***
- bo.. tak..
nie zrozumiesz – Mruknęła rozżalona
- no.. jak
mi nie powiesz, to nie zrozumiem – Zai usiadł obok niej - coś się stało czy po prostu
taki dzień?
- stało się
- mruknęła, patrząc na zimną już kawę
- hrm – Mag zamyślił się - poszedłbym z tym ale
wtedy 2 osoby chciałyby mnie zaciupać –nodnod
- nie idź...
zostań... prosiem.. chociaż Ty zostań.... – z obawą złapała go za dłoń - zostaniesz?
- no dobrze
dobrze – uśmiechnął się, głaszcząc jej rude włosy
- czasami
jednak potrafisz być fajny, wiesz? – spojrzała z radością na maga
- ale tylko
czasami? -podsunął jej herbatę
- no..
częściej niż czasami - otarła smutne oczka, które znów zaczęły błyszczeć - on po
prostu mnie denerwuje wiesz? - wyciągnęła ciasteczka cytrynowe
- cytrynowe?
– Dyrektor oblizał nos - a to nie tak
że każdy każdego denerwuje? o=
- nie.. - zamoczyła ciasteczko w herbacie,
pakując o razu całe do buzi - ja dla niego staram się być miła, to on jest
wredny, robię mu kawę... pytam czy wszystko w porządku... martwię się... - wylicza na palcach, znów smutniejąc -ale on
mnie nie zauważa..... nie chce
- hmm – mag
podrapał podbródek - no co zrobisz przejdzie mu
- nom... -
podaje magowi ciasteczko - tylko wiesz.... zresztą.... nieistotne... -
wzruszyła ramionami
Zai rzuca się na ciastko jak fox na kurę - mm?
Noki roześmiała
się, podając mu kolejne - jej... Magowie nie zawsze są tacy dystyngowani, co?
- aczy o
wesz -gada z pełną buzią, nie przejmując się tym wcale - wprowadzam trochę
lżejsze... tradycje
- oh.....
Noki oparła łokcie o blat stołu, wspierając na nich brodę tak by mieć lepszy
ogląd na maga, położyła przed nim kolejne ciastko - jako dyrektor możesz, prawda?
Zai machnął
palcem i ciastko samo wskoczyło mu do buzi- teoretycznie...nie, bo jednak większość
myśli ze magowie są "wyżsi" i nie powinni, ale bycie poważnym cały
czas jest nudne i bez sensu
- ale magowie tak nie myślą prawda? - zmarszczyła brwi zastanawiając się - chociaż
Tarlach.. Stew... oni zawsze są poważni..... Lassar także.... Zai? - stanęła obok niego ciągnąc go za róg robe -
a nauczysz mnie jakiejś magii? bo ja znam właściwie tylko piorun....
- Stew i Lass nie są aż tacy spięci jak się wydaje i, hmm~~
no mogę~ ale wiesz ze to łatwe nie jest – pogroził jej palcem
- Wiem! - zerwała się pędząc po swojego nowego
staffa, po chwili już stała przed Zailenem w pełnym rynsztunku - ale Ty jesteś wyjątkowym magiem... wiesz
wszystko, więc wiesz też jak to przekazywać! mam rację? - pociągnęła go za rękę
w stronę wyjścia na dwór
- emmm... to
zależy jak szybko załapiesz – rzucił, starając
sie nie zapuszczać falcona
- zależy
jaki z Ciebie nauczyciel! – zakrzyknęła wesoło - a czego będziemy się uczyć, wielki Magu?
- to może
ice spear? - machnął ręką i pojawił się nad nim drobny sopel. Dziewczynka zrobiła
wielkie oczy ze zdumienia
- on jest prawdziwy? i Ty wykonałeś go ot tak?
machnąwszy ręką? -spróbowała powtórzyć
gest - tak!!!!!!! zróbmy sopla!
- oi oi
spokojnie - pogłaskał ją po głowie - po kolei, to nie jest takie proste na
jakie wygląda
Noki skinęła
głową - rozumiem.. to.. co mam robić? - spojrzała
na niego z nadzieją
- trzeba by
zacząć od natury samego lodu. postaraj się nie zasnąć, hm?
-
oczywiście! - uśmiechnęła się zadziornie - jestem pojętną uczennicą! wykłady
nigdy mnie nie nudziły! - usiadła przed nim na trawie wyciągając zeszyt i
czerwona kredkę - jestem gotowa... - podniosła głowę, patrząc na maga
- hmm~~
zobaczmy -wyrzucił w powietrze ten mały sopelek który rozprysnął się na małe
kawałeczki, które wyglądały jak śnieg - zauważ jak każdy płatek ma inny kształt
i trajektorię
Dziewczynka otwarła
buzię, patrząc jak lód się zmienił, zmarszczyła nosek, zapisując coś w
zeszyciku - trajektoria zależna jest od.. kształtu, prawda? - zamyśliła się,
spoglądając na maga - ale kształt.... co odpowiada za kształt tych płatków?
temperatura rozpadu? - przygryzła koniec
kredki, spoglądając w zadumie na opadające płatki
- kształt, wielkość,
prędkość, otoczenie. wiele czynników na to wpływa. Chodzi o to że tworząc
'sopelka' uwalniasz manę do środowiska, gdzie rozdziela się ona na ciepłe i
zimne części. Musisz ją tak rozłożyć by zimna była w środku a gorąca wokół. W
ten sposób formujesz sopla, lub inną...rzeźbę. Jednak sopel ma najlepsze
właściwości bojowe .. nadążasz?
Zmarszczyła
brwi - w sensie.. muszę nadać kształt manie, którą kontroluję? tak? trochę
tak... jak skumulowanie jej w różdżce, by siłą zmusić ją do elektryzacji? -
znów coś zapisała - ale skąd mam
wiedzieć, która jest jaka? skąd wiesz.. czy jest ciepła czy zimna?
- właśnie do
tego potrzebujesz wand lub staff. By kontrolować sprawnie obydwie...warstwy. I
nie myl tego z zaklęciem thundera. Polaryzacja następuje tylko w przypadku
zaklęć piorunów. A co do temperatury, to dość proste. To ty czarujesz, ty
nadajesz im temperaturę. Jeśli chcesz ciepła na górze, to tam pójdzie. W końcu
to twoja mana
- oh...
rozumiem... - pogładziła swojego zielonego hermita - czyli w kreacji magii... najważniejsze
jest wyobrażenie skutku? - przeniosła znów wzrok na maga
- coś w ten
deseń w końcu musisz wiedzieć co robisz, nie?
- yhm! –
dziewczynka skinęła głową - mogę spróbować je scalić?
- Należy
jednak szybko nadać kształt, gdy ciepła warstwa ciągle tam jest. Bo wtedy lód
nie jest jeszcze do końca zamarznięty. Po chwili ciepła warstwa się ulotni
powodując całkowite utwardzenie – mag zamrugał oczyma - scalić? chcesz się
bawić we mnie sprzed lat?
- chcę po
prostu spróbować pokierować maną... ukształtować ją tak jak ja chcę.. do tej
pory.. - przygryzła wargę - Thunder wymagał tylko jej kumulacji... - podniosła
na Zaia błagalne spojrzenie - mogę spróbować?
- i właśnie
dlatego jest taki słaby. Bo tylko kumulujesz – machnął jakby od niechcenia ręką
- jak chcesz to próbuj~ ale nie poparz się
- oh.. –
posmutniała - nauczysz mnie kiedyś, co zrobić, aby był silniejszy? - ujęła w
obie dłonie staffa, zamykając oczy. To pozwalało jej bardziej się skupić.
Odetchnęła głęboko, kumulując niezbyt wielką ilość many. Pomyślała, że im
mniejsza, tym łatwiej będzie ją kontrolować. Przynajmniej na początek.
Zmarszczyła brwi, usiłując wyobrazić sobie cieplejsze jej masy, ale poza
wysiłkiem spowodowanym spięciem wszelakich mięśni, jakie tylko odkryła w swoim
ciele, mana nie podgrzała się nawet o cal. Odetchnęła rozpraszając ją, by
odzyskać równowagę. Po czym zamknęła oczy, kumulując ją jeszcze raz
- spokojnie
spokojnie, najpierw przepuść jedną z nich przez staffa, a drugą bezpośrednio do
otoczenia – uśmiechnął się, obserwując jej wysiłki. Założył ręce na piersi.
Skinęła
głową, dając Zailenowi znak, że go słyszy. Powoli zaczęła przepuszczać część
many przez staffa, jednak nie potrafiła zapanować nad siłą przepływu, co
spowodowało szybki wzrost gorących mas, których nie potrafiła utrzymać. Z
przerażeniem spostrzegła jak ten twór wymyka się jej spod kontroli, pędząc z
ogromną szybkością w stronę maga -
Zzzai... – jęknęła - uważaj.. przepra...... - zasłoniła dłońmi oczy,
bojąc się spojrzeć w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu powinien stać dyrektor
Płomień jednak
opłynął wokół niego jak woda i rozpłynął się w powietrzu - ..i właśnie dlatego,
nie bez powodu taki ice spear jest zaawansowanym zaklęciem… - mruknął
poprawiając robe
Noki otwarła
z obawą jedno oko, słysząc jego głos - nnie zrobiłam Ci krzywdy? - zapytała cichutko - mmogę spróbować jeszcze
raz? będę ostrożniejsza.. obiecuję.....
Elf zaśmiał
się tylko – ktoś, kto ma w ciele więcej many pod kontrolą niż krwi, nawet nie
poczuje takiego płomyczka. ale wracając, może zaczniemy inaczej… spróbuj
stworzyć firebolta powinnaś to zrobić dość łatwo.
Dziewczynka
skinęła głową, oddychając z ulgą. Zai jej nie planuje zabić za ten wypadek..
jeszcze. , dość szybko i sprawnie uformowała płomienną kulkę - jakiej
wielkości? - spytała utrzymując na staffie niewielki płomień
- hmm nie
musi być duży, malutki wystarczy na razie, a teraz, w drugiej ręce zrób drugą..
tylko lodową
- oh... jak
fusiona? - przymknęła oczy, skupiając
się na wolnej dłoni, po chwili poczuła, jak wypełnia ją coś chłodnego. Lodowa
sfera unosiła się pod jej palcami - tak?
-spojrzała z uśmiechem na maga
- o właśnie tak – Elf pokiwał głową z aprobatą
- problemem jest to ze bolty maja wolną postać i nie są zbytnio izolowane czy
kontrolowane pod kątem kształtu
-
oh.... - patrzyła na niego w zdumieniu -
czyli tworząc Bolta, nie mogę go za bardzo modyfikować, poza połączeniem z
innym boltem? - szepnęła patrząc na dwie sfery w dłoniach
- ich
struktura na to nie pozwala, a zmiana struktury jest bez sensu. Za duży koszt w
stosunku do efektów…
Dziewczynka pisnęła, gdy bolty eksplodowały,
zalewając ją lodowatą woda i gorącym powietrzem z drugiej strony - nie przypomniałeś mi.. że nie można ich zbyt
długo trzymać rozdzielnie... - jęknęła,
po chwili się uspokajając - łatwiej pracować nad czysta maną tak... chyba już
rozumiem - uśmiechnęła się
- hmm no coś
w ten deseń – spojrzał na nią pobłażliwie - aa to co ci tłumaczyłem to dopiero
połowa zaklęcia, ćwicz ćwicz~~
Zamknęła
oczy, skupiając znów w okół siebie pokłady many. Zaczęła powoli przepuszczać ją
przez staffa. Z trudem trzymała nad nią kontrolę, a było jej naprawdę
niewiele.... Gdy jednak uznała, że jakoś to trzyma, postanowiła wpleść w tę
ciepłą konstrukcję nieco chłodniejszej warstwy. Coś się jednak pomieszało....
Zrobiło się ciemno, zaś nad dziewczyną utworzyła się płaska tafla lodu, której
ta w żadnym wypadku nie mogła utrzymać siłą woli, tak była ciężka. Nie mając
już sił, musiała ją zluzować z rozpaczą patrząc, z jaka prędkością opada wprost
na nią. Uklękła chowając głowę w ramionach, modląc się, by lód był dość cienki,
żeby jej nie zabić siłą swojego ciężaru
Druid machnął
ręką i wielki płomień przeleciał przez lód, zamieniając go w gorącą wodę która
oblała dziewczynę - mówiłem ze to nie takie proste~ ale już nadałaś coś w
rodzaju kształtu, wiec progres jest - poczochrał jej mokre włosy.
Zadrżała,
gdy poczuła jak coś na nią opadło, odetchnęła jednak z ulgą otwierając oczy,
gdy dotarło do niej, że to dłoń maga, wstała szybko, spoglądając na niego - Coś
poszło nie tak... dlaczego, tak trudno kontrolować gorące masy? hmmm... im
stają się cieplejsze tym większą prędkość mają, i silniejszą energię.. w
połączeniu z zimnymi, jak w zderzeniu szybko ją tracą... - wsunęła palec do ust,
zamyśliwszy się - w jaki sposób osiągnąć między nimi równowagę? skąd wiem, czy
jeszcze mogę ją wpleść czy już nie? – spojrzała na niego pytająco
- chodzi o
to by zrobić to jak najszybciej, im dłużej zwlekasz, tym bardziej niestabilne
się stają, ale oczywiście na początku nie będzie ci wychodzić kontrola, więc
efekt będzie mierny dlatego ci, którzy rzucają zaklęcia szybciej, osiągają
lepsze efekty
- oh.. rozumiem.... - uśmiechnęła się, skupiając sie po raz
kolejny, postanowiła tym razem zadziałać na wyczucie, a nie na logikę. Zamknęła
oczy, kumulując manę. znów część mas przepuściła przez staffa, resztę
utrzymując na górze, zaczęła je łączyć, ale jedyne co udawało jej sie osiągnąć
to forma kuli.. było nie było, najprostsza do osiągnięcia w przyrodzie. Nagle
jednak, owa kula wyśliznęła się z jej myśli, znów spadając pionowo w dół. Noki
zacisnęła powieki, usiłując zmienić jej trajektorię spadania choć o
centymetr- ZAAAI!!!! - krzyknęła, nie wiedząc co robić
- oi oi! -
odepchnął kulę falą uderzeniową. ta upadła na ziemię paręnaście metrów dalej,
wybuchając i pokrywając wszystko wokół cieniutką warstwą lodu - i pomyśleć że opanowałem
to sam bez zabijania się… może dlatego jest tak mało zdolnych magów -mruczał sam do siebie
Dziewczynka
starała się udawać, że go nie słyszy, choć zrobiło sie jej przykro. Zmusiło ją
to jednak do podwojenia wysiłków. Na staffie znów uformowała ciepłe pokłady
many, delikatnie modyfikując je chłodnymi, tak, że po niedługiej chwili
przypominały formę niemal idealnego sopla. Dziewczyna była tak ucieszona tym
efektem, że znów straciła nad nim kontrolę, ten zaś poszybował w okno domu jej
brata. Noki otwarła usta w niemej rozpaczy, wiedząc, że śmierć z ręki Łucznika
będzie dłuższa i boleśniejsza niż pod lodowa kulą
Mag aż
zagwizdał - no no to żeś narobiła… masz
szczęście ze to dopiero 1 etap i rozwalone zostało samo okno, gotowe zaklęcie,
by mu zdemolowało cały dom~
- może
oddalmy się.. gdzieś... dalej – jęknęła przerażona tym co narobiła - nie...
mogłeś... - podniosła ręce, chcąc ratować szybę, opuściła je jednak
zrezygnowana widząc, że nie da się jej już uratować - on... mnie..... - pokręciła głową - może.. wynagrodzę mu to
jakoś.. odkupię... – westchnęła, odsuwając się od domku Zeta - spróbujmy jeszcze raz.... - podjęła na nowo
wysiłki, szybko i sprawnie formując kolec, który powoli obracał się nad jej
głową.
- hee ładnie
– zagwizdał mag - a teraz go rzuć w tamto drzewo - wskazał obok – ma je tylko
przebić
Skinęła
głową, kierując staffa we wskazanym kierunku, sopel pofrunął, jednak o dość
spory odcinek minął cel, rozpryskując się na ziemi
- spróbuj
mniejszy może? – Zai przyglądał się jej wysiłkom z uśmiechem
- yhm! - stworzyła
kolejny, mniejszy niż tamten, puszczając go we wskazanym przez maga kierunku,
Sopel nie utrzymał jednak temperatury rozpuszczając się w locie
- ohhh za dużo
ciepła. o wiele za dużo – Druid pocykał z dezaprobatą
-
rozumiem... – westchnęła, tworząc kolejny egzemplarz, ten jednak nie doleciał
do celu, gdyż był za ciężki. Następny jednak uderzył w drzewo, wbijając sie
nieco w korę. Noki podskoczyła, uradowana - widziałeś Zai! widziałeś?! Nawet się
wbił!
- hmhm – mag
pokiwał sobie głową - to może teraz następny etap. Jak ci się to uda to już większość
masz za sobą - spraw tak, by wewnątrz
również było ciepła część dzięki temu sopel będzie o wiele lżejszy, ale pamiętaj,
że o wiele trudniej to zrobić w dobrej proporcji
- oh... -
potarła nosek zdziwiona - ale... czyli, że.... - zamyśliła się, przywołując
sopla, jedyne jednak co osiągnęła, to wylanie sobie na głowę lodowatej wody
- yyyiiiiiiaaaaaaaaaaaa....- krzyczała
usiłując wytrząsnąć ją zza koszulki - Ale tego nie da się zrobić!!!!! to się
rozpaaaaadaaaaa
- bo ciepło
znajduje się za blisko lodu i jest zbyt gęste. Mówiłem, że to trudniejsze
- pokażesz
mi taki.. gotowy sopel? nie potrafię sobie nawet wyobrazić jego grubości
- ale gotowy
wygląda inaczej, poza tym...jesteś w stanie go wyczuć? oczami nie zobaczysz
tego co jest w środku
- racja.. - zacisnęła
zęby przywołując manę.... po... godzinie, cała mokra i przemarznięta, pokazała
Zailenowi właściwe według niej proporcje - ttttttakkki mmmmiał bbbyć? - spytała
trzęsąc się z zimna.
- całkiem sporo
tej many tam masz - popatrzył z lekkim zdumieniem - hmm~~ myślę że ujdzie. A
teraz.. przerwa! - rzucił obok parę kawałków drewna i je podpalił. ogrzej się trochę
Z rozpaczą spojrzała jak jej ukochany sopelek
zmienia się w wodę, z radością jednak powitała ciepłe ognisko, przysiadła się
blisko, wyciągając przed siebie dłonie, usiłując się wysuszyć i ogrzać..
niekoniecznie w tej kolejności - jestem alchemikiem.. czego jak czego, ale many
nie może mi zabraknąć - uśmiechnęła się do dyrektora - Zaaaaai... myślisz, że
mam jakieś szanse na zostanie w miarę dobrym magiem?
- hah, a co?
chcesz zmienić zawód? – roześmiał się, przysiadając obok niej - ciężko
powiedzieć. Na pewno możesz być dobra, jeśli poświęcisz na to czas
Noki
pokręciła głową z uśmiechem - nie... ale czasem dobrze jest mieć podwójny fach
w rękach.. wiesz.. niektóre demony bywają odporne na alchemię. - zapatrzyła się
w ogień
- hmm~~
wiesz.... alchemia też jest rodzajem magii mimo że wydaje się, że tak nie jest
jeśli alchemia nie działa, to magia tym bardziej – wzruszył ramionami
- Czasem
chciałabym się zająć czymś innym.. wiesz.. Luka też jest bardem.. a ja? tylko
alchemia... - potarła zziębnięte ramiona
- hmm~ no
skoro tak mówisz - mag podniósł rękę, skierował ją w kierunku dziewczyny i
wymamrotał krótkie zaklęcie. gorące fale powietrza, cieplejsze od tych z
ogniska poleciały w jej stronę
Noki zamknęła
oczy, dając się otulić temu ciepłu, chłonąc z niego ile tylko się da - Ty także
jesteś bardem.. Zet bawi się puppetami.. każdy zajmuje się czymś jeszcze...
mi -wzruszyła ramionami - podoba się
magia... - „przynajmniej nie zmusza mnie do bliższego kontaktu z przeciwnikiem –
pomyślała - wiem, że ta dziedzina zawsze będzie kuleć, bo nie poświęcę jej tyle
czasu co alchemii, ale.. chce mieć jakieś podstawy, jeśli rozumiesz... a nikt
nie wyjaśni ich lepiej, niż Ty - pokazała mu język z uśmiechem, formując w dłoni
miniaturowego lodowego konika - ładny? -
gdy jednak pokazała go magowi, ten już się niemal całkowicie rozpuścił – oooooh
- tak tak
baw się lodem w takim cieple, na pewno wytrzyma - przerwał zaklęcie - hmm ja
tam grać potrafię, ale moje melodie nie są takie jak Luka. W jego jest..coś....
hmm, no ogólnie mogę cię uczyć podstaw, ale kontrolę... do tego musisz dojść sama. A potem, kolejne
zaklęcia tworzy się samemu
- wiele
zaklęć wymyśliłeś sam? - spojrzała na niego z podziwem, po chwili zaczęła w
dłoni formować płomień, który zaczął przybierać formę walca, by po chwili
wykształcić się w konika, nim jednak całkiem ta przemiana się dokonała, Noki
krzyknęła, przerywając zaklęcie, i energicznie dmuchając na dłoń -
AAAUUUUUUUUU....... Poparzyłam sięęęęęęęęęęęę - spojrzała na Zailena,
uspokajając się - też czujesz takie.. dziwne wibracje gdy Luka gra? Ja czasem
mam wrażenie, że.. hmmm.. jakby mam więcej siły, albo mogę szybciej biec.. choć
czasem gra tak, że mi po prostu bardzo bardzo smutno i źle... ale myślałam, że
tylko ja go tak odbieram
- zadaniem
muzyki jest oddziaływanie na mózg. Nasze ciała są ograniczane wbrew naszej
woli. Dobrana melodia i wiele innych drobnych elementów potrafią to
ograniczenie częściowo zdjąć
Noki objęła
kolana dłońmi, opierając na nich brodę - myślisz, że Luka byłby w stanie kontrolować
ludzi? wiesz.. Jak Zet swoje lalki?
- ludzi? –
spojrzał na nią nieco nieobecnym wzrokiem - hmmm~~ może być ciężko.. ale jeśli ktoś
może... to na pewno on
Zadrżała -
nie obawiasz się tego? Wiesz... jest wyjątkowym alchemikiem, ale bardzo
tajemniczym bardem... Wiem, że jesteś jego bratem.. ale... - objęła mocniej
kolana - byłam raz pod kontrolą.. co prawda lalkarza, ale nie chciałabym tego
nigdy więcej.. nie ma nic straszniejszego niż utrata kontroli nad sobą samym...
- spojrzała na Zailena - Ale Luka... on nigdy nie zrobiłby tego, prawda? Jego
muzyka tylko oddziałuje... prawda?
-spytała z obawą w głosie
- wcale bym się nie zdziwił jeśli już to kiedyś
robił. Potężne osoby często eksperymentują wiesz? a kontrola nie jest taka
straszna jeśli ufasz tej osobie
Pokręciła
głową - to nie jest tak, że nie ufam... - zacisnęła powieki - Demmo też
ufałam.. ale kiedy.. Twoje dłonie.. poruszają się mimo Ciebie.. to.. to jest
dziwne.... Nie jeden raz zawierzyłam mu swoje życie, zdejmując łucznika za nim,
wiedziałam, że on zajmie się fighterem podnoszącym na mnie miecz.. to
naturalne.. ale... - spojrzała znów w ogień
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz