niedziela, 1 marca 2015

Fianna reaktywacja 1


 http://listenonrepeat.com/watch/?v=UWPlH379XEc#Eternal_-_Tanaka_Rie

Pukało i pukało.. Ciągle pukało... w mój wolny dzień. Otwarłam leniwie najpierw jedno, potem drugie oko.... Oczywiście zamykając wpierw to pierwsze. W końcu jednak to łomotanie zaczęło mnie wkurzać. Złość pozwala szybciej zerwać się łóżka... Podbiegłam do okna, przez które to sowa już prawie, prawie zrobiła sobie przejście. Pospiesznie wpuściłam ją do środka, nim ona zrobiła to pierwsza. List... O 11 rano... kto mógł być na tyle impertynencki, by przed trzynastą budzić mnie w mój wolny dzień? Sięgnęłam po kopertę. Varrant. Żądał natychmiastowego spotkania w Dunbarton przy mg.. co się mogło stać? Sukkuby zaatakowały miasto? Wyposażona w najlepszą broń i pancerz pojawiłam się w umówionym miejscu. Varr i ten no... kurcze... jak mu tam było? Takie małe skrzydlate.... no elf w każdym razie....

Rozejrzałam się, ale nigdzie nie spostrzegłam śladów podboju, czy choćby najmniejszej walki....

- Varr? - Spytałam lekko zbita z tropu - coś się stało? - Chłopak tylko uśmiechał się podejrzanie (pytacie skąd wiem, że podejrzanie? Otóż.. jeśli ktoś ma uśmiech szerszy niż zawsze, jakby dopiero co zjadł cytrynę, oczy wpółprzymknięte, to albo jest pijany, albo podejrzany. Varr był podejrzany)

- Nie wiem czy pamiętasz.. to Railgun - powiedział z jeszcze szerszym uśmiechem (a właśnie.. Railgun mu było, temu ze skrzydełkami. Taki pocieszny mag. Elfik. Jak chyba każdy mag) 

- Varrrrrrrrr.... - warknęłam, jak dla mnie to groźnie, ale na nim jak zawsze nie zrobiło to najmniejszego wrażenia - jeśli budzisz mnie tylko po to by przedstawić mi Elfa, którego znam.... - (no przecież nie przyznam się, że wyleciało mi z głowy co to za jeden!) - to Cię chyba zabiję..... - nie zgadniecie... moja supergroźba też go nie ruszyła.. dalej się szczerzył jak cave rat do sera... Mag tylko patrzył znudzonym wzrokiem. Czemu magowie zawsze muszą patrzeć znudzonym wzrokiem? Zai ma to samo... Varr pociągnął mnie za rękaw

- chodź! - krzyknął ciągnąc mnie za sobą. Wlókł mnie tak oburzoną przez pół miasta, aż dowlókł. Na pola. za Dun. Tam gdzie zmierza się do rabbie. Spojrzałam na niego teraz już naprawdę wściekła

- Sam sobie nie poradzisz ze zbieraniem jabłek? Po Licha żeś mnie tu przywlókł? Nawet Zet wie, że w mój wolny dzień NIE WSTAJĘ o tak dziwnych godzinach! Nie mówiąc już w ogóle o wyłażeniu z domu! Powiesz wreszcie czego chcesz?! Lecę jak na wojnę i znajduję szczerzącego się wojownika i skrzydlatego wynudzonego do granic możliwości maga! Co się tu dzieje?!

- Nokomiis - Varr odrzekł spokojnie, spoglądając na mnie tym wzrokiem, którego tak bardzo nie lubię. Często widziałam to spojrzenie u Lennoxa. Nazywa się "jestem dobrym ojczulkiem, ale pamiętaj kto jest tu szefem" - proszę zmienić sposób odnoszenia się do swojego Lidera.

- Jakiego Lidera?! - Krzyknęłam - Fianna śpi od lat! - Varr zrobił krok w lewo. Wówczas zobaczyłam... Kamień. Gildyjny. Stał. Sobie. Po. Prostu.

- ale.... - jęknęłam, czując, że mam dość dziwna minę, co było widać po jego uśmiechu. O dziwo jeszcze szerszym niż  był.

- Zdecydowałem, że to jest ten czas, aby obudzić śpiących rycerzy. - po chwili poczuł jakie faux pas popełnił - i alchemików. I magów. I kucharzy. i fighterów. I defenderów. - westchnął - zdecydowałem się reaktywować gildię. Coś złego dzieje się w Erinn. Coraz więcej wojen, niewyjaśnionych spraw. Czuję, że nie tylko Bogowie maczają w tym palce... To dobry czas by powołać Fiannę na nowo do życia. Oh, i chcę byś dalej pełniła obowiązki mojego oficera. Zgadzasz się? - patrzył uważnie

- Będzie to dla mnie zaszczytem - stanęłam przed nim w postawie na baczność. Znów poczułam się członkiem Polskiej wspólnoty, którego filarem był nasz Fionn Tfu.. Varrant. Mag oparł się o drzewo, zaplatając ręce na piersi i tylko się przyglądając.

- Mam dla Ciebie pierwszy rozkaz. - skinęłam tylko głową - Odnajdź tych, którzy chcieli być jednymi z nas. Wiem, że masz swoje dojścia. Ja muszę załatwić jeszcze parę spraw. Odzyskać naszą salę, zarejestrować działalność... Rail... - Spojrzał na maga - to najlepszy skryba. Pomoże mi się z tym uporać, a Ty. Proszę odnajdź naszych.

***





Pierwszy na mojej liście był Zailen. Umówiłam się z nim w Dunbarton i... spóźniał się już kwadrans. Ziewnęłam, rozglądając się z nadzieją, że dostrzegę gdzieś tego złośliwego maga. Ale nic z tego.. Magowie nigdy się nie spóźniają. Z tego co wiem. Ale te rzesze, które muszą na nich czekać.. Czasami mogliby przyjśc przed czasem. Doczepił sie do mnie jakiś początkujący elf. Wszędzie go było pełno. Latał pytał. W pewnym momencie podbiegł do mnie

- 1k golda plz! - krzyknął, z czarującym uśmiechem, podając mi pustego pouncha. Nienawidzę takich zachowań. Mruknęłam więc tylko, mając nadzieję, że dzieciak się odczepi. Podziałało na chwilę. Przynajmniej dopóki nie zaczął zapuszczać falcona* Ale wtedy coś mnie tknęło. Niewielu znało tę technikę, jeszcze mniejsza ilość ją przeżywała. A więc....

- ZAILEN?!!? - zapytałam bez sensu, na co on pomachał mi tylko - Co ty u Li... - Przyskoczył jednym susem, zasłaniając mi dłonią usta. Jego wargi znalazły się tuz przy moim uchu. Zadrżałam w jego ramionach, czując na sobie jego ciepły oddech, gdy szeptał:

- XDDDD ćććśśśśśśśichoo.... To jedyny sposób, by nie psując sobie reputacji. móc sobie zwyczajnie wyjśc i popatrzeć

Odepchnęłam go na odległość ramienia - zwariowałeś? a jak cię ktoś rozpozna?! - ten tylko ułożył usta w dzióbek cykając z dezaprobatą

- Dopóki ci się nie ujawniłem raczej nie było to możliwe, ale teraz, chyba masz rację. Wrzeszczysz tak głośno... a tak właściwie, to czego ode mnie chciałaś?

- ruszaj za mną Mglisty Magu - powiedziałam poważnie i poczłapaliśmy w stronę kamienia Fianny. Gdy dotarliśmy, zatrzymałam się, a on minął mnie i poszedł dalej

- ...

- ?

- !

- ...?

- >.>

- ?!

- co za Elf z Ciebie! no kamień!

- ?

- FIANNA! POWSTAŁA!!!!!

- o=

Zai uśmiechnął się

- wreszcie - powiedział cicho, gładząc powierzchnię filaru. Wydawał się radosny. Piszę, że się wydawał, bo tak naprawdę z magami nigdy nic nie wiadomo

- dołączysz? - spytałam cicho, podając mu glejt - bylibyśmy szczęśliwi, mając znów pośród swoich ludzi takiego maga jak ty. Fianna oferuje wsparcie każdemu, zarówno podczas walk jak i podczas pokoju. Dobrze mieć z kim pogadać. - Wzruszyłam ramionami - zdaję sobie sprawę, że militarnie niewiele możemy ci zaoferować, ale nie tylko walka jest ważna. Czasem fajnie po prostu posiedzieć przy ogniu. Jak kiedyś

Na twarz Maga wpłynął delikatny uśmiech. Zamknął oczy, przyjąwszy pismo. Nie podpisał go jednak

- Wiesz... Niedawno myślałem o was. O tym co było kiedyś...

- mhm...- Nie chciałam mu przerywać. Nigdy nie widziałam żeby wpadł kiedyś w taki dziwny nastrój

- Jak zaciągałem się do Fianny byłem  Małym naiwnym  elfikiem, marzącym o pozycji maga. Posiadającym jedynie niewielką wiedzę o wykorzystaniu boltów - machnął ręką. Jego niebieskie spojrzenie spoczęło na mnie - Zastanawiałem się wtedy, patrząc na was, czy kiedykolwiek dojdzie do tego, że gdy wstąpię w szeregi jakiejś organizacji, to ktoś mnie zauważy, dostrzeże, że gdy zapytają, kto pośród was jest najsilniejszy, to czy ktoś wskaże mnie... - Opuścił głowę, błękitne kosmyki opadły na jego czoło. Z roztargnieniem odgarnął je delikatną dłonią. Tak inną od dłoni wojownika. Jego była niemal dziewczęca... - Determinacja pchnęła mnie do czynów. Na początku myslałem, że o to chodzi. Pokazać się. Siłę. Potęgę. - podniósł głowę, kierując spojrzenie ku niebu. Oczy lśniły mu dziwnym blaskiem - Ale to nie jest to. Wtedy potrzebowałem po prostu akceptacji. Teraz po latach, gdy osiągnąłem to czego pragnąłem. Zrozumiałem jak chcę użyć tej wiedzy. - Roześmiał się, mierzwiąc mi włosy, po czym podpisał glejt jednym zamaszystym ruchem - proszę Pani Oficer, z największą przyjemnością wspomogę was, nas... - śmiał się. Pierwszy raz śmiał się tak szczerze - dobrze znów być w domu.... - odparł dotykając na powrót zimnego kamienia i znikając mi z oczu. Zostawiając mnie osłupiałą z jego podpisem w dłoni



*Zapuszczać falcona - technika opracowana przez Szanowanego Dyrektora Uniwersytetu Magicznego w Dunbarton,polegająca na zaglądaniu kobietom, tam gdzie powinno się dostać z liścia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz