Ostatnio bardzo dobrze pisze mi się luźne rozmowy z Zailenem. Stąd tak sobie pomyślałam, że można by było wcisnąć na stałe do bloga "Kącik Maga" :D Dziś kolejna odsłona. Piszcie czy taki sposób prowadzenia narracji Wam odpowiada.. i... ostawiajcie komentarze, bo tylko Wy jesteście w stanie zmusić Zailena do większego otwarcia się ;P Piszcie, jeśli chcecie poznać historię tego maga ZANIM został dyrektorem szkoły w Dunbarton. ok.. a teraz czas na opko
***
Dziewczyna
spojrzała na niego zaskoczona, robiąc smutną minkę - mówiłam ci już że jesteś zuem? - podeszła do okna,
patrząc na nie. Po chwili otwarła je, wyglądając na zewnątrz - Zaaaai.. to jest
4 piętro.. jesteś pewien, że mam tędy wyjść?
Mag tylko
wzruszył ramionami – oczywiście, to najlepsza droga, najszybsza – dodał
złośliwie
Noki westchnęła,
stając na parapecie. Spojrzała na maga - ale.. uratujesz mnie? -podeszła do krawędzi parapetu, nie
spuszczając z niego wzroku.
- No nie
poradzisz se~~? – zaplótł ręce na piersi, nawet nie ruszywszy się z miejsca.
Dziewczyna w odpowiedzi, pokręciła tylko głową
- nie.. nie
poradzę... uratujesz? - poczuła jak
chłodny wiatr otula jej ciało, mierzwiąc rude pukle, zamknęła oczy obawiając
się zrobić krok dalej - uratujesz?
- a jeśli
powiem nie~~? – Uśmiech nie opuszczał jego twarzy, jednakże spojrzenie
pozostało badawcze – co wtedy?
Spojrzała na
niego - to wolałabym nie wychodzić tą drogą....
- A szkoda,
bo właśnie ominęła cię nagroda Darwina - prychnął
- Dlaczego, jesteś
taki, jaki jesteś Zai? - usiadła na parapecie, machając nogami -
Wiesz, że jakbyś powiedział, żebym skoczyła i że nic by się nie stało, to..
wyszłabym tym oknem?
- I to jest
właśnie ten problem – westchnął przeciągle - nie słuchasz się, gdy trzeba i słuchasz
się, gdy nie trzeba.
- Dlaczego?
- spojrzała na niego, mrugając oczami. Zaczynała się denerwować - kiedy Cię nie
posłuchałam?
- Zawsze gdy
ci dobrze radzę! – Mag roześmiał się
- ale.. kiedy?
Nie pamiętam.. zawsze robię to co mówisz.. - wylicza - nie rzucaj na mnie
shocka, nie wchodź kiedy siedzę, kiedy Cię nie posłuchałam? Akceptuję Twoją
widzę. Rozumiem, że wiesz więcej... uznaje Twój autorytet zawsze. Kiedy nie?
Mag podrapał
się po głowie - gdy ci radzę coś w kontaktach międzyludzkich!
- Kontaktach
międzyludz – powtórzyła za nim powoli -...... oh..... mówisz o..... hmm... -
uśmiechnęła się - ale twoje zdolności interpersonalne też nie są najwyższych
lotów Magu
- a może są-
zapytał retorycznie - tylko ja specjalnie nie dopuszczam do siebie zbyt blisko
nikogo?
Dziewczyna zmrużyła
oczy, marszcząc brwi - nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem takiego postępowania
Zai.. czyżbyś bał się, że ktoś może na tym ucierpieć? - jej ton stawał się
ironiczny - takie podejście jest dla mnie bardzo egoistyczne
- Obie strony
mogą ucierpieć – Elf tylko wzruszył ramionami
- Więc
dlaczego decydujesz się na taki krok? – spojrzała na niego
- Jaki krok?
- żeby
pozostawać samemu? żeby nie pozwolić się zbliżyć nikomu? Żeby nie obdarzyć
zaufaniem, nie zaufać nikomu, dlaczego? – wyliczała zaskoczona
- Ponieważ
bycie samemu boli mniej niż utrata kogoś bliskiego – odpowiedział spokojnie, co
tylko zdenerwowało alchemiczkę. Zacisnęła dłonie w pięści
- czasami warto podjąć to ryzyko! Czasu, który
spędzasz z kimś nikt Ci nie odbierze! Boisz się! Samotność jest zła! jest
bardzo zła! zwłaszcza gdy komuś na Tobie zależy! zwłaszcza, gdy ten ktoś ufa Ci
bezgranicznie, odsunięcie go od siebie to tylko podłość i wygoda z Twojej
strony! - krzyczała na przemian płacząc, gdyż wszystko co mówiła Magowi miała
chęć wykrzyczeć własnemu bratu - to tchórzostwo Zai!
