środa, 18 marca 2015

Kącik Maga



Ostatnio bardzo dobrze pisze mi się luźne rozmowy z Zailenem. Stąd tak sobie pomyślałam, że można by było wcisnąć na stałe do bloga "Kącik Maga" :D Dziś kolejna odsłona. Piszcie czy taki sposób prowadzenia narracji Wam odpowiada.. i... ostawiajcie komentarze, bo tylko Wy jesteście w stanie zmusić Zailena do większego otwarcia się ;P Piszcie, jeśli chcecie poznać historię tego maga ZANIM został dyrektorem szkoły w Dunbarton. ok.. a teraz czas na opko

***

Dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona, robiąc smutną minkę -  mówiłam ci  już że jesteś zuem? - podeszła do okna, patrząc na nie. Po chwili otwarła je, wyglądając na zewnątrz - Zaaaai.. to jest 4 piętro.. jesteś pewien, że mam tędy wyjść?

Mag tylko wzruszył ramionami – oczywiście, to najlepsza droga, najszybsza – dodał złośliwie
Noki westchnęła, stając na parapecie. Spojrzała na maga - ale.. uratujesz mnie?  -podeszła do krawędzi parapetu, nie spuszczając z niego wzroku.

- No nie poradzisz se~~? – zaplótł ręce na piersi, nawet nie ruszywszy się z miejsca. Dziewczyna w odpowiedzi, pokręciła tylko głową

- nie.. nie poradzę... uratujesz?  - poczuła jak chłodny wiatr otula jej ciało, mierzwiąc rude pukle, zamknęła oczy obawiając się zrobić krok dalej - uratujesz?

- a jeśli powiem nie~~? – Uśmiech nie opuszczał jego twarzy, jednakże spojrzenie pozostało badawcze – co wtedy? 

 Spojrzała na niego - to wolałabym nie wychodzić tą drogą....
 
- A szkoda, bo właśnie ominęła cię nagroda Darwina - prychnął

- Dlaczego, jesteś taki,  jaki jesteś Zai?  - usiadła na parapecie, machając nogami - Wiesz, że jakbyś powiedział, żebym skoczyła i że nic by się nie stało, to.. wyszłabym tym oknem?

- I to jest właśnie ten problem – westchnął przeciągle - nie słuchasz się, gdy trzeba i słuchasz się, gdy nie trzeba.

- Dlaczego? - spojrzała na niego, mrugając oczami. Zaczynała się denerwować - kiedy Cię nie posłuchałam?

- Zawsze gdy ci dobrze radzę! – Mag roześmiał się

- ale.. kiedy? Nie pamiętam.. zawsze robię to co mówisz.. - wylicza - nie rzucaj na mnie shocka, nie wchodź kiedy siedzę, kiedy Cię nie posłuchałam? Akceptuję Twoją widzę. Rozumiem, że wiesz więcej... uznaje Twój autorytet zawsze. Kiedy nie?

Mag podrapał się po głowie - gdy ci radzę coś w kontaktach międzyludzkich!

- Kontaktach międzyludz – powtórzyła za nim powoli -...... oh..... mówisz o..... hmm... - uśmiechnęła się - ale twoje zdolności interpersonalne też nie są najwyższych lotów Magu

- a może są- zapytał retorycznie - tylko ja specjalnie nie dopuszczam do siebie zbyt blisko nikogo?

Dziewczyna zmrużyła oczy, marszcząc brwi - nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem takiego postępowania Zai.. czyżbyś bał się, że ktoś może na tym ucierpieć? - jej ton stawał się ironiczny - takie podejście jest dla mnie bardzo egoistyczne

- Obie strony mogą ucierpieć – Elf tylko wzruszył ramionami

- Więc dlaczego decydujesz się na taki krok? – spojrzała na niego
 
- Jaki krok?

- żeby pozostawać samemu? żeby nie pozwolić się zbliżyć nikomu? Żeby nie obdarzyć zaufaniem, nie zaufać nikomu, dlaczego? – wyliczała zaskoczona

- Ponieważ bycie samemu boli mniej niż utrata kogoś bliskiego – odpowiedział spokojnie, co tylko zdenerwowało alchemiczkę. Zacisnęła dłonie w pięści

 - czasami warto podjąć to ryzyko! Czasu, który spędzasz z kimś nikt Ci nie odbierze! Boisz się! Samotność jest zła! jest bardzo zła! zwłaszcza gdy komuś na Tobie zależy! zwłaszcza, gdy ten ktoś ufa Ci bezgranicznie, odsunięcie go od siebie to tylko podłość i wygoda z Twojej strony! - krzyczała na przemian płacząc, gdyż wszystko co mówiła Magowi miała chęć wykrzyczeć własnemu bratu - to tchórzostwo Zai!

- ale nikomu na mnie nie zależy -zaśmiał się - nie widzę problemu

Dziewczyna przygryzła wargę - nie możesz tego wiedzieć Magu.. nie jesteś w stanie przejrzeć ludzkich umysłów.. nigdy

- Pracuję nad tym... – odpowiedział znudzony - poza tym~ nikt mi tego otwarcie nie pokazuje. wiec nie wiem w czym problem

- Może czasem.. warto byłoby się samemu przed kimś otworzyć? Ja.. nie czuję się w stanie mówić Ci na temat zaufania i kontaktów.. sama.. - spojrzała gdzieś w bok - mam z tym ogromne problemy.. ale wiedz jedno.. jako ofiara takiego traktowania czuję się upiornie źle z tym.. Mam nadzieję, że masz rację i że nikogo nie krzywdzisz swoim podejściem Zai

- Też mam taką nadzieję

- A myślałeś czasem o swoim bracie? albo… siostrze?

- ......... - mag przemilczał chwilę - wiesz... oni nie są moim prawdziwym rodzeństwem.
- Wiem Zai.. niejednokrotnie podkreślasz swoja odrębność... ale nie więzy krwi stanowią o uczuciach. Zet też nie jest moim prawdziwym bratem, jak Ty to nazywasz... ale... - spojrzała w stronę okna z uśmiechem - wystarczyłoby, żeby je wskazał.. nie zapytałabym nawet dlaczego... Rozumiesz?

- rozumiem i nie rozumiem…

- Ufam mu.. wiem, że mimo wszystko chce dla mnie zawsze jak najlepiej.. do dziś wyrzucam sobie, że zostawiłam go wtedy w Shylien... Ale zażądał tego ode mnie.. Powiedział, że mam uciekać i czekać.. Zaufanie i miłość jest najważniejsza... Nie stanowią o tym więzy krwi, ale Twoje przekonania... Gdy nazywam Zeta swoim bratem, gdy wołam do niego braciszku... To sprawia, że sie uśmiecham.. jest mi dobrze... To dla mnie wyjątkowa osoba... mimo, że poznaliśmy się w niezbyt sprzyjających okolicznościach... Chyba że..... - spojrzała na Zaia, ale po chwili zerknęła gdzie indziej 

- nieważne.. nie chce pytać... i tak znam odpowiedź, nawet jeśli Ty nie chcesz jej sobie uświadomić.
Ale wystarczy jak Hizo na Ciebie patrzy.... ona.... ufa Ci jak ja Zetowi

- Po prostu nauczyła się że jestem jaki jestem. miły oniichan który ją rozpieszcza. poza tym...zastanawiałaś się kiedyś czemu ludzie postrzegają magów jako bezdusznych?

Pokręciła głową - nie... nie zastanawiałam się, bo wydaje mi się, że to nie profesja mówi o człowieku.. poza tym.. nie uważam, że jesteś bezduszny.,.

Mag ciągnął dalej nie zwracając zbytnio uwagi na to co mówiła - Widzisz, magowie są naukowcami, w pewnym sensie. sprawdzają jak co działa i rozumieją to. Nie inaczej jest z naszymi ciałami i umysłami. Chcesz poznać straszną, lecz chyba każdemu znaną prawdę o każdej żyjącej istocie? – dziewczyna skinęła głową, co mag odebrał jako przyzwolenie - każda akcja jaką podejmujemy ma na celu samosatyfakcję. Bez wyjątków

- Nie bardzo rozumiem, co masz na myśli…

- Pomyśl,  czemu starasz się mnie przekonać teraz? – spojrzał na nią spokojnie. Niczym na jednego ze swoich podopiecznych. 

- Abyś zaczął inaczej patrzeć na ludzi otaczających cię na co dzień... abyś uniknął błędów, jakich.. jakich myśmy nie uniknęli.
 
- A co jeśli mi tego nie powiesz?

- Możesz wtedy bardzo wiele stracić.. już wiele tracisz podejmując takie wybory.

- Iii co w związku z tym?..... – westchnął, przeciągając się -chyba nie widzisz do czego zmierzam

- Przyznam, że nie bardzo Zai... – zawstydziła się

- Dla ciebie satysfakcjonujące jest posiadania brata… Kochasz go i chcesz być kochana

- To nie jest tak Zai... nie mówię Ci tego wszystkiego przez swój pryzmat... no może trochę... ale... nie chcę, aby Hizo kiedykolwiek poczuła to co ja czuję.

- Nie sądzę, że kocha mnie jak ty Zeta – odparł chłodno

- To możesz tylko założyć

- Nie okazuje tego w żaden sposób…

- Zet też nie dostrzega moich starań – wzruszyła ramionami

Ale ja twoje dostrzegam. On zapewne też,  ale ich nie akceptuje

- To. Tak  jak poprzednio, są tylko Twoje założenia

- Moje założenia są często trafne. Poza tym... każdy myśli tylko o sobie… - pstryknął ją w nosek

- A jeśli Hizo myśli o Tobie? Pomyślałeś o tym? Choć przez chwilę? Pomyślałeś, że możesz się mylić w swoich osądach?

- Oczywiście, że mogę się mylić w osądach, ale uniwersalna prawda zostaje, to że myśli o mnie tzn. że tak naprawdę myśli o sobie. Zastanów się nad tym.

Zamknęła oczy - czy to, że chcę być kochana przez brata, sprawia, że myślę o sobie? Czy to źle? - złapała się za głowę - Zai.. Tobie jest dobrze... tak jak jest?

- Wszystko o czym myślisz, tak naprawdę znaczy, ze myślisz o sobie. iii...- zamknął oczy - chyba tak. Tak jest dobrze

Dziewczynka pokiwała głową, nie patrząc jednak na maga - Zawsze myślałam.. że wszystko co robię, robię... dla niego.... chciałam tak myśleć.... Zai... masz rację... ale.. chcę krzyczeć że to nieprawda.. ja... chcę być dla niego ważna.. ja chcę... mi zależy... ja... ja... ja chcę...

- Widzisz do czego dążę?  - niebieskie spojrzenie, na powrót spoczęło na alchemiczce - chcesz… dla siebie

- Widzę... teraz to dostrzegam Zai.... - patrzyła na swoje buty, które teraz wydawały się jej dziwnie odległe - ale... jednak... - objęła dłońmi głowę opadając na kolana, z oczu popłynęły łzy, drżała próbując opanować szloch - myślisz.. że on może chcieć czegoś innego? Że to dlatego nic nam nie wychodzi?  Ja.. on... ygh.... - zaczęła ocierać oczy, jednak nie potrafiła powstrzymać łez.

- On zapewne boi się tego samego co ja. Tyle, że o wiele bardziej – położył jej dłoń na ramieniu

- Ale przez to, co się dzieje.. on.. do tego właśnie doprowadza.. dlaczego? co mam zrobić, aby był szczęśliwy? Powinnam odejść? Powiedz Zai... - spojrzała na niego czerwonymi od łez oczyma - czy jak go posłucham i.. porzucę to czego pragnę, to mój brat będzie spokojny? Czy Zet będzie wtedy szczęśliwy?

- To nie jest takie proste. – Elf uśmiechnął się delikatnie - Będzie się cieszył, ale nie będzie szczęśliwy. Gdzieś tam, w głębi, chce cię mieć blisko,  ale z drugiej strony bardzo się boi
- Nigdy chyba tego wszystkiego nie zrozumiem Zai... boję się, że mogę popełnić błąd... kolejny

- Wszyscy popełniają błędy...

- Moje najczęściej pociągają masę konsekwencji... - westchnęła - Ty nie wyglądasz jakbyś je popełniał

Mag tylko się roześmiał - czasami miewam wrażenie, że sama moja egzystencja jest błędem

- Bzdura Zai... gdyby nie Ty... wiele dla ludzi, Elfów, Gigantów.. zrobiłeś wiele dobrego dla wszystkich

- Kto wie, jakby wszystko się potoczyło beze mnie. Może by było lepiej? – zamyślił się

- Nie mogę mówić za wszystkich Zai.. ale mogę mówić za siebie i.. wiele zrobiłeś dla mnie, wiele zrozumiałam dzięki Tobie... Wiem, że zawsze jak przyjdę mogę liczyć na Twoje wsparcie, jeśli przeżyję złośliwości. Nie Zai.. to Ty uratowałeś Zeta wtedy w Shylien...

- Zwyczajnie nie chcę by inni przechodzili przez to, co ja…

Noki zamilkła. Zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nic nie wie o tym magu.. o tym co było wcześniej, o tym dlaczego tak bardzo sie boi, o tym przez co przechodził. Nagle poczuła, że robi jej się strasznie wstyd.. że to ona zawsze obarczała go swoimi kłopotami - ja... Zai.. co się właściwie wtedy stało?

- "wtedy"? – Mag zapytał jakby nie rozumiejąc.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz