poniedziałek, 21 marca 2016

Oko Boga







Ron nie nacieszył się jednak zbyt długo swoją ludzką postacią.Duch broni jedynie przez kilka minut może przebywać pośród ludzi. Dziewczynka powoli otworzyła oczy, czując, że uścisk ramienia Rona słabnie, mimo iż wciąż tak samo mocno ją obejmował. Nagle ich uszom dał się słyszeć jakiś szelest. Noki momentalnie wskoczyła w krzaki. Zrobiła to w ostatniej chwili, przywarowawszy nosem do ziemi. Na wysokości jej oczu stanęły stopy. Białe obute w jakieś skóry. Następnie doszły szare i czerwone. "Hobgobliny" - pomyślała, mrużąc oczy zła.

- Trzy świątynie gotowe. Erkey Falls gotowe, Oko Bogów gotowe, - przekrzykiwały się jeden przez drugiego, najwięcej w tym temacie miał jednak do powiedzenia biały - Łzy Bogów gotowe i Gniew Bogów gotowy. Gobliny ruszać. Gobliny iść. - Nagle ten największy uciszył ich gestem. Ujął maczugę i uderzył łamiąc gałęzie krzaka, w którym leżała dziewczynka. Noki zasłoniła rękoma usta by nie krzyknąć. Na szczęście maczuga przeszła kilka centymetrów nad nią. - Gobliny iść! - I ruszyli. Nokiaczka mijało masę stóp w rożnych kolorach. Bardzo rozentuzjazmowanych stóp. Gdy zniknęły odczekała jeszcze chwilkę wychodząc z kryjówki. Opadła na trawę zamykając oczy i oddychając ciężko. Serce wciąż waliło jej jak szalone

- niewiele brakowało... - szepnęła, wstając - Ruszamy do Erkey Falls Ron.

- Jak chcesz się tam dostać?! Gdzie to w ogóle jest?

- Luk kiedyś mówił, że podobno za wysokim wodospadem są świątynie zapomnianych bogów, bogów sprzed czasów Morighan i reszty tej ferajny.. Ale ludzka stopa tam nie postanie nigdy, gdyż nie sposób przejść przez wzburzoną wodę..

- Ludzka nie.. ale coś czuję, że succubia zrobi wszystko, żeby tam się znaleźć - mruknął Ron

- Nie rozumiesz?! - spojrzała na niego dziewczynka - chyba znaleźliśmy ancient relict!

- może wrócimy do Tary po oddział?

- nie zdążymy.. Gobliny są już w drodze

- Widziałaś ilu ich jest?!

- chodź! - pociągnęła go. Biegli przez las, starając się doścignąć Gobliny, ale tak by nie zostać przez nich wykrytymi. Ron dostrzegł wzniesienie nad wodospadem, z którego mogli bezpiecznie oglądać gobliny zbliżające się do wodospadu.

- Musimy podejść bliżej! Inaczej nigdy się tam nie dostaniemy! - czołgając się, zmierzała w stronę wrogów

- oszalałaś?!

- Cicho bądź - szepnęła, nie przerywając marszu. Po dłuższej chwili znalazła się za jednym z kamieni, skryta przed wzrokiem goblinów, będąca jednak na tyle blisko by widzieć wszystko co robią. A jeden z nich podszedł się do wodospadu. Na jego dłoni utworzył się niewielki firebolt, który wsunął w wodospad. W tym miejscu powstała wyrwa w płonącej wodzie. Dziewczynka patrzyła na to jak urzeczona, nie potrafiąc zrozumieć jak do tego mogło dojść. Egzorcysta, zlikwidował płomień wsuwając rękę jeszcze raz. Po chwili wodospad przestał płynąć w dół, zaś w powietrzu utworzyła się jakby rzeka, prowadząca stopniowo w dół, na jakiś ląd. Gobliny wsiadły na przyniesione przez nich wcześniej czółna i popłynęły w dół rzeki... Po paru minutach wszystko wyglądało tak jakby nic się nie wydarzyło.. Wodospad znów spadał z urwiska, zaś po goblinie nie został ślad. Noki zdecydowała się wyjść. Oglądała uważnie wodę skapującą jej niemal na nos - to musi być gdzieś tu.. - utworzyła firebolta, wsuwając go w wodę, ale ten szybko gasł polany silnym jej strumieniem. - grrrr - dziewczynka zacisnęła zęby, czując, że narasta jej frustracja - zrobię to po swojemu! - zapakowała do cylindra kryształy ognia. Jego strumień skierowała zaś na wodospad. Przez większą część czasu nic się nie działo, jednak w pewnym miejscu woda zniknęła tworząc zagłębienie

- JEST!!! RON MAMY TO!!! - Krzyknęła dziewczynka - spoglądając do środka. Oczom jej ukazała się tablica pokryta kwadracikami poprzecinanymi jakimiś dziwnymi liniami. W jednym miejscu kwadracika ewidentnie brakowało - co to jest? - spytała zaskoczona

- to układanka.. musisz tak poprzesuwać kwadraty, by utworzyły logiczny wzór. - odparł Ron - Patrząc jednak na poziom skomplikowania nigdy tego nie zrobimy

- Luk na nas liczy - Mruknęła Noki biorąc się za przesuwanie elementów. Czas mijał, zaś dziewczynka coraz bardziej traciła nadzieję. Nawet nie wiem co to miałoby przedstawiać..- Jęknęła. Szybko jednak zapał jej wrócił - ale zrobimy to! Taicho kazał nam zdobyć ancient relict!

- nie zdobyć tylko znaleźć ślad.. ślad już mamy

- jeden whisp - uciszyła go ręką - kto to zrobi jak nie ja - nagle ją olśniło - Ron‌!! wiem co to ma przedstawiać!!!!! Widziałam to kiedyś w jednej z książek Dennou! Łzy, Oko i Gniew!!! Śnieg, Słońce i błyskawice!!!!!

Niedługi czas po tym zejście stało dla nich otworem...

piątek, 18 marca 2016

Po uszy w bagnie




- TO JEST JAKIŚ OBŁĘD!!!! - krzyczała z coraz większą wściekłością przerzucając kolejną warstwę mułu. W końcu zdenerwowana pizgnęła łopatę w ziemię i wygrzebała się z wody. Ronve ledwie zdążył jej zejść z drogi, by nie zostać rąbniętym z łokcia. Dziewczynka przysiadła na jakimś zmurszałym pniu, zdejmując buty. Przechyliła je, wylewając masę wody - ON JEST NIENORMALN... - nagle poczuła, że na czymś dziwnie miękkim oparła dłoń. A co najgorsze, to coś zdawało się poruszać. Zaskoczona spojrzała w tamtym kierunku... Wyraz przerażenia zastygł na jej twarzy, ale nie na długo. Spirit nawet nie zdążył zarejestrowac momentu, gdy dziewczynka znalazła się na drzewie - PAAAJĄK!!!!! AAAAAAA!!!!!!!! zabierzcie to!!!!!! - krzyknęła wycierając rękę w korę drzewa niemal do krwi. - Ja nie chce tu być.. ja go zabiję!!!!!!!!

Ron wolał nie dopytywać, czy w tym momencie Noki ma na myśli tę biedną małą tarantulkę, czy jeszcze biedniejszego Kapitana. Bo o tym, że będzie on biedny to Ronve wiedział, od momentu, kiedy uśmiechnięta Alchemiczka oznajmiła mu że jadą na Pantay swamp. Gdy dziewczynka nieco się uspokoiła, zeszła z drzewa. Odgarnęła nadgarstkiem mokre od wilgoci panującej w powietrzu włosy. Ron wybuchnął śmiechem, ale gdy Noki spiorunowała go wzrokiem, natychmiast się uspokoił

- ubrudziłaś się - bąknął tylko pod nosem

- Trudno się tu nie ubrudzić! Jestem alchemikiem a nie robolem. AL-CHE-MI-KIEM! Co on sobie myślał!!!!!!!! - Ron postanowił być cicho, gdy dziewczynka łaziła zataczając kółka, kopiąc we wszystko co znajdowało się akurat pod jej butem. Otworzył usta, podnosząc palec wskazujący, jakby chciał coś zaznaczyć, jednak postanowił, że lepiej będzie się nie odzywać.

- AAAAUAAA!!!!!!!! - Jęknęła dziewczynka, gdy miękki but królewskich rąbnął o bynajmniej nie miękki kamień, dość głęboko wbity w ziemię. - Na coil dungeon! Święty Lyminarku dlaczego ja?!?!?!? - opadła na miękką trawę, jednak nim opadła, dokładnie sprawdziła czy na nic niepokojącego nie opadnie. - po jaką ebolę my tu właściwie jesteśmy?!

- Żeby znaleźć ancient relict.. - powiedział cichutko Ron, grzebiąc w plecaku w poszukiwaniu czegoś do jedzenia

- co to u balroga JEST ancient relict?!?!?!?

- Gdybym to ja wiedział... - westchnął, wywalając kanapki do połowy zeżarte przez mrówki wielkości dłoni. Nogą starał się odgarnąć to w krzaki, żeby Noki znów nie dostała ataku paniki. Dziewczynka zmrużyła oczy, spoglądając w wodę przed nimi. Skąd przypuszczenie, że to może być tu...

- Dennou podobno znalazła jakieś ciekawe zwoje

- no tak. DENNOU! - mruknęła - to może niech DENNOU przyjdzie tu sobie pogrzebać w tym błocku, a ja poczytam książki? Albo wiem.. może szanowny PAN KAPITAN pobrudziłby w końcu kiedyś te swoje delikatne dziewczęce dłonie jakąś pracą, a nie jedynie pisał raporciki o tym jak inni na niego robią?! - Ronve wyrywał pojedyncze źdźbła trawy, żałując, że nie jest spiritem czegoś innego... np butelki mleka.. jakoś tak chyba nie można mieć źle będąc duchem butelki, nie? - Najłatwiej jest WYMYŚLAĆ robotę innym, ale żeby tak samemu zebrać dup...

- NOKI! - Ron zasłonił jej dłonią usta - przypominam, że mówisz o swoim dowódcy.. jakby cię ktoś usłyszał mogłoby to mieć niemiłe konsekwencje..

- Jak ja go zobaczę na swojej drodze kiedyś, to też go spotkają niemiłe konsekwencje! Tu jest pełno robactwa!!!! Ciągle gorąco, nie ma czym oddychać. Woda wszędzie i śmierdzi!!!!!

Nie zauważyli nawet kiedy zrobiła się noc. Ladeca  świeciła dość jasno. Ronve podniósł się z trawy podając rękę dziewczynce - wstawaj. Trzeba rozbić gdzieś obóz - Noki skinęła głową. Nagle jednak usłyszała dziwny dźwięk.. Piskliwy, wysoki, brzęczący i nie niknący nawet na chwilę.

- Coś się zbliża - mruknęła, mrużąc oczy, jakby w ten sposób mogła przebić gęstniejący mrok

- komar.. - Ron wzruszył ramionami, ciągnąc małą za rękaw. Ta jednak nie drgnęła. Zmęczony już nieco, odwrócił się w jej kierunku

- to nie komar Ron.... - szepnęła dziewczynka - to giant mosquito.. a raczej cały rój... - Spirit starał się myśleć gorączkowo o tym jak umknąć tej krwawej szarańczy, jednak jedyną myślą jaka przychodziła mu do głowy, było zapytanie na jak wiele komarów starczy krwi jednego małego Nokiaczka... Pokręcił szybko głową by odegnać od siebie tę upiorną myśl.

- OBUDŹ MNIE!!! - Krzyknął do niej

- nie.. to może być za mało.. - szepnęła Noki, wyciągając staffa, którego dawno temu zrobiła jej Denn - Przyzwę meteor.. on szybko to załatwi..

- OSZALAŁAŚ?!?!? Wiesz ile many na to trzeba? ile czasu na inkantację?!?! Nie zdążysz!!! Nie jesteś magiem!

- Zai mnie nauczył.. cicho bądź, bo muszę się skupić! Nie raz widziałam jak on to robi! - Ron przerażony już nie na żarty, machnął tylko ręką

- Umrzemy tu! przez Twoja głupotę, bo musisz się wiecznie popisywać! Zamiast się skupić na tym co.... - Przerwał z zaskoczeniem, zauważając, że księżyc został przysłonięty przez jakąś czarną chmurę, zaś nad ziemią zaległa cisza... Noki spojrzała na niego z triumfem.. Triumf nie trwał jednak zbyt długo.. Mały płonący kamyczek, jakich piętnaście zmieściłoby się na dłoni małego Nokiaczka uderzył z cichym "plomp" w skrzydło jednego z moskitów, denerwując go. - TO JEST TWÓJ SŁAWETNY METEOR!?!??!?

- Jakoś te Zailena wydawały się nieco bardziej spektakularne... a może.. po prostu mi się wydawało, bo zawsze robił wokół tego skilla tyle szumu...  - szepnęła zrozpaczona dziewczynka. - to.. co teraz?

- OBUDŹ MNIE!!!! - wrzasnął Ron. W tym momencie poczuł, jak w jego nieistniejących żyłach zaczyna płynąć nieistniejąca krew. Skrzydła zalśniły nową barwą wypolerowanej miedzi. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuł zapach powietrza i jego smak. Znalazł się za dziewczynką, otuliwszy jej drobne ciało swoimi skrzydłami. Część komarów rozbiła się o twardy metal z którego zdawały się zrobione - Fire krystale! - Noki szybko ładowała kryształy, których żądał od niej duch. Musiała zamknąć oczy, gdyż wszystko wokół niej zdawało się płonąć. Jednak jego silna dłoń, mocno przyciskała ją do swojej piersi. - Już dobrze... - powiedział po chwili, zaś dziewczynka spojrzała na jego twarz - zmierzwił jej włosy, jeszcze mocniej przyciskając ją do siebie. - Zapomniałem już jak to jest być człowiekiem.. - wciągnął głęboko powietrze, rozkoszując się jego rześkim chłodem

poniedziałek, 7 marca 2016

Zazdrośnik




Noki śpiewała, tańcząc po całym swoim pokoiku w Tarze. Wymachiwała pomarańczową sukienką jakby to była jej partnerka. Widać było, że była szczęśliwa...Tymczasem w jednej z restauracyjek w Dunbarton, Yama siedział wkurzony, wciśnięty niemal w fotel. Naprzeciw niego siedziała Nelya, popijając herbatę. W odróżnieniu od Kota zdawała się całkowicie spokojna.

- O co ci chodzi Yama? To przecież zwyczajny chłopak, chyba dobrze, że w końcu się..

- Nie. - powiedział tylko jedno słowo

- ?!? - Kobieta odstawiła filiżankę

- To nie jest zwykły chłopak... i nie podoba mi się on..

- Czyżbyś był zazdrosny o naszego małego Nokiaczka? - Nel roześmiała się, bo sama myśl, była tak bardzo irracjonalna...

- nie o zazdrość tu chodzi... - Fighter zmrużył oczy - po chwili spojrzał na dziewczynę - Ty naprawdę tego nie dostrzegasz? Co z Ciebie za Obserwatorka?

- Zwykły chłopak jakich pełno.. - Nel mimo wszystko poczuła się nieco niepewnie.. Yama jakoś nie pasował do roli zazdrośnika.. i to jeszcze o dziewczynkę, która miejscami doprowadzała go do załamania nerwowego. Wstał szybko.

- Niech ci będzie.. nie będę interweniował. Ale nie miej do mnie pretensji jeśli COŚ się wydarzy - Nel tylko wzruszyła ramionami wiedząc, że Yama nie może tego zauważyć.


***

- To dokąd pójdziemy? - dziewczynka szczebiotała wesoło, zaciskając palce na jego dłoni. Chłopak roześmiał się mierzwiąc ciemne włosy - a bo ja wiem? Zależy co sobie wybierzesz.. Może chcesz obejrzeć zorzę nad Phisis? - spojrzał jej głeboko w oczy, przyciagając mocno do siebie. Dziewczynka nie broniła się, rumieniąc, gdy jej pierś zetknęła się z jego. Uciekła spojrzeniem, ale wówczas on objął ciepło jej policzki odwracając w swoją stronę, po czym na jej ustach wycisnął gorący pocałunek. - Czarna postać za drzewem, aż posiniała, przyglądając się temu

- jak można dać się tak omotać.. - mruczał, poprawiając przyłbicę hełmu. Zakręcił młynka palcem wskazującym prawej dłoni. Natychmiast przybiegła foka, którą fighter, posłał w kierunku zakochanych. Aż zazgrzytał zębami, gdy foka zawróciła ignorując jego polecenia - nieprawdopodobne... - szepnął sam do siebie, starając się bardziej stopić z pniem, gdy zakochani mijali go wolnym krokiem. Jego spojrzenie prześliznęło się po postaci tajemniczego chłopaka szukając czegoś co mogłoby dać mu dowód na to co podejrzewał. Nic jednak takiego nie spostrzegł. Westchnął więc,  jak niepyszny wracając do domu.


***

Siedzieli wpatrzeni w ciemniejące niebo. Dziewczynka oparła głowę na jego ramieniu, on gładził jej długie rude włosy. Zamknęła oczy, wdychając głęboko chłodne powietrze... Jego dłonie przesuwały sie po jej twarzy, kreśląc na niej niezrozumiałe znaki miłości i pożądania. Gładził jej policzki, palcem rysując linię wokół jej bladych ust, by następnie jak spłoszony ptak uciec, głaszcząc jej brwi i czoło. Przesunął się, tak by leżała wsparta na jego piersi, słuchając bicia jego spokojnego serca. Czule całował czubek jej głowy, wdychając kojacy zapach jej skóry i włosów. - Noki.. szeptał, a jego szept  przyjemnie drażnił jej uszka. Otwarła rozmarzone oczy. Ujęła jego dłoń, przesuwając ją w dół wzdłuż swojej twarzy, tak by wargami objąć jego palce. Całowała miękkie opuszki. Czuł ciepło jej oddechu, gdy tak delikatnie pieściła jego dłoń. Nieśmiało wsunął kciuk pomiędzy jej wargi...

- Nie przeszkadzam?

Dziewczynka odskoczyła od chłopaka jak oparzona - YAMA!!!!! ZWARIOWAŁEŚ?!?! Co tu robisz?!?!?! - policzki paliły ją ze wstydu, gdy drżącą ręką usiłowała przyklepać roztrzepane teraz kosmyki, drugą poprawiając robe. Jej towarzysz tymczasem z szelmowskim uśmiechem wstał, chowając dłonie w kieszeniach. Spojrzenia dwóch mężczyzn spotkały się, skrzesając iskry.

- Noki, prosiłem cię abyś nie zadawała się z tym człowiekiem - powiedział Yama spokojnie, nie spuszczając z niego wzroku

- a ja ci mówiłam Yama, że nie mam dziesięciu lat... - wysyczała wściekła dziewczynka

- właśnie, że masz!

- ale nie na serio!

Chłopaczek wepchnął ręce głębiej do kieszeni nie przestając się uśmiechać, co Yamę tylko jeszcze bardziej denerwowało. Czuł, że coś bardzo ważnego przeoczył

- w końcu się spotykamy Yamuś, co? - puścił w jego kierunku oczko, nie przestając się szczerzyć

- Kim ty u diabła jesteś?! - krzyknął fighter

- Powinieneś mnie pamiętać, historia sprzed roku. karawana. Pamiętasz? - chłopaczek zmarszczył brwi. Yamie coś powoli zaczęło świtać. Nokiaczek stanął pomiędzy nimi

- zaraz.. to wy się znacie? - spoglądała to na jednego to na drugiego, czując coraz większe napięcie pomiędzy nimi

- Jednooki Klugger.. pamiętasz?- szepnął, kompletnie ignorując dziewczynkę, gdy wyciągnął dłonie z kieszeni, lśniły na nich doskonałe bracery. Yama natychmiast sięgnął po swoje. Nie zdążył jednak... Dzieciak był szybszy. W kilka sekund znalazł się przed nim wykonując cios. Yama wyrżnął w ziemię parę metrów dalej

- YAMA!!!!! - zawołała Noki. Tylko na tyle było ją stać. Zaskoczenie i strach sparaliżowały ją, nie pozwalając ruszyć. Hełm Fightera odtoczył się, gdy ten uderzył w podłoże. Yama wstał wściekły, zębami zaciskając ostatnie paski rękawic

- Bezbronnego? to aż taki z ciebie tchórz? - spytał drwiąco, wypluwając na ziemię słonawą krew zbierającą mu się w ustach. -   Bogaci kupcy już ci nie wystarczą?

- Zamilcz! - zawołał chłopaczek, szarżując na niego znów. Ich pięści spotkały się - przez ciebie Szef odsunął mnie od zadań!

- przecież to nie mój problem - mruknął Kot, parując każdy jego cios. Wyprowadzał kontrę, ale chłopak był jak wąż. Kot nie nadążał.. gdzie uderzył jego już nie było - "jakim sposobem? - myślał gorączkowo, gdy kolejne uderzenie trafiło go prosto pod żebra, tak, że aż stracił dech. Dopiero po chwili zrozumiał swój błąd. Chłopak uśmiechnął się szerzej

- podobają ci się moje reforge? - uderzył kolejny raz, jednak Yama nie miał już dość sił by obronić to uderzenie. Jego ciało znów z łoskotem rąbnęło o ziemię. Chłopak był już przy nim okładając go pięściami gdzie popadnie. Kot tracił siły, stawał się coraz bardziej powolny, gdy wściekłe uderzenia siekły go jak grad - wysysają staminę dziadku.. czyżby brakowało ci si.... - nie zdążył dokończyć, gdy fala wody swoją siłą zmiotła go z Fightera. Noki była wściekła, ładując kolejne kryształy.

-  Więc to wszystko było na pokaz?! Żeby dorwać tego cholernego pingwina?! - Zacisnęła wargi. Z cylindra buchnęły kolejne fale wody. Yama w ostatniej chwili zdążył się odczołgać, by też nie oberwać.

- No i się doigrałeś.. - uśmiechnął się, spoglądając na chłopaczka - obudziłeś wulkan...

- Ależ cukiereczku.. - jęknął tamten, krztusząc się wodą. Mokre włosy zasłaniały mu oczy. Kolejne uderzenie water cannona wbiło go jeszcze głębiej w ziemię - to nie tak jak myślisz...

- a jak?! Zależało ci tylko na tym by podejść tego cholernego kota!

- Króliczku..

- Nie! Jestem! Twoim! Króliczkiem! - każde kolejne słowo poparte było ciosem. Yama usiadł wygodnie, polerując swój hełm. W końcu z Noki złość spłynęła. Pozwoliła młodemu fighterowi wygramolić się z dziury i uciec gdzie pieprz rośnie. Spojrzenie przeniosła na Yamę. Ten uniósł ręce w geście poddania, pokręciwszy głową. Noki odetchnęła głęboko, siadając obok Kocura. - No dobra... popełniłam błąd... - mruknęła jeszcze obrażona. Ale on mi się naprawdę podobał... - Ciężka dłoń Fightera opadła na jej rudą główkę patpatając. Dziewczynka zrobiła się czerwona jak piwonia - i był pierwszym któremu podobałam się ja.. - mruknęła - a przynajmniej tak mi się wydawało na początku

sobota, 5 marca 2016

Ostatnie życzenia








Tekst napisany wspólnie z Dawidem :)


- "ja nie jestem zła" - powtórzył za nią z sarkazmem. Dziewczynka poczuła się osaczona. Jej rozbiegane spojrzenie szukało jakiegokolwiek sojusznika.

- uhm... co jest w tym zabawnego? - dodała cicho.

- Ty. - roześmiał się, a jego śmiech sprawił, że poczuła dreszcze paniki - Proszę cię, zabiłaś własnego brata!- W tym momencie spojrzenie dziewczynki zrobiło się nagle zupełnie pozbawione życia. Pobladła, zaś jakiekolwiek emocje zniknęły z jej twarzy jak śnieg pod wpływem wiosennego słońca. Pozostała jedynie nienaturalna bladość - S...sss..kąd o tym wiesz? - spytała łamiącym się głosem -  oprócz mnie wiedział o tym jedynie mag...

- Piękny widok - westchnął mężczyzna, podchodząc do niej. Jednym palcem wsparł jej podbródek, unosząc głowę. Nie miał zamiaru odpowiadać na oczywiste pytania..

- To był wypadek! SKĄD TO WIESZ?! - dziewczynka krzyknęła, podnosząc na niego wzrok pełen bólu i nienawiści - kim jesteś?!

- Twoim najgorszym koszmarem - szepnął, przesuwając palcem, po jej policzku. Zimny kciuk musnął jej wargi, jakby starał się zapamiętać każdy ich centymetr

- Nnie rozumiem... - jęknęła czując, że jej gardło ściska przemożony strach, wyrwała mu się, cofając o parę kroków

- Będę za każdym razem przypominał ci o tym co zrobiłaś - Uśmiechnął się, ukazując zęby

- Nie możesz... powiedziała jeszcze ciszej, czując, że traci siłę do walki z nim.  Rękoma zasłoniła uszy. Skuliła się w sobie, zaciskając powieki, ale łzy, których nie chciała mu pokazywać i tak płynęły po policzkach dziewczynki - nie możesz.. ja.. ja nie chciałam tego..

- ...O tym jak zostawiłaś jego ciało na pastwę kruków i robactwa - wysyczał, rozkoszując się jej cierpieniem. Niemal spijał słone łzy z jej powiek. Nie zwracał uwagi na jej zaprzeczenia, czerpiąc satysfakcję z jej poniżenia i poczucia win.

PRZESTAŃ!!!! - Dziewczynka krzyknęła, jeszcze mocniej zaciskając rękoma uszy, jakby to miało ją odgrodzić od jego spokojnego głosu - To nie było tak!!! bałam się!!! - usiłowała się usprawiedliwić

Mężczyzna zachichotał po raz kolejny, kościstą dłonią chwytając jej ramię i niczym lalkę unosząc dziecko do góry, tak, że musiała wstać - Głupia! - krzyknął jej prosto w twarz - Myślałaś, że pozbędziesz się mnie  tak łatwo? Że będziesz mogła dalej beztrosko żyć? - pogładził ją po policzku, wciąż trzymając jej ramię w uścisku niczym w imadle - jakie to słodkie...

- Że pozbędę? - spojrzała na niego zaskoczona - ja nie pamiętam czym jest beztroska.. Ciągle mam w pamięci jego gasnące spojrzenie.. Nie każ mnie.. Nie zmuszaj bym musiała to przeżywać jeszcze raz.. kim jesteś?

- Kim?  - szepnął czule.. - Jestem twoim wewnętrznym bólem, żalem i nienawiścią.  - gładził jej twarz, zaś jego płonące spojrzenie utkwione było w jej spojrzeniu. - Wspomnieniami których nie można wymazać.

To niemożliwe.. niemożliwe.. nie możesz istnieć.. - kręciła głową jak w amoku, mając nadzieję, że zjawa zniknie - zabiłam w sobie te uczucia.. One nie istnieją, rozumiesz?! nie możesz tu być! - krzyczała, czując, że z każdym słowem pogrąża się w coraz gęstszym bagnie kłamstwa.

- Ostrzegał cie przede mną i samym sobą. - mówił spokojnie - ale ty byłaś tak dumna i nie słuchałaś go - drwina spływała z każdego jego słowa niczym cuchnąca ropa

Ja.. - jęknęła dziewczynka - ja po prostu tak bardzo chciałam żyć... Bałam się umrzeć.. nie chciałam tego... Nie wierzyłam... wciąż nie wierzę.. nieszczęścia sprowadzamy na siebie sami.. nie generuje ich los czy bogowie..  - drobnymi dłońmi  usiłowała otrzeć mokre oczy, jednak gorące łzy nie przestawały płynąć - Zai mówił, że nie miałam innego wyboru.. przecież nie miałam.. prawda? - gdy jednak mężczyzna nie odpowiadał dłuższą chwilę, kontynuowała - kochałam go.. - rozpłakała się znów- i on na pewno kochał mnie.. w końcu nie jeden raz  mnie uratował.. musiał mnie kochać! - z trudem składała słowa przez łzy - wierzę, że tamtego dnia, też mnie uratował.. dlatego umarł.. bo.. bo on chciał mnie uratować.. ta myśl sprawia, że to nie boli aż tak mocno..

- więc zrozumiałaś.. - mężczyzna uśmiechnął się delikatnie. Dziewczynka podniosła na niego wzrok

 - zrozumiałam? - powtórzyła za nim cichutko - on.. on pozwolił mi żyć zamiast siebie... - lśniące od łez rzęsy opadły na blade policzki

- Więc teraz spełnij moje ostatnie życzenie. Choć raz mnie posłuchaj i nigdy więcej nie wykorzystuj potęgi czarnego pancerza - jego miękka dłoń opadła na jej głowę, gładząc delikatnie jej włosy.

Dziewczynka przytaknęła. Tysiące pytań, miliony zapewnień, kłębiły się jej w głowie, ale wypowiedziała jedynie kilka zdań - przysięgam... obiecuję... nigdy... przenigdy więcej.. - zaś zjawa spoglądając na nią ciepłym spojrzeniem burgundowych tęczówek, z uśmiechem i spokojem rozpłynęła się w powietrzu, zostawiając łkającą dziewczynkę samą. Zrozpaczoną, ale w końcu spokojną.