piątek, 18 marca 2016

Po uszy w bagnie




- TO JEST JAKIŚ OBŁĘD!!!! - krzyczała z coraz większą wściekłością przerzucając kolejną warstwę mułu. W końcu zdenerwowana pizgnęła łopatę w ziemię i wygrzebała się z wody. Ronve ledwie zdążył jej zejść z drogi, by nie zostać rąbniętym z łokcia. Dziewczynka przysiadła na jakimś zmurszałym pniu, zdejmując buty. Przechyliła je, wylewając masę wody - ON JEST NIENORMALN... - nagle poczuła, że na czymś dziwnie miękkim oparła dłoń. A co najgorsze, to coś zdawało się poruszać. Zaskoczona spojrzała w tamtym kierunku... Wyraz przerażenia zastygł na jej twarzy, ale nie na długo. Spirit nawet nie zdążył zarejestrowac momentu, gdy dziewczynka znalazła się na drzewie - PAAAJĄK!!!!! AAAAAAA!!!!!!!! zabierzcie to!!!!!! - krzyknęła wycierając rękę w korę drzewa niemal do krwi. - Ja nie chce tu być.. ja go zabiję!!!!!!!!

Ron wolał nie dopytywać, czy w tym momencie Noki ma na myśli tę biedną małą tarantulkę, czy jeszcze biedniejszego Kapitana. Bo o tym, że będzie on biedny to Ronve wiedział, od momentu, kiedy uśmiechnięta Alchemiczka oznajmiła mu że jadą na Pantay swamp. Gdy dziewczynka nieco się uspokoiła, zeszła z drzewa. Odgarnęła nadgarstkiem mokre od wilgoci panującej w powietrzu włosy. Ron wybuchnął śmiechem, ale gdy Noki spiorunowała go wzrokiem, natychmiast się uspokoił

- ubrudziłaś się - bąknął tylko pod nosem

- Trudno się tu nie ubrudzić! Jestem alchemikiem a nie robolem. AL-CHE-MI-KIEM! Co on sobie myślał!!!!!!!! - Ron postanowił być cicho, gdy dziewczynka łaziła zataczając kółka, kopiąc we wszystko co znajdowało się akurat pod jej butem. Otworzył usta, podnosząc palec wskazujący, jakby chciał coś zaznaczyć, jednak postanowił, że lepiej będzie się nie odzywać.

- AAAAUAAA!!!!!!!! - Jęknęła dziewczynka, gdy miękki but królewskich rąbnął o bynajmniej nie miękki kamień, dość głęboko wbity w ziemię. - Na coil dungeon! Święty Lyminarku dlaczego ja?!?!?!? - opadła na miękką trawę, jednak nim opadła, dokładnie sprawdziła czy na nic niepokojącego nie opadnie. - po jaką ebolę my tu właściwie jesteśmy?!

- Żeby znaleźć ancient relict.. - powiedział cichutko Ron, grzebiąc w plecaku w poszukiwaniu czegoś do jedzenia

- co to u balroga JEST ancient relict?!?!?!?

- Gdybym to ja wiedział... - westchnął, wywalając kanapki do połowy zeżarte przez mrówki wielkości dłoni. Nogą starał się odgarnąć to w krzaki, żeby Noki znów nie dostała ataku paniki. Dziewczynka zmrużyła oczy, spoglądając w wodę przed nimi. Skąd przypuszczenie, że to może być tu...

- Dennou podobno znalazła jakieś ciekawe zwoje

- no tak. DENNOU! - mruknęła - to może niech DENNOU przyjdzie tu sobie pogrzebać w tym błocku, a ja poczytam książki? Albo wiem.. może szanowny PAN KAPITAN pobrudziłby w końcu kiedyś te swoje delikatne dziewczęce dłonie jakąś pracą, a nie jedynie pisał raporciki o tym jak inni na niego robią?! - Ronve wyrywał pojedyncze źdźbła trawy, żałując, że nie jest spiritem czegoś innego... np butelki mleka.. jakoś tak chyba nie można mieć źle będąc duchem butelki, nie? - Najłatwiej jest WYMYŚLAĆ robotę innym, ale żeby tak samemu zebrać dup...

- NOKI! - Ron zasłonił jej dłonią usta - przypominam, że mówisz o swoim dowódcy.. jakby cię ktoś usłyszał mogłoby to mieć niemiłe konsekwencje..

- Jak ja go zobaczę na swojej drodze kiedyś, to też go spotkają niemiłe konsekwencje! Tu jest pełno robactwa!!!! Ciągle gorąco, nie ma czym oddychać. Woda wszędzie i śmierdzi!!!!!

Nie zauważyli nawet kiedy zrobiła się noc. Ladeca  świeciła dość jasno. Ronve podniósł się z trawy podając rękę dziewczynce - wstawaj. Trzeba rozbić gdzieś obóz - Noki skinęła głową. Nagle jednak usłyszała dziwny dźwięk.. Piskliwy, wysoki, brzęczący i nie niknący nawet na chwilę.

- Coś się zbliża - mruknęła, mrużąc oczy, jakby w ten sposób mogła przebić gęstniejący mrok

- komar.. - Ron wzruszył ramionami, ciągnąc małą za rękaw. Ta jednak nie drgnęła. Zmęczony już nieco, odwrócił się w jej kierunku

- to nie komar Ron.... - szepnęła dziewczynka - to giant mosquito.. a raczej cały rój... - Spirit starał się myśleć gorączkowo o tym jak umknąć tej krwawej szarańczy, jednak jedyną myślą jaka przychodziła mu do głowy, było zapytanie na jak wiele komarów starczy krwi jednego małego Nokiaczka... Pokręcił szybko głową by odegnać od siebie tę upiorną myśl.

- OBUDŹ MNIE!!! - Krzyknął do niej

- nie.. to może być za mało.. - szepnęła Noki, wyciągając staffa, którego dawno temu zrobiła jej Denn - Przyzwę meteor.. on szybko to załatwi..

- OSZALAŁAŚ?!?!? Wiesz ile many na to trzeba? ile czasu na inkantację?!?! Nie zdążysz!!! Nie jesteś magiem!

- Zai mnie nauczył.. cicho bądź, bo muszę się skupić! Nie raz widziałam jak on to robi! - Ron przerażony już nie na żarty, machnął tylko ręką

- Umrzemy tu! przez Twoja głupotę, bo musisz się wiecznie popisywać! Zamiast się skupić na tym co.... - Przerwał z zaskoczeniem, zauważając, że księżyc został przysłonięty przez jakąś czarną chmurę, zaś nad ziemią zaległa cisza... Noki spojrzała na niego z triumfem.. Triumf nie trwał jednak zbyt długo.. Mały płonący kamyczek, jakich piętnaście zmieściłoby się na dłoni małego Nokiaczka uderzył z cichym "plomp" w skrzydło jednego z moskitów, denerwując go. - TO JEST TWÓJ SŁAWETNY METEOR!?!??!?

- Jakoś te Zailena wydawały się nieco bardziej spektakularne... a może.. po prostu mi się wydawało, bo zawsze robił wokół tego skilla tyle szumu...  - szepnęła zrozpaczona dziewczynka. - to.. co teraz?

- OBUDŹ MNIE!!!! - wrzasnął Ron. W tym momencie poczuł, jak w jego nieistniejących żyłach zaczyna płynąć nieistniejąca krew. Skrzydła zalśniły nową barwą wypolerowanej miedzi. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuł zapach powietrza i jego smak. Znalazł się za dziewczynką, otuliwszy jej drobne ciało swoimi skrzydłami. Część komarów rozbiła się o twardy metal z którego zdawały się zrobione - Fire krystale! - Noki szybko ładowała kryształy, których żądał od niej duch. Musiała zamknąć oczy, gdyż wszystko wokół niej zdawało się płonąć. Jednak jego silna dłoń, mocno przyciskała ją do swojej piersi. - Już dobrze... - powiedział po chwili, zaś dziewczynka spojrzała na jego twarz - zmierzwił jej włosy, jeszcze mocniej przyciskając ją do siebie. - Zapomniałem już jak to jest być człowiekiem.. - wciągnął głęboko powietrze, rozkoszując się jego rześkim chłodem

1 komentarz:

  1. No, no... Po powrocie dwie rzeczy są gwarantowane: Królewscy szukający nowego kapitana i dłuuuga, gorąca kąpiel. Od kolejności zależy, czy nowy kapitan zostanie na stałe :p
    Fajnie się kolejna część zapowiada, bo to świetnie wyszło.

    OdpowiedzUsuń