie mógłby naprawić. Tu nie chodzi nawet o moje...problemy zdrowotne, ja po prostu nie mam dość umiejętności, by dorównać tobie lub Zetowi, ale - uśmiechnęła się szczerze - ponieważ użyczacie mi swojej siły, zamierzam dać z siebie wszystko i kiedyś wam dorównać.

- Nel! Ale ty jesteś nam równa! Kiedy ty zrozumiesz, ze siła płynie z drużyny! To podstawa Alchemii! Siła drużyny jest siłą jej składniowych. - spojrzała na nią z wyrzutem oburzenia, po chwili jednak złagodniała. - Pamiętaj o tym co kiedyś ci przyrzekłam... - wskazała na amulet błyszczący na piersi Nel

czwartek, 5 lutego 2015

Rebis Guard

 Opko powstało jako tzw zapychacz, pomiędzy głównym wątkiem, celem rozruszania pióra, czasem będą takie dziwne pętle czasowe, ale mam nadzieję, nie będzie to Wam przeszkadzać ;P Gdy coś się dzieje, to piszę, a że mój rebis <cylinder obronny, nie do zdobycia w dzisiejszych czasach>  został zniszczony, czyt zdezintegrowany... (to naprawdę ważne wydarzenie w życiu każdego alchemika), musiałam o tym wspomnieć zwłaszcza, że dzięki niejakiemu Luka0000 (wybacz, że nie odmieniam, ale po to by wszyscy byli  w stanie Cię zlokalizowac i podziękować w moim imieniu raz jeszcze XD) nie pozostałam bezbronna. Tu krótka opowieść o tym jak to się stało. BTW Luk, mam nadzieję, że moja interpretacja Twojej postaci jest trafna, jeśli nie poproszę o informacje co zmienić a będzie korekta, PS jeszce raz dziękuję. No i podziękowania dla Zeta za oprawę graficzną listu.

____________________________________________


Obracałam w dłoniach kopertę, zastanawiając się co powinnam zrobić... Otwierać? Spojrzałam jeszcze raz na nadawcę:

Regiment Królewskich Alchemików. i osobisty bazgroł Lennoxa. Oficjalne pismo, żeby pozbawić mnie ostatków tego, co pozostało mi po tytule Royala. Z niechęcią złamałam jednak pieczęcie:



Że jak!??!?! Mundur rozumiem, odznakę rozumiem, nawet glejt przełknę, ale... jak mogę im oddać mojego rebisa? Co oni myślą, że bronić się będę używając czego? Najlepsza broń, dla nich, najlepsze wejściówki dla nich, tylko ludzi najlepszych  wywalają na zbity łeb! Nawet nie wiem kiedy byłam już u Eabhy, ale on miał tylko jednego guarda. Masakra jakaś.. produkują wersje toporne ciężkie jak nie wiem. Co tam, to dla zwykłych alchów, a niech sobie giną tam w SR, po co się pchali, nie? Albo super lekkie, wytrzymałe, niezawodne, z najlżejszego ale wytrzymującego najwyższe ciśnienia metalu rebisy. NASA cholerne! (Najlepsi Arcyrewelacyjni Superwyskillowani Alchemicy <----- dopisek autorki) Nie można ich udostępnić dla szerszego grona odbiorców?  Mniej ludzi będzie ginąć bez sensu, mniej będzie wypadków z przeciążeniem, bezpieczniejsza będzie Druga Strona, ale nie! Po co?! Szlag by to trafił...

Godzina piętnasta. Tara. Zapukałam do recepcji. Jak zawsze tylko - WEJŚĆ! 

Weszłam.

- wezwana Nokomi... - Sinead nawet nie podniosła wzroku znad listy

- Sin.. ja cię błagam.. - jęknęłam, bo przecież znamy się już lata - po co ta cała zabawa?

- Wybacz Nok... Ale tyle jest dziś zwolnień, że działam jak automat - Posmutniała - od kiedy pojawiły się Asy niewielu zostaje

- A DanteSparda? - spytałam cicho, przecież jego nie mogli usunąć, Sin tylko się uśmiechnęła

- Dante dostał własnie awans

- A Luk?

- Zostaje, pracuje nad lepszym wykorzystaniem nowych technologii, niedawno odkrytego wyładowania falowego i zakrzywienia czasu przy lepszym wykorzystaniu posiadanej materii

A jeszcze to.. Pomyślałam smutno. Odkryto nowe możliwości wykorzystania sił jakie daje komplementarne użycie dwóch cylindrów. Nawet nie zdążyłam się temu przyjrzeć, a teraz ta wiedza zostanie za zamkniętymi drzwiami Królewskiej Gwardii.. Trudno! Metodą prób i błędów sama do tego dojdę! Jest wiele miejsc w Shadow Realmie, gdzie nikt się nie zapuszcza. Do tego mam masę czasu na ćwiczenia. Tylko jak to zrobić bez możliwości jakie daje rebis?

- Powiedz jak się czujesz? - Spytała z troską. Wzruszyłam tylko ramionami

- Normalnie... Jak pies wyrzucony za karę, bo za młody jest jeszcze, wygląda jak szczeniak, więc trzeba zastąpić do rottweilerem. Niech się bawi gumowymi piłkami a nie zachciewa mu się dołączać do policji. Siiiiiiinnnn!!!!!!!!!! Tak nie powinno być!!!!!!!!!!! - zaczęłam płakać jej w ramię oddając kolejne części wyposażenia.

- Bez obaw Noki.. jeszcze pokażesz na co Cię stać... Przecież dzięki Tobie udało się wyciągnąć Taro Alchemika...