- ale nikomu
na mnie nie zależy -zaśmiał się - nie widzę problemu
Dziewczyna przygryzła
wargę - nie możesz tego wiedzieć Magu.. nie jesteś w stanie przejrzeć ludzkich
umysłów.. nigdy
- Pracuję nad
tym... – odpowiedział znudzony - poza tym~ nikt mi tego otwarcie nie pokazuje.
wiec nie wiem w czym problem
- Może
czasem.. warto byłoby się samemu przed kimś otworzyć? Ja.. nie czuję się w
stanie mówić Ci na temat zaufania i kontaktów.. sama.. - spojrzała gdzieś w bok
- mam z tym ogromne problemy.. ale wiedz jedno.. jako ofiara takiego
traktowania czuję się upiornie źle z tym.. Mam nadzieję, że masz rację i że
nikogo nie krzywdzisz swoim podejściem Zai
- Też mam
taką nadzieję
- A myślałeś
czasem o swoim bracie? albo… siostrze?
- .........
- mag przemilczał chwilę - wiesz... oni nie są moim prawdziwym rodzeństwem.
- Wiem Zai..
niejednokrotnie podkreślasz swoja odrębność... ale nie więzy krwi stanowią o
uczuciach. Zet też nie jest moim prawdziwym bratem, jak Ty to nazywasz...
ale... - spojrzała w stronę okna z uśmiechem - wystarczyłoby, żeby je wskazał..
nie zapytałabym nawet dlaczego... Rozumiesz?
- rozumiem i
nie rozumiem…
- Ufam mu..
wiem, że mimo wszystko chce dla mnie zawsze jak najlepiej.. do dziś wyrzucam
sobie, że zostawiłam go wtedy w Shylien... Ale zażądał tego ode mnie..
Powiedział, że mam uciekać i czekać.. Zaufanie i miłość jest najważniejsza...
Nie stanowią o tym więzy krwi, ale Twoje przekonania... Gdy nazywam Zeta swoim
bratem, gdy wołam do niego braciszku... To sprawia, że sie uśmiecham.. jest mi
dobrze... To dla mnie wyjątkowa osoba... mimo, że poznaliśmy się w niezbyt
sprzyjających okolicznościach... Chyba że..... - spojrzała na Zaia, ale po
chwili zerknęła gdzie indziej
- nieważne.. nie chce pytać... i tak znam
odpowiedź, nawet jeśli Ty nie chcesz jej sobie uświadomić.
Ale wystarczy jak
Hizo na Ciebie patrzy.... ona.... ufa Ci jak ja Zetowi
- Po prostu nauczyła
się że jestem jaki jestem. miły oniichan który ją rozpieszcza. poza
tym...zastanawiałaś się kiedyś czemu ludzie postrzegają magów jako bezdusznych?
Pokręciła
głową - nie... nie zastanawiałam się, bo wydaje mi się, że to nie profesja mówi
o człowieku.. poza tym.. nie uważam, że jesteś bezduszny.,.
Mag ciągnął
dalej nie zwracając zbytnio uwagi na to co mówiła - Widzisz, magowie są
naukowcami, w pewnym sensie. sprawdzają jak co działa i rozumieją to. Nie
inaczej jest z naszymi ciałami i umysłami. Chcesz poznać straszną, lecz chyba
każdemu znaną prawdę o każdej żyjącej istocie? – dziewczyna skinęła głową, co
mag odebrał jako przyzwolenie - każda akcja jaką podejmujemy ma na celu
samosatyfakcję. Bez wyjątków
- Nie bardzo
rozumiem, co masz na myśli…
-
Pomyśl, czemu starasz się mnie przekonać teraz? –
spojrzał na nią spokojnie. Niczym na jednego ze swoich podopiecznych.
- Abyś
zaczął inaczej patrzeć na ludzi otaczających cię na co dzień... abyś uniknął
błędów, jakich.. jakich myśmy nie uniknęli.
- A co jeśli
mi tego nie powiesz?
- Możesz
wtedy bardzo wiele stracić.. już wiele tracisz podejmując takie wybory.
- Iii co w związku
z tym?..... – westchnął, przeciągając się -chyba nie widzisz do czego zmierzam
- Przyznam,
że nie bardzo Zai... – zawstydziła się
- Dla ciebie
satysfakcjonujące jest posiadania brata… Kochasz go i chcesz być kochana
- To nie
jest tak Zai... nie mówię Ci tego wszystkiego przez swój pryzmat... no może
trochę... ale... nie chcę, aby Hizo kiedykolwiek poczuła to co ja czuję.
- Nie sądzę,
że kocha mnie jak ty Zeta – odparł chłodno
- To możesz
tylko założyć
- Nie
okazuje tego w żaden sposób…
- Zet też
nie dostrzega moich starań – wzruszyła ramionami
Ale ja twoje
dostrzegam. On zapewne też, ale ich nie
akceptuje
- To. Tak jak poprzednio, są tylko Twoje założenia
- Moje założenia
są często trafne. Poza tym... każdy myśli tylko o sobie… - pstryknął ją w nosek
- A jeśli
Hizo myśli o Tobie? Pomyślałeś o tym? Choć przez chwilę? Pomyślałeś, że możesz
się mylić w swoich osądach?
- Oczywiście,
że mogę się mylić w osądach, ale uniwersalna prawda zostaje, to że myśli o mnie
tzn. że tak naprawdę myśli o sobie. Zastanów się nad tym.
Zamknęła
oczy - czy to, że chcę być kochana przez brata, sprawia, że myślę o sobie? Czy
to źle? - złapała się za głowę - Zai.. Tobie jest dobrze... tak jak jest?
- Wszystko o
czym myślisz, tak naprawdę znaczy, ze myślisz o sobie. iii...- zamknął oczy - chyba
tak. Tak jest dobrze
Dziewczynka pokiwała
głową, nie patrząc jednak na maga - Zawsze myślałam.. że wszystko co robię,
robię... dla niego.... chciałam tak myśleć.... Zai... masz rację... ale.. chcę
krzyczeć że to nieprawda.. ja... chcę być dla niego ważna.. ja chcę... mi
zależy... ja... ja... ja chcę...
- Widzisz do
czego dążę? - niebieskie spojrzenie, na
powrót spoczęło na alchemiczce - chcesz… dla siebie
- Widzę...
teraz to dostrzegam Zai.... - patrzyła na swoje buty, które teraz wydawały się
jej dziwnie odległe - ale... jednak... - objęła dłońmi głowę opadając na
kolana, z oczu popłynęły łzy, drżała próbując opanować szloch - myślisz.. że on
może chcieć czegoś innego? Że to dlatego nic nam nie wychodzi? Ja.. on... ygh.... - zaczęła ocierać oczy,
jednak nie potrafiła powstrzymać łez.
- On zapewne
boi się tego samego co ja. Tyle, że o wiele bardziej – położył jej dłoń na
ramieniu
- Ale przez
to, co się dzieje.. on.. do tego właśnie doprowadza.. dlaczego? co mam zrobić,
aby był szczęśliwy? Powinnam odejść? Powiedz Zai... - spojrzała na niego
czerwonymi od łez oczyma - czy jak go posłucham i.. porzucę to czego pragnę, to
mój brat będzie spokojny? Czy Zet będzie wtedy szczęśliwy?
- To nie
jest takie proste. – Elf uśmiechnął się delikatnie - Będzie się cieszył, ale
nie będzie szczęśliwy. Gdzieś tam, w głębi, chce cię mieć blisko, ale z drugiej strony bardzo się boi
- Nigdy
chyba tego wszystkiego nie zrozumiem Zai... boję się, że mogę popełnić błąd...
kolejny
- Wszyscy
popełniają błędy...
- Moje
najczęściej pociągają masę konsekwencji... - westchnęła - Ty nie wyglądasz
jakbyś je popełniał
Mag tylko
się roześmiał - czasami miewam wrażenie, że sama moja egzystencja jest błędem
- Bzdura
Zai... gdyby nie Ty... wiele dla ludzi, Elfów, Gigantów.. zrobiłeś wiele
dobrego dla wszystkich
- Kto wie,
jakby wszystko się potoczyło beze mnie. Może by było lepiej? – zamyślił się
- Nie mogę
mówić za wszystkich Zai.. ale mogę mówić za siebie i.. wiele zrobiłeś dla mnie,
wiele zrozumiałam dzięki Tobie... Wiem, że zawsze jak przyjdę mogę liczyć na
Twoje wsparcie, jeśli przeżyję złośliwości. Nie Zai.. to Ty uratowałeś Zeta
wtedy w Shylien...
- Zwyczajnie
nie chcę by inni przechodzili przez to, co ja…
Noki
zamilkła. Zdała sobie sprawę, że tak naprawdę nic nie wie o tym magu.. o tym co
było wcześniej, o tym dlaczego tak bardzo sie boi, o tym przez co przechodził.
Nagle poczuła, że robi jej się strasznie wstyd.. że to ona zawsze obarczała go
swoimi kłopotami - ja... Zai.. co się właściwie wtedy stało?
- "wtedy"?
– Mag zapytał jakby nie rozumiejąc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz