Mamo? – szepnęła, wstając, ale nikt jej nie odpowiedział.
Zacisnęła wargi, by znów nie zacząć płakać. Była sama, robiło się ciemno, do
tego było jej zimno… Nagle usłyszała jakiś dźwięk. Odwróciła się w tym
kierunku, dostrzegając wolfa. Ten jednak, w odróżnieniu od tych z rabbie,
pokryty był sierścią.. zdawał się taki miękki… Dziewczynka powoli, z
wyciągnięta przed siebie dłonią ruszyła w jego kierunku. Szła powoli obawiając
się, że może go spłoszyć, a tak bardzo chciała pogłaskać zwierzątko. Zwierzątko
jednak nagle odsłoniło białe ostre kły i rzuciło się to ataku. Dziewczynka
krzyknęła i zaczęła uciekać. Wilk jednak był szybszy, i w paru susach prawie ją
dogonił. Czuła już jego oddech na swojej nodze. Zamknęła oczy bojąc się nawet
zerknąć w tamtym kierunku. Ten jednak nagle poderwał się do skoku przewracając
malucha. Aontu płakała, starając się unikać jego zębów, które prawie już
sięgały jej szyi. Płakała, starając się z siebie zrzucić ogromną rozeźloną
bestię
- Mamo!!!!! Mamo!!!! – krzyczała, bijąc rączkami na oślep –
M A M O!!!!!!!!!! – Nagle usłyszała świst, a po chwili wilk zaległ na niej
całym swym ciężarem. Nie zdążyła jednak nawet zareagować, gdy chłopak jednym
ruchem zdarł z niej cielsko martwego wilczura
- Nic ci nie jest? – spytał przestraszony, badając obrażenia
dziewczynki. Z ulgą jednak stwierdził, że poza kilkoma zadrapaniami i strachem,
którego się najadła, nic jej się
poważniejszego nie stało. – Co tu robisz po zmierzchu sama? – pomógł jej się
podnieść. Zaskoczenie niemal odebrało mu mowę, gdy dziewczynka z płaczem
przyskoczyła do niego, obejmując go z całej siły, przytulając rudą główkę do
jego brzucha. Nie mogła opanować przerażenia i płaczu. Chłopak delikatnie się
uśmiechnął, klękając przy niej. Pogładził ją po głowie – no już dobrze. Ten
wilk nic więcej ci nie zrobi. Obiecuję – uśmiechnął się starając się dodać
maluchowi otuchy. Dziewczynka jednak nie
przestawała płakać, tuląc się do chłopaka coraz bardziej. Postanowił ją czymś
zająć. Wolną ręką z kieszeni wyjął kolorowego gema, przerzucając go sobie
zręcznie między palcami. . Maluch „odkleił się” od wybawiciela, spoglądając z
ogromnym zainteresowaniem na to, co ten robi. Chłopak nie przerywał zabawy, z
zamyśleniem spoglądając na małą. Coś nie dawało mu spokoju.. Nie bardzo
wiedział jednak co to takiego… Dziewczynka po chwili już przestała płakać,
patrząc jak kulka przesuwa się pomiędzy palcami Łucznika. Usiłowała ją złapać,
jednak chłopak był tak zręczny, że kulka za każdym razem znajdowała się w innym
miejscu, niż dziewczynce się zdawało.
- Jak ci na imię mała? – spytał ciepłym głosem. Dziewczynka
była tak bardzo urocza, a jednocześnie tak bardzo samotna. Na szczęście strach
opuścił ją całkowicie. Spojrzała na niego z uśmiechem.
- Nazywam się Nokomiis i jestem człowiekiem! – wykrzyczała
uradowana i zadowolona z siebie. Chłopak się roześmiał, mierzwiąc jej rude
włosy.
- Nooooo to, to widzę .-
Oddał jej kulkę, sięgając do juków swojego Strusia. Pogrzebał tam chwilę
wyciągając kilka szczap drewna i parę ziemniaków – pewnie jesteś głodna
Nokomiis? – z uśmiechem patrzył na nią, jak usiłuje naśladować jego ruchy i jak
raz po raz musi się schylać lub biec, bo kulka wyśliznęła się jej z dłoni. Przyklęknął,
układając drwa i rozpalając ogień. – Nie tak… - roześmiał się podchodząc znów
do dziewczynki. Usiadł obok niej, biorąc ją sobie na kolana. Uniósł jej dłoń,
kładąc na niej czerwonego gema. – rozprostuj palce.. o.. tak… ładnie –
pogładził ja znów po włosach, kładąc na jej ręku kulkę. Następnie objął dłoń dziewczynki,
tak, że jej ręką prowadził kolorową kuleczkę. Noki patrzyła na to jak zahipnotyzowana.
Po dłuższym czasie podniosła głowę, spoglądając na swojego wybawiciela.
- Ja też tak potrafię? – ten nie odpowiedział, biorąc ją na
ręce. Noki starała się nie wypuścić kulki z łapek. Chłopak podszedł do ognia,
siadając w jego cieple. Dziewczynkę usadził sobie pomiędzy nogami, tak, że
opierała się głową o jego tors. Wrzucił do żaru kilka ziemniaków
- Pewnie jesteś, głodna, co? – uśmiechnął się, obejmując ją
mocniej, opierając brodę na jej głowie.
- Jestem… - Objęła łapkami brzuszek, dopiero teraz czując
głód – A ty jak masz na imię? – Podniosła głowę, palce wciąż zaciskając na jego
dłoni.
- Mów mi Zet – spojrzał na nią, szybko jednak odwrócił
wzrok. Mała była wpatrzona w niego jak w obraz, a on nie mógł tego znieść . – co robisz tutaj
sama? Gdzie są twoi rodzice? -Dziewczynka skuliła się w sobie. Chłopak poczuł,
że zaraz znów może zacząć płakać. Przyciągnął ją więc mocniej do siebie – nie
smuć się już. Martwię się. Takie małe dziewczynki nie powinny same chodzić nocą
po lasach
Mała wstała, odwracając się w stronę Łucznika, uklękła przy
nim, obejmując ciasno jego szyję. Przytuliła swój policzek do jego. Zet ze
strachem odkrył, że jej miękkie włosy przyjemnie łaskoczą jego szyję – Mama
kazała mi uciekać.. a taty nigdy nie miałam – jęknęła przytulając się do niego
mocniej, ze łzami wspominając ostatnie chwile spędzone z mamą. Chłopak wstał,
trzymając dziewczynkę jedną ręką. Przez dłuższą chwile milczał, wpatrując się w
ogień. Zbliżył się do niego, stawiając małą obok siebie na ziemi. Patykiem wygrzebał
gorące bulwy wprost z ognia. Noki jak kociak rzuciła się od razu chwytając
jedną z nich w łapki. Szybko ją jednak wyrzuciła z krzykiem, tak bardzo była
gorąca.
- Nie tak od razu! – Zet nie zdążył jej odciągnąć, nim
sięgnęła po ziemniaka. Przygarnął płaczącą do siebie, dmuchając na łapki.
Spojrzał na dziewczynkę z uśmiechem – no już nie płacz… Patrz.. dmucham.. a to
ratujący dmuch! Królowa Zima mnie nauczyła. Boli?
Noki zamrugała, patrząc na niego z szeroko otwartymi ustami.
Co jeszcze potrafił Zet? Umie zabijać wilki, potrafi sprawiać, że kulka żyje w
jego dłoni, i do tego Pani Zima nauczyła go chuchnięcia, które sprawia, że
łapki przestają boleć….
- już nie boli… - uśmiechnęła się do niego, rzucając mu się
znów na szyję. Zet tylko się roześmiał, dźwigając ją bez większego kłopotu.
Wziął ją na barana, pokazując gwiazdy. Gdy uznał, że ziemniaki są już dość
chłodne, przyklęknął przy nich stawiając Noki na ziemi. Podał jej ciepłą bulwę
sypiąc na nią odrobinę soli. Dziewczynka była zachwycona. Nigdy wcześniej nie
jadła takich pyszności… W Rabbie trudno
było znaleźć żywność. Czasem któryś ze szczurów przemycił ser, albo kromkę
suchego chleba.
- Zet! – Dziewczynka zakrzyknęła wesoło – jakie to
dobre!!!!!! – Wcinała jednego po drugim, co którymś z kolei, częstując Łucznika -
Co to jest?
Chłopaka jakby zmroziło. Spojrzał na nią, jednak w jego
spojrzeniu nie było już tego ciepła co przed chwilą. Dziewczynka przestraszyła
się, przesuwając się kilka kroków do tyłu. Nie wiedziała co zrobiła nie tak.
Wielkimi zielonymi oczyma patrzyła tylko ze smutkiem i strachem na chłopaka.
Ten po chwili przerwał milczenie
>no już dobrze. Ten wilk nic więcej ci nie zrobi. Obiecuję
OdpowiedzUsuńlolicon alert
Zet taki po prostu jest! Na punkcie loli odbiło mu parę lat później D:
OdpowiedzUsuń