- Który od pół roku się nie odzywaaaaaaaaaaaa, a moje osiągnięcia zostały zatuszowane i wepchnięte jako TINA (Tajne I Nieistotne Akta) Mooojaaaaa kaaarieeeeeeraaaa jest zruuuuujnooooowaaaana..... 

- a Emain Macha? Upadek Lorda i Pierwszej Sekretarz?

- Myślisz, że ktokolwiek jeszcze o tym pamięta? - spojrzałam na nią - Wspomina się jedynie ciastka jakie podawano po procesie, tej tam.. jak jej było? - prychnęłam z ironią

- a biblioteka?

- to Demm.. ja byłam tam powiedzmy rekreacyjnie...

- A zejścia do SR?

- Sin.. ja Cię proszę... a który alchemik tam nie był? Teraz to nawet wycieczki tam organizują w bezpieczniejsze rejony!

- Przykro mi Noki.. ale ja wierzę w Ciebie... 

Dzięki Sin - Westchnęłam wychodząc.



Wysłałam sowę, aby pozalić się ze swojej sytuacji Luce. Dostałam krótką notkę:

"Czekaj cierpliwie. Odezwę się"

Super.. po prostu super! Pewnie sam siedzi gdzieś teraz sącząc piwo z kumplami z RA. po prostu Zaje.....fajnie! (nie ja nie jestem zazdrosna, ja jestem....
                                                                                    ....
                                                                                    ....
                                                                                     ... no dobra jestem zazdrosna  
                                                                                         I CO Z TEGO?!



Odezwał się  wieczorem. Poprosił, abyśmy spotkali się nad Ab Neagh po Drugiej stronie przy płocie, pod drzewem z żółtymi ćpunkami (ćpunką alchemicy nazywają jagody rosnące po drugiej stronie, pozwalają widzieć więcej, jednocześnie sprawiając, że żołądek jest w stanie znieść mniej. Obraz rzeczywisty staje się mętny, zaś wyostrzają się zmysły powiedzmy to zewnętrzne. Trudno to określić. Zakazane jest ich użycie poza SR, jednak... mało kto tego przestrzega. Stąd ostatnio wzrost samobójstw wśród młodych alchemików, ale kto niby maiłby ich teraz uczyć BHP?). Znałam to miejsce. Pojawiłam się tam jeszcze przed Luką. Po chwili przybył i on. Uśmiechnięty w mundurze RA

- Hello! - zakrzyknął z oddali machając ręką. I dupa z konspiracji.. Po cholerę prosił aby nikt mnie nie widział, jak sam obnaża swoja obecność przed WSZYSTKIM?

- Hej Luk! Jak tam w szeregach wojska? - Wzruszył tylko ramionami, przesuwając źdźbło trawy pomiędzy wargami. 

- Bez zmian - uśmiechnął się. - no może poza tym - wyciągnął z kieszeni mój list, siadając na trawie.

- a.... tym... - westchnęłam, opierając się o drzewo - no.. szczerze powiedziawszy spodziewałam sie tego, choć nie sądziłam, że rebis jest aż tak obwarowany prawnie...

- ano.. - potargał jasne kosmyki. Ta rozmowa nie prowadziła do niczego.... Miał mnie pocieszać, mówić, że nic się nie stało, że wkrótce to się zmieni, a tu co? jakaś niezręczna konwersacja pełna wielokropków... Bez sensu

- Szkoda, że nie będzie Cię już z nami. Ale mam nadzieję, że koleżanka z EF pozwoli się czasem na misję zaprosić? - jasne oczy Alchemika błysnęły zawadiacko

- jak nie będzie przeszkadzać to jasne - mruknęłam

- Oj weź przestań.... jak za starych czasów. Regimenty, tytuły, nie są przecież istotne... Idiotyczne niesnaski pomiędzy EF a RA. Dla mnie to zawsze był kretynizm - przygryzł mocniej źdźbło rozkoszując sie cierpkim smakiem tutejszej trawy

- bo jesteś w RA... większość z wa... nich uważa EF za piaskownicę, każąc uczyć im się sand bursta... choć większość zaczynała właśnie tu. - głos zaczął mi znów drżeć. Co jest ze mną nie tak?!

- Dobra nie przyszedłem tu bawić się w porównania pomiędzy Ekspedycją a Królewskimi. Mam coś dla Ciebie - poderwał się szybko. Raaany jeśli tak samo szybko ładuje, to nie dziwię się, że piastuje stanowisko pośród RA.. 

- Dla mnie? - spytałam nieco zaskoczona, bo wyrwał mnie z kontemplacji jego osoby :/

Uśmiechnął się tylko, przywołując peta, z jego juków wyciągnął cylinder.... rebis.. guard... - łap! - rzucił go mi z uśmiechem. Jego niewielki ciężar z przyjemnością zaległ w moich dłoniach

- co to jest? - spytałam nieco idiotycznie co on zgrabnie wykorzystał

- Rebis, Najlepszy guard na rynku, nie znałaś go? - uśmiechnął się zaczepnie - a tak na serio, jest niezarejestrowany, więc nie będą wiedzieli, że masz nielegalną broń. Nie afiszuj się z nim tylko za bardzo. Kulki ma standardowe, więc też nie do wykrycia w razie wpadki, większość rebisów ma ten sam kaliber. Bez obaw.. jest bezpieczny. Więc mam nadzieję, spotkanie na misji aktualne? - Roześmiał się - a teraz wybacz muszę lecieć, lepiej, nie dawać im podstaw do węszenia. Choć w razie pytań czerwień się i mów, że to randka. RA we wszystko uwierzy, choć może mocniej naciskać

Moja mina chyba wyrażała wszystko, bo tylko się roześmiał - żartowałem, powodzenia i do zobaczenia - zasalutował, po czym oddalił się ku wyjściu.