sobota, 21 listopada 2015

Przebudzenie mocy


 




powyższa piosenka zmusiła mnie do napisania tego opowiadania. Mam nadzieję, że się Wam spodoba, choć nie jest zbyt chronologicznie bo powinno się znaleźć pomiędzy tym:


a tym:



Siedziała wpatrując się wciąż w zimną już herbatę. Łyżeczka nie przestawała stukać o porcelitową filiżankę. Czarownica westchnęła, odsuwając od niej naczynie. Noki wtedy jakby nieco otrzeźwiała

- nie możesz wciąż się tym zadręczać

- Był jedyną moją rodziną...

- Przecież wiesz, że to nieprawda - Dennou zaczęła ostrożnie. Noki natychmiast podniosła na nią wściekłe spojrzenie

- Tak masz rację! - wykrzyczała - Trudno traktować kogoś jak brata, jeśli ten ktoś traktuje cię jak balast, który go tylko ogranicza! Masz rację Dennou! Nigdy nie miałam żadnej rodziny!!!! - podniosła się z krzesła nie przestając krzyczeć, w okół niej zaczęły się znów zbierać czarne chmury - Wiem kim jestem i jak się mnie traktuje!! Jako fomora, który zaprzedał się czarnej stronie! Doskonale rozumiem to, co wszyscy czują ale każdy boi się powiedzieć! - Dennou spokojnie upiła łyk herbaty, nie dając się sprowokować - Wiem, że dla was jestem tylko tykającą bombą, przy której każdy boi się powiedzieć coś głośniej, żeby broń bogini nie wybuchła i nie poszatkowała kogoś jeszcze! Doskonale wiem jak na mnie patrzycie, nienawidzicie mnie! Nie.. na... wi.... - zaczęła pociągać nosem, po chwili znów ukryła twarz w dłoniach, szlochając - nie moja wina.. że chciałam być w jego oczach kimś ważnym. Posłuchałam Ruairiego... Poddałam się chęci posiadania większej mocy, ale to tylko po to, aby pokazać wam, że nie jestem tylko Sukkubem - Dennou dorzuciła plasterek cytryny, nie przerywając dziewczynie jej monologu - a teraz zostałam sama z piętnem bratobójczyni. Neluś też mnie unika, czemu zresztą trudno się dziwić. Potrafię tylko niszczyć - opadła na krzesło, łokcie oparła na stole, ukrywszy znów twarz w dłoniach. - Nawet Taicho mnie odrzucił!

- Dostałaś jedynie urlop... - Dennou nie spuszczała z niej spojrzenia. Pod stołem przesunęła dłonią, tak aby Noki tego nie spostrzegła, sprawdzając czy ma różdżkę w zasięgu ręki. Dziewczynka w tym momencie była na granicy i czarownica musiała liczyć się z tym, że wkrótce znów pogrąży się w złości, poddając się JEMU

- Jak myślisz dlaczego Denn?! -warknęła - bo nie może na mnie patrzeć! Bo boi się, że rozbiję mu oddział, bo spodziewa się, że jego też mogę zabić! Myślisz, że nie wiem, że ty przy sobie też masz broń gotową w każdej chwili zadać cios? - Czarownica pobladła. - Każde z was uważa mnie za niezrównoważoną emocjonalnie! Każde jedno! - krzyknęła, a obłok otulający jej drobne teraz ciało, zagęścił się nieprzyjemnie

- To nie tak Noki, każde z nas chce ci pomóc - Denn szepnęła nieco niepewnym głosem

- Pomóc mi? - zadrwiła - w jaki sposób? Będąc przygotowanym na walkę ze mną? Drwicccie zzzze mnie a Ssssszał tego nie lubi - wysyczał głos wewnątrz niej.

- OPANUJ SIĘ! - czarownica krzyknęła, mając nadzieję, że uda jej się powstrzymać TO, co usiłowało wyrwać się na powierzchnię. Noki podniosła się znów z krzesła tak, że to opadło na podłogę. Oparła dłonie na stole z głośnym uderzeniem

- Nie będzieszzzzzz mi mówićććć ccco mam robićććć śśśśśmiertelniku - jej spojrzenie znów zaczynało przybierać barwę szaleńczej bieli - Każżżżde z wasssss najchętniej pozbyło by sssssię kłopotu jaki sssstanowię.. ale to nie takie prosssste. Ja nie pozzzwolę sssssię ucissssszyć.. - Czarownica, nie była pewna czy powinna sięgnąć po magię, czy próbować jeszcze zwyczajnie naprawić sytuację. Ciało dziewczynki zaczynało się zwiększać. Twarda zbroja nieprzystępności zaczęła zamykać ją w sobie. Po chwili przed czarownicą stał Czarny Rycerz w całej swojej okazałości. Z pochew przy bokach wyciągnął dwa świetlne miecze i wolnym krokiem ruszył w kierunku czarownicy. Denn schowała dłoń za siebie otwierając energicznie palce, na jej dłoni pojawił się malutki kotek utworzony jakby z powietrznej mgły. Natychmiast zeskoczył, pędząc z wezwaniem ratunku do Dunbarton. Czarny Rycerz uniósł miecz opuszczając jego świecące ostrze wprost na czarownicę - Chcccesz mojej śśśśmierci, to ssssssspróbuj sssssssię wykazzzzzzać. Dennou w ostatniej chwili zdążyła wyczarować magiczną barierę, która ochroniła ją przed śmiercią z ręki Dark Knighta. Chciała skontrować, puszczając w jego kierunku firebolta, ten jednak tylko machnął mieczem, a bolt otarłszy się o broń zmienił natychmiast kierunek - żżżżżywiccccccielka jessssst bardzo ssssssłaba.. jednak ja mam dośśśśśśśść ssssił by cccię zmieśśśśśść. Denn zagryzła wargi, uniosła dłoń, a we wskazanym przez nią miejscu uderzył piorun, jednak w tym miejscu nie było już Rycerza, który uśmiechając się obrzydliwie, znów zadał cios, tym razem jednak trafiając. Czarownica krzyknęła, gdy ostrze polizało jej przedramię. Adrenalina wyzwoliła w niej nieznane dotąd siły. Rzuciła się do biegu, dopadając drzwi na zewnątrz. Zamknęła je jednym ruchem, kierując się w stronę pobliskiego lasu. Z przerażeniem spostrzegła, że Dark Knight bez trudu uporał się z dębową przeszkodą, niebezpiecznie szybko zmniejszając dystans. Denn ledwie była w stanie złapać oddech. złożyła dłonie przy sobie zbierając w sobie większość many, następnie uwalniając jej ładunek, celując w Knighta. Ten jednak znów zdołał uniknąć jej ataku. Jego zwinność była nieprawdopodobna. Z pomiędzy czarnych palców wystrzelił równie czarny bolt, uderzając w czarownicę. Dennou zaparło dech, gdy opadła w trawę. Gdyby nie była tak dobrą czarownicą, jeden jego bolt na pewno położyłby ją trupem. Próbowała się podnieść, ale on już był obok niej. Uśmiech zgnilizny dmuchnął jej w twarz - naprawdę myśśśśślałaśśśśśś, żżżże potrrrrrrafisssssz oprzećććć ssssię potędzzzze wśśśśśściekłośśśści? jesssstem jak rwąccca rzeka, porrrywam za ssssobą wszysssstko. Wssssszyssstko co żyje, tonie pośśśśród rozzzzzpaczy, taka jesssst kolej życia. Zawssssssze kończy się ono śśśśśmiercią - Uniósł ją jak szmacianą lalkę, zaciskając coraz mocniej palce na jej szyi

- Noki.. Noki.. - szeptała przestraszona, ale jej głos był zbyt cichy już, by dotrzeć do uszu zamkniętej wewnątrz Chaosu dziewczynki - Noki... nie poddawaj mu się.. walcz o to kim naprawdę jesteś. NOKI!!!!!! - zawołała ostatkiem sił. Wtedy potężna dawka skoncentrowanej many, uderzyła w ciało Dark Knighta odpychając go od Czarownicy. Dennou opadła na miękką trawę, drżącymi dłońmi rozmasowując ściśnięte gardło.

- CCCzego chcessssssz? - warknął Rycerz, zwracając się w stronę kolejnego maga, który nagle pojawił się na polanie

- Może pobawić się z tobą?~ - Ton jego głosu wskazywał na dobry humor, jednak spojrzenie niebieskich oczu było poważne i stanowcze. Mag wiedział, że w tym momencie to nie jest już pora na brawurę i zabawę. Jeśli Rycerz z taką łatwością pokonał czarownicę, mogło być już za późno, by wydobyć dziewczynkę z pazurów Szaleństwa. Nie miał najmniejszej ochoty pozbawiać dziewczynki życia, bał się jednak, że może to być jedyne w tej sytuacji wyjście. Rycerz podniósł się, szarżując w stronę maga, jeden z mieczy uniósł by zaatakować centralnie, drugi zaś ułożył tak, by zaatakować od boku. Mag tylko się uśmiechnął. Więc był tak bardzo pewien swojego zwycięstwa, że nie próbował nawet go zwieść - to dobrze~ - mruknął - Bez kłopotu uniknął jednego ciosu, jakież jednak było jego zaskoczenie, gdy drugi, wcale nie uderzył, tak jak Zai się tego spodziewał z lewej strony, ale został zadany od zupełnie przeciwnej. Było już za późno, by się przed nim obronić, jednak, dość wcześnie by osłonić to miejsce tarczą many, dzięki czemu cios nie był aż tak dotkliwy. Mag w odpowiedzi uderzył kilkoma fusion boltami. Części Rycerz uniknął, kilka jednak osiągnęło cel

- Myśśśśślisz, że jesssteś taki sssilny pchło? Dla dzzziewczynki i tak jesssst już zzza późźźźno.. Brat ossssiągnął cccccel, jej ssssssiła woli zossssstała zzzzmiażdżona

- to się jeszcze oka.... - Zai nie zdołał dokończyć zdania, gdy zmieszane z energią chaosu bolty pchnęły go na drzewo. Ledwie był w stanie złapać dech - huh~ a co to za magia?

Na szczęście Denn była w stanie podjąć znów walkę. Uderzając fireboltami, odciągnęła uwagę Szalonego Rycerza od maga, tak, że ten mógł skupić się na rozbrojeniu go. Zamknął oczy oddychając głęboko. Szukał czegoś wewnątrz swojego jestestwa, i gdy w końcu to znalazł, zmusił do przebudzenia. Poczuł jak fala boskiej mocy otacza go przyjemnym ciepłem. Czuł, że może biec szybciej, widzieć dalej, rozumieć więcej i walczyć lepiej. Rozłożył skrzydła dumy i potęgi. Czarny Rycerz zmrużył oczy - więcccccc ucccciekaszz sssssię już nawet do tego? - prychnął z drwiną. Mag jednak kompletnie nie wziął tego do siebie. Ujął w dłoń jednego ze swoich staffów, z radością czując jak nieskończoną posiada teraz manę. Dark Knight, zdając sobie sprawę z nowego niebezpieczeństwa, porzucił walkę z Dennou, kierując się od razu w stronę Maga. Ten tylko uderzył staffem w ziemię. Chaos musiał zwolnić. Mag machnął staffem, rozpościerając bardziej skrzydła. Lśniące pęta many wystrzelił w stronę Rycerza ciemności, krępując jego członki. Mag zmusił Chaos do tego, by padł przed nim na kolana

- ZZzzzzzabiję ccccię nasssstępnym razzzzzzem... Ciemnośśśśc nie klęknie, nie ugnie się przed nikim

- Przede mną każdy zegnie kolana~ - Mag splótł dłonie na piersi. Był zmęczony, jednak nie dał po sobie tego poznać. Dawno nic nie zmusiło go do konieczności zbudzenia półboga

- Ty śśśścierwiarzzzzzu

- uważaj do kogo mówisz!~ - pęta ciaśniej oplotły Rycerza niemal pozbawiając go tchu, na co ten tylko się uśmiechnął

- zacciśśśśnij moccccniej, a śśśśmierć dziewczynki ssssplami twoje dłonie - Mag jakby opamiętał się trochę luzując pęta, tak by rycerz mógł swobodnie oddychać

- Pozwól jej otworzyć oczy~

- ona nie chce - Zbroja zaczęła chichotać

- Nokomiis! do diabła ciężkiego~ wyjdziesz stamtąd, albo sam po ciebie pójdę, a tego byś nie chciała~ - mag zdenerwował się nieco. Dennou zaś prawie wybuchnęła śmiechem. Z ulgą spostrzegli jednak, że pewność siebie rycerza zaczyna jakby maleć w sobie. stawał się coraz delikatniejszy, aż po chwili, spętana klęczała przed nimi mała dziewczynka. Głowę miała opuszczoną, łzy zaś spływały, po jej policzkach, ginąc w trawie. Mag cofnął zaklęcie, uwalniając ją. Mała upadłaby, gdyby Denn nie złapała jej. Noki wtuliła się w nią mocno - przepraszam Denn.. przepraszam Dennou, nie chciałam.. ja.. ja naprawdę nie chciałam zrobić ci krzywdy.. ja nie chciałam.. nie chciałam... - Czarownica tylko przytuliła ja mocniej do siebie kładąc dłoń na jej rudej główce

- w porządku Noki. Już wszystko jest w porządku...

Zai zaś stał spoglądając w stronę północy. Wiedział, że jedynym wyjściem jest wędrówka do Phisis